Ostatnie namaszczenie

Artykuł Onetu – przedruk

Policjant opisał zachowanie księdza na miejscu tragedii w Rabce-Zdroju. „Wykrzyczał groźby”

„Pierwszy raz w życiu (służę 21. rok w policji) robię wpis o mojej pracy i chyba ostatni, bo ciężko ją normalnie ogarnąć” — napisał w mediach społecznościowych policjant, który był na miejscu tragedii w Rabce-Zdroju, gdzie trzyosobowa rodzina zginęła przygnieciona przez konar. Policjant opisał zachowanie księdza: „Dla niego nie liczył się płaczący ojciec, tylko jego czary” — napisał poruszony.

W Poniedziałek Wielkanocny 1 kwietnia przez Podhale przetoczyły się wichury które, pochłonęły pięć ofiar. W Zakopanem powalone drzewa zabiły 22-letnią kobietę w samochodzie oraz 9-letniego chłopca, który opuszczał kościół. W Rabce-Zdroju konar przygniótł trzyosobową rodzinę, która wybrała się na świąteczny spacer do parku.

Policjant zareagował. „Nagle wpada ksiądz i chce wejść”

Sceny, które rozegrały się po tym tragicznym zdarzeniu, wywołały dodatkowe kontrowersje. Jeden z miejscowych policjantów opisuje zachowanie lokalnego księdza, który pojawił się na miejscu tragedii. Duchowny miał grozić funkcjonariuszom, domagając się dostępu do ciał ofiar w celu udzielenia namaszczenia.

Policjant, który był świadkiem całego zdarzenia, jest poruszony postawą duchownego. „Pierwszy raz w życiu (służę 21. rok w policji) robię wpis o mojej pracy i chyba ostatni, bo ciężko ją normalnie ogarnąć. […] Nagle wpada ksiądz i chce wejść, ja zareagowałem na to i stwierdziłem, że to nie miejsce i czas na jego sakramenty. Ksiądz wykrzyczał groźby, że »za brak jego sakramentów odpowie prokurator i wszystko weźmie na swoje barki«. Dla niego nie liczył się płaczący ojciec, tylko jego czary” — opisuje Lucjan Żółtek.

Policjant podkreśla, że wszyscy obecni na miejscu tragedii byli głęboko poruszeni wydarzeniem, a jedynie ksiądz miał pretensje. „Od kiedy ksiądz szantażuje służby na miejscu zdarzeń i do kiedy to będzie trwać? Każdy ma wiedzieć, gdzie jego miejsce w szeregu, a nie wiecznie czuć się najważniejszym” — komentuje oburzony funkcjonariusz. Źródło: onet.pl

Komentarz

Oburzony funkcjonariusz? Nie mogę przejść obojętnie obok tego prześmiewczego artykułu Onetu o złym księdzu czarowniku, a panu funkcjonariuszowi Żółtkowi muszę wyjaśnić pewne sprawy, bo jak się zdaje nie tylko z wiarą jest na bakier, ale i z podstawową wiedzą u niego nie najlepiej. Otóż oburzony funkcjonariuszu Żółtku, musi pan wiedzieć, że Sakramenty Święte to nie są jakieś czary, jak pan to określił, a ksiądz nie jest czarodziejem – to po pierwsze. Otóż sakramenty święte to skuteczne znaki łaski ustanowione przez samego Chrystusa i powierzone Jego Kościołowi. Przez te znaki jest nam udzielane życie w Bogu. Namaszczenie ciała, to znak udziału w zbawczej śmierci Chrystusa, to znak na zmartwychwstanie ciała do życia w Chrystusie. Jeśli więc wspomniane ofiary były wierzącymi i praktykującymi katolikami, a może nawet należały do tamtejszej wspólnoty parafialnej (a wszystko na to wskazuje), to wspomniany przez pana duchowny wykonywał swój obowiązek, a pan nie miał prawa mu tego zabraniać. Słusznie pan zauważył, że „Każdy ma wiedzieć, gdzie jego miejsce w szeregu..”. Pan ma swoje obowiązki, ksiądz swoje. Pan odpowiada przed przełożonym, a ksiądz przed Bogiem. Pana interesują sprawy doczesne, księdza zaś wieczne. Kolejną kwestią jest to, iż opisany przez pana duchowny nie myślał o sobie, lecz właśnie o tych ofiarach. Pan już nie mógł im w niczym pomóc, podobnie jak pozostali, ale ksiądz mógł i próbował to uczynić – przybliżyć ich do życia wiecznego z Chrystusem. Czy to się powiodło – nie wiem.

Kto wie, może kiedyś zdoła pan to „ogarnąć”. Z całego serca panu życzę, by w chwili pańskiej śmierci był przy panu ksiądz, albo chociaż ktokolwiek, kto by zechciał się za pana pomodlić. Szczęść Boże

Kamil Stanisław Banasiowski – 13

Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Prawdziwemu Bogu

Ten wpis został opublikowany w kategorii LIST OTWARTY i oznaczony tagami , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.