Janowi ścięto głowę, bowiem wypominał Herodowi: „Nie wolno ci mieć żony twego brata”. Dziś już głów nie ścinają za napomnienia, można co najwyżej stracić rodzinę, bliskich, przyjaciół. Jak łatwo dzisiaj przytacza się słowa Pana Jezusa skierowane do ludu, odnosząc się do kobiety cudzołożnej: „Kto z was jest bez grzechu, niech pieszy rzuci w nią kamieniem”. Jednak nikt już się nie odważy zacytować słów tego samego Jezusa do tej cudzołożnicy: ,,- Idź, a od tej chwili już nie grzesz!” [J8,1-11]
Tylko w Duchu Prawdy można pojąć prawdziwą wartość sakramentów świętych. Tylko w Duchu Prawdy można pojąć jak wielkie to dary dla Kościoła świętego, dary pozwalające człowiekowi trwać przy Bogu, czy też powracać do Boga. Jest ich siedem, a każdy z nich ma swoją wagę. Chrzest i sakrament pokuty to sakramenty łagodzące grzech, przyjmowane w celu uzyskania łaski uświęcającej. Natomiast sakramenty:bierzmowanie, Eucharystia, namaszczenie chorych, kapłaństwo, małżeństwo-można przyjąć tylko w stanie łaski.
Niestety, wszystkie te dary są notorycznie profanowane, bezczeszczone, i to nie tylko przez wiernych ale i przez wielu kapłanów. Skuteczna stała się strategia szatańska, by umniejszyć ich wartość, podważać je, by od nich odchodzić, by stały się czymś zbytecznym. Droga jest prosta, umniejszmy wartość sakramentu, a wkrótce stanie się on zbędny, niepotrzebny a może nawet śmieszny. Pierwszy sakrament jaki człowiek przyjmuje to Chrzest Święty. Jest to bardzo ważny sakrament, może nawet najważniejszy, choć nie najświętszy. Dlaczego? Bo jest to pierwsze spotkanie człowieka z Bogiem, spotkanie które otwiera duszę na zbawienie. Spotkanie, które zostawia trwały ślad – dotyk Boga, który zmywa grzech pierworodny.
Rodzice chrzestni – kim są? Kim są świadkowie przy udzielaniu sakramentów świętych, przed kim oni wszyscy świadczą, przed sądem cywilnym czy przed Bogiem. Bo jeśli przed Bogiem, to Boże przykazania winni przestrzegać i Bożą nauką żyć. Jeśli przed Bogiem, to w łasce uświęcającej winni stać, bowiem przed Chrystusem stają i świadczą. Świadczą nie tylko wiarą swoją, ale i życiem swoim winni ,by przykładem byli.
Chrzestni – to przecież na nich spocznie odpowiedzialność gdyby rodzice zawiedli bądź zmarli, lub na złą drogę owe dziecko zejdzie i w grzechu się pogrąży. To oni napominać winni, by z drogi grzechu zeszło. Jak więc mogą to czynić, napomnieć tego co bez ślubu ze swą wybranką żyje, gdy to oni przykładem dla niego byli. Jak mogą stać przed Bogiem i wyrzekać się grzechu i szatana, który prowadzi do grzechu, będąc w grzechu ciężkim, z pełną tego świadomością. To nie tylko obłuda i brak pokory przed Bogiem, ale również profanacja, bezczeszczenie tego sakramentu.
Wina – wina jest na wszystkich podzielona, na rodziców, na chrzestnych, na świadków, na kapłana oraz wszystkich tych, którzy w takiej profanacji uczestniczą. Największą jednak winę ponoszą rodzice dziecka i kapłan dokonujący tegoż obrzędu. Rodzice prosząc na chrzestnych tych, których nie powinni prosić wiedząc doskonale, że mają ku temu przeszkody, choć mogą być bliskimi, wspaniałymi i pobożnymi ludźmi. Stawiają ich wydawałoby się w dość trudnej sytuacji, bo przecież jak można odmówić dziecku chrztu. Nic bardziej mylnego, bo to przecież nie dziecko o to prosi, lecz jego rodzice, rodzice którzy winni być świadomi swojego postępowania. Osoba proszona jeśli ma w sobie choć odrobinę pokory i rozwagi nie będzie miała z tym żadnego problemu, nawet jeśli będzie chodzić o kogoś bardzo bliskiego jej sercu. Wystarczy powiedzieć: Z radością, lecz nie jestem godzien lub godna tego zaszczytu, bowiem żyję w grzechu. Ile jednak potrzeba odwagi by móc przyznać się do własnego grzechu, chyba że się go nie widzi lub się o nim zapomniało. Łatwiej jest przecież znaleźć kapłana, który to wszystko pobłogosławi. Taki kapłan powie, że nie ma w tym nic złego, nic sprzecznego z sumieniem, bo ten człowiek, który ma podawać dziecko do chrztu to dobry człowiek, a to że ślub nie jest mu do niczego potrzebny to przecież nic wielkiego, bo chrzestnymi bywają również bandyci mając wszystkie potrzebne papiery. To prawda, nierzadko osoba z różnymi zawiłościami życiowymi byłaby po stokroć lepszym ojcem chrzestnym czy matką chrzestną dla dziecka. Nie wiemy również czy ci co są dzisiaj pobożni jutro nie będą bandytami, z daleka od Boga. Idąc jednak w te ślady, tym tokiem rozumowania, można by równie dobrze każdemu udzielić Eucharystii, jak to już czynią niektórzy kapłani. Tak się znieważa Boga bezczeszcząc sakramenty święte. Tak wszyscy biorą w tym udział. To wszystko najtrudniej powiedzieć jest tym, których się prawdziwie kocha. Jest wiele dróg, aby wyjść z pewnych sytuacji, dróg prawych, zgodnych z sumieniem, zgodnych z nauką Kościoła, Kościoła w którym jest Chrystus. Lecz ludzie ich nie szukają, wolą iść na skróty pogrążając się wzajemnie.
Was bracia, jeśli kto poprosi o udział w ceremonii udzielania Sakramentów Świętych, czy to chrzest, czy to ślub, czy też bierzmowanie, spytajcie wpierw proszących czy wszystkie warunki zostały spełnione co do rodzaju sakramentu. W przypadku chrztu, czy żyją w związku sakramentalnym, a jeśli nie, to dlatego że nie chcą, czy dlatego że nie mogą, bo to jest wielka różnica. Nie dotyczy to sytuacji nagłych, niespodziewanych, zagrażających życiu dziecka, gdzie obrządku z wody może dokonać każdy ochrzczony w Świętym Duchu Bożym, zaś chrzestnymi mogą być przypadkowi ludzie, także ochrzczeni. Jeśli zagrożenie minie należy zwrócić się do kapłana o dopełnienie sakramentu.Jeśli dziecko zmarło sakrament z wody jest ważny. Każdy chrzest jest ważny tak jak i każdy inny sakrament, jeśli nie doszło do złamania prawa, jakiegoś oszustwa czy zatajenia, bez względu na moralność chrzestnych. Chrztu dziecku nie powinien odmówić żaden kapłan jeśli to nie godzi w sam sakrament, nie powinien godzić się jednak na bezczeszczenie sakramentów świętych. Najczęściej jest tak, że jak jakiś kapłan odmówi podając konkretną i uzasadniona przyczynę, wskazując istniejące poważne przeciwwskazania, wtedy się oburzamy i szukamy mniej restrykcyjnego księdza. Lecz musimy zadać sobie pytanie, a właściwie swojemu sumieniu kogo chcemy oszukać, bo przecież Boga nie oszukamy.
Tak więc gdy nas zapraszają, to nie bójmy pytać, a nawet napomnieć, bo to przecież obowiązek każdego katolika. Ja sam dawno temu dwukrotnie zbezcześciłem sakrament chrztu świętego na chrzcie własnych dzieci. Dlaczego je chrzciłem skoro sakrament małżeństwa nie miał dla mnie większego znaczenia, bo przecież żyłem bez ślubu aż 17-cie lat, bo myślałem że tak trzeba, bo nie można inaczej, bo wszyscy przecież chrzczą swoje dzieci. Pewnie wtedy, gdyby mi ktoś zwrócił uwagę i by mnie napomniał, pewnie wtedy obraził bym się na niego, a i ksiądz byłby zły. Cieszę się, że ochrzciłem swoje dzieci, bardzo się cieszę. Żałuję tylko, że w takich okolicznościach. Byłem ślepcem i głupcem, lecz Pan Jezus otworzył mi oczy i uczynił rozumnym. Chwała Bogu niech będzie na wieki. Na wieki niech będzie błogosławione imię Pańskie.
Nie lękajcie się odmawiać udziału w uroczystościach, gdzie jawnie bezcześci się sakramenty i miejcie odwagę mówić gdy są umniejszane, gdy są sprawowane niegodnie, gdyż to życiodajne dary od Boga otrzymane. Dary te mogą stać się niczym kamień uwiązany u szyi człowieka, gdy są bezczeszczone.
Módlcie się do Ducha Prawdy o dar rozumu do lepszego zrozumienia ducha tajemnic wiary świętej.
Czasem, znajdą się i tacy, próbujący mnie zawstydzić, jakiś grzech mi wymawiając, mówią do mnie w takie słowa „jakiś to się zrobił święty….”. Biedacy, to tak jakby zarzucili Pawłowi, że nie jest już Szawłem stając się Pawłem. Lecz mnie zawstydzić nie mogą, bowiem byłem zawstydzony przez samego Boga i nie ma już większego wstydu. Zaś Bóg odpuścił mi grzechy moje, osobiście, i oddalił je jak wschód od zachodu jest oddalony. Nie wstydzę się więc grzechów moich, choć ich bardzo żałuje, nie wstydzę się ich, bo są ode mnie oddalone. Jestem cały przeźroczysty i nikt z ludzi mnie zawstydzić nie może. Każdy grzech mój mogę wyznać publicznie. A czy Wy możecie wyznać swoje?!
34 Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.35 Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; 36 i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. 37 Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. 38 Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. 39 Kto chce znaleźć swe życie, straci je. a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.[Mt10,34-39]
,,Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.” [Mt10,37]
Co oznaczają te słowa Jezusa? Powiem wam, tym co pojąć nie mogą. Wszelka miłość od Boga pochodzi, także wśród pogan. Bez Boga nie jesteśmy w stanie kochać nikogo, ani matki, ani ojca, nawet własnych dzieci. Bylibyśmy w nienawiści do wszystkich, tak i do siebie – jak szatan, całkowicie pozbawiony miłości. Kochając Boga, wznioślejsza jest miłość do bliźniego.
Niech Wam Pan Bóg błogosławi
Ojciec Syn i Duch Święty
Kamil Stanisław Banasiowski – trzynasty
P.S Pamiętam kobietę będącą wraz ze mną w kościele, bardzo pobożną o wielkim sercu, jakich mało. Lecz przez zawiłości życiowe nie mogła przyjąć Komunii Świętej. Kiedy przyszedł czas spożycia tego Chleba uklękła w oddali zwracając swój wzrok na kielich. Tak bardzo łaknęła tego Chleba, że aż szklące oczy miała, pełne łzami przystrojone. Przez czas cały na kolanach swych w pokorze na ów kielich spoglądała, tak łaknęła, tak pragnęła Chleba tego. Lecz wiedziała, że nie może. Wielu zaś w tej świątyni świętokradztwa dokonało, chociaż z chlubą Chleb ten spożywali. Jak myślicie drodzy bracia? Kto z nich został nakarmiony?