Abp. Stanisław Nowak – świadectwo

W niedziele rano zmarł arcybiskup Stanisław Nowak senior archidiecezji częstochowskiej – święty kapłan. Był to kapłan wybrany przez Boga samego, ten co przyjął Chrystusowe brzemię. Wielu z niego kpiło gdy krzyż pokutny nałożył na swe barki, a to w jego sercu prawdziwie Duch Boży zamieszkał. To z niego winniście brać przykład Ekscelencje, bo przez niego wołał Duch do Kościoła, mówiłem Wam, lecz nie chcieliście słuchać, bo głusi jesteście i ślepi.

Sami popatrzcie jak go diabeł nie znosi.

Wpis posłanki Lewicy Małgorzaty Prokop – Paczkowskiej:

„Nie żyje arcybiskup Stanisław Nowak – Katolik który wciskał ludziom bajki o niebie i piekle wiec wszyscy powinni się radować ze już am jest….” – oryginalna pisownia autorki (posła na Sejm RP)

Arcybiskupie Depo, proszę odnaleźć mój list oraz przypomnieć sobie co powiedziałem Ekscelencji w zakrystii kościoła mojej parafii, gdy gościł Ekscelencja u nas.

Świadectwo

Pokuta

Relikwie – Zdarzyło się to 13-go sierpnia 2018 roku w kościele św. Lamberta w Radomsku podczas drogi do Częstochowy. Jadąc do mojej Matki Maryi o trzeciej nad ranem, kilka kilometrów przed Radomskiem w miejscowości Bugaj zerwał się pasek klinowy przy alternatorze. To uniemożliwiło mi dalszą podróż. W pierwszej chwili byłem zdruzgotany, że nie zdążę na odsłonięcie Obrazu – poprosiłem Maryję o cud. Po wypowiedzeniu tej prośby natychmiast zrozumiałem, że to wola Boża, że Pan Bóg ma jakiś plan, że muszę się zatrzymać. Nie pytałem o nic, byłem spokojny, wszystko oddałem Bożej woli. Zjechałem na stację benzynową „Moja”, był tam jedynie stróż, który na wszelkie możliwe sposoby starał się mi pomóc, lecz bezskutecznie. Z uwagi na porę musiałem poczekać do rana. Rano, gdy już było widno mogłem jechać bez świateł, tak wyruszyłem do Radomska by zakupić pasek w sklepie wskazanym przez tego zacnego człowieka. Sklep był jeszcze zamknięty, miałem ponad godzinę. Spostrzegłem duży kościół, postanowiłem wejść. Wszedłem i usiadłem w ławce skupiając się na modlitwie za kapłanów sprawujących Ofiarę Chrystusa i wszystkich będących w tej świątyni. Kościół był prawie pusty, w sumie około 20 osób, w tym połowa kapłanów. Trwała Msza święta, której przewodniczył abp. senior Stanisław Nowak, to jego słowa rozpaliły moje serce, były szczere, płynące z prosto z serca. Poczułem wtedy niepojętą miłość do kapłanów, Bożą miłość, i to właśnie wtedy pierwszy raz spadł na mnie ciężar grzechów Kościoła, poczułem go na sobie. Modliłem się. Na zakończenie Mszy świętej, po przyjęciu Komunii świętej zostały podane do ucałowania dwie relikwie w małych relikwiarzach, św. Teresy i św. Jana Pawła II. Po ucałowaniu pierwszej z nich tj. relikwii św. Teresy poczułem jakbym popełnił coś strasznego, wielki grzech, jakbym obcemu bogu oddał pokłon. Miałem chęć splunąć, było mi niedobrze, wtedy jeszcze nie wiedziałem czyja to relikwia, dopiero gdy kapłan powiedział by poczekać, że jeszcze relikwia Jana Pawła. Gdy zbliżał się drugi kapłan z relikwią Jana Pawła czułem jakby zbliżał się sam Bóg, czułem niepojęty majestat i potęgę. Po skończonej Mszy świętej abp. Nowak wziął krzyż pokutny na swe barki i wraz z pozostałymi kapłanami i kilkoma wiernymi ruszyli ulicami miasta, a ja patrzyłem i rozmyślałem o co tutaj chodzi? Nie miałem czasu by to sprawdzić, naprawiłem auto i udałem się w dalszą drogę. Około południa dotarłem do Częstochowy, tam zaś dopełniła się reszta. Gdy już wyszedłem z Kaplicy Cudownego Obrazu zmierzając ku wyjściu poczułem w swej głowie jakby wiatr, nie wiedziałem gdzie mam iść, gdzie jest wyjście, jakbym był tu pierwszy raz. Zamiast do wyjścia wszedłem do pomieszczenia, w którym były same puste relikwiarze. Stałem przez długą chwilę i patrzyłem na te puste relikwiarze nie mogąc się ruszyć z miejsca. Zapytałem wtedy Boga, co chcesz mi pokazać Panie, przecież tu nic niema, same puste relikwiarze. Wtedy nie rozumiałem, że właśnie o relikwiarze chodzi, wtedy jeszcze nie rozumiałem, że relikwia św. Teresy, którą całowałem w Radomsku była fałszywa. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ma być to świadectwo dla biskupów od Matki.

Bądźcie ostrożni co całujecie, coby diabłu hołdu nie oddać. Istnieje przekonanie, że nawet fałszywa relikwia będąc omodlona nikomu nie zaszkodzi, a wiara czyni cuda. Być może nie zaszkodzi, a czasem nawet pomoże, pod warunkiem, że szczątki te nie należą do osoby potępionej lub jakiegoś zwierzęcia. Bądźcie czujni, szczególnie jeśli chodzi o relikwie z czasów średniowiecza, trudne do zweryfikowania ich autentyczności, a i certyfikaty nie zawsze są gwarantem, bowiem może zdarzyć się tak, że ktoś ją podmieni przez własny egoizm, chęć posiadania lub chęć zysku pomimo, że relikwiami ni wolno handlować.

Krzyż pokutny – Tego samego dnia po powrocie z Częstochowy tuż przed progiem mego domu Bóg okazał mi cały ciężar grzechów Kościoła i powiedział, abym wziął ten ciężar na swoje barki. Była to propozycja. Gdy poczułem ów ciężar zapłakałem i zawołałem głośno ku niebu – Jezu, ja tego nie udźwignę! Bóg zaś odpowiedział „Nie będziesz niósł go sam”. Poczułem błogość, spokój, radość, odwagę i przenikające szczęście. Wziąłem więc ten krzyż na swe barki i udałem się ponownie do Częstochowy, padłem tam do stóp Chrystusa mówiąc: Oto jestem, poślij mnie. Posłał mnie Pan do Matki swojej Maryi. Stanąłem więc przed cudownym obliczem Matki ze swym krzyżem na mych barkach, a było to 16-go września 2018 w zjazd Solidarności na Jasnej Górze. Tam diabeł zawył na całą Kaplicę. Wiedzą ci co wtedy byli, a było was tysiące i każdy mógł usłyszeć przerażający ryk diabła, który trzykrotnie zawył – pamiętacie?! Był ze mną też mój brat, tak i on to wszystko słyszał. Matka posłała mnie do swego Syna ze słowami na ustach „Jezu, miej miłosierdzie dla Kościoła swego”. Wtedy Bóg objawił swą moc. Następnie Matka posłała mnie do ojców Kościoła, lecz nie posłuchali głosu mego, posłała mnie również do was – ochrzczonych w wodzie i Duchu. Pragnienie Matki naszej przekazałem w testamencie znajdującym się w mojej książce „Świadectwa Boga i diabła”.

Szymon z Cyreny został niejako zmuszony do pomocy Chrystusowi w dźwiganiu Jego krzyża, na którym spoczęły nasze grzechy, ja zaś wpierw poczułem jego ciężar, niepojęty ciężar, po czym dostałem propozycje by go nieść. Byłem przerażony, bo to jest nie do udźwignięcia, tylko Chrystus zdołał go unieść, choć upadał pod jego ciężarem. My możemy Mu jedynie pomóc, tak jak uczynił to Szymon z Cyreny, tak jak uczynił to już śp. abp. Stanisław Nowak. Jakże słodkie to jarzmo, jakże słodkie! Nieśmy Chrystusowy krzyż choć przez chwilę, pomóżmy we własnym zbawieniu – wszyscy.

Chwała Ojcu, i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu

13

PS. Baczcie, bym suchej kropielnicy nie zastał będąc na pogrzebie.

Ten wpis został opublikowany w kategorii LIST OTWARTY i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.