Jan Paweł II – błogosławieństwo

Dziś wielki dzień, dzień, w którym Jan Paweł II został ogłoszony świętym jak i dzień moich dwukrotnych narodzin. Czy człowiek może się dwukrotnie narodzić tego samego dnia? Tak może, a ja jestem tego przykładem. Pierwsze moje narodziny miały miejsce 27 kwietnia, drugie również – 40 lat później, na placu św. Piotra w Niedziele Bożego Miłosierdzia, którą Jan Paweł II ustanowił.

ŚWIADECTWO

Fragment mojej książki – Świadectwa Boga i diabła:

2. Jan Paweł II
Historia, którą teraz opowiem, jest niezbitym dowodem,
niepodważalnym świadectwem na wstawiennictwo
i świętość Jana Pawła II. Jej początek miał miejsce pięć
lat po śmierci Ojca Świętego. Otrzymałem prezent, to
była relikwia, fragment szaty papieskiej, którą nosił Jan
Paweł II. Gdy papież zmarł, siostry zakonne przebywające
wówczas w Watykanie pocięły ją na fragmenty, aby
otrzymać z niej pamiątkę po zmarłym papieżu, słudze
Bożym, umiłowanym w Chrystusie Jezusie. To właśnie
jeden z tych fragmentów jest w moim posiadaniu. Jest
to niewielki skrawek materiału, od którego wszystko się
zaczęło.
Był kwiecień roku 2010. Moje życie w tym czasie było
jednym wielkim koszmarem, byłem człowieczym wrakiem,
tak psychicznie, jak i fizycznie, bez chęci do życia
i bez jakiejkolwiek nadziei na przyszłość. Taki stan trwał
już wiele lat. Wiedziałem wówczas, że przyczyną tego
stanu są jakieś złe siły, bo „pech”, jakiego miałem, doznania,
jakich doświadczałem ja i moja rodzina, przekraczały
możliwości racjonalnego wytłumaczenia. Nie potrafiłem
nazwać tych sił, choć próbowałem na wszelkie sposoby,
16
począwszy od czarów, poprzez uroki czy klątwy. Tak
wtedy myślałem, ponieważ zajmowałem się wszystkim,
co było sprzeczne z nauką Jezusa Chrystusa, której wtedy
w zasadzie nie znałem, nie docierała do mnie. Byłem
zafascynowany okultyzmem, wszelkimi rodzajami magii,
radiestezją, energioterapią i wszystkim, co można umieścić
w kręgu parapsychologii. Potrafiłem czynić wiele niezwykłych
rzeczy, które wybiegają poza naturę człowieka,
a wszystkie swoje niby-zdolności chciałem wykorzystywać,
aby pomagać innym. Problem pojawił się, kiedy „wiedza”
i możliwości, jakie posiadłem, zaczęły mnie przerastać.
Myśli rodzące się w mojej głowie były całkowicie
sprzeczne z moim sumieniem, a ono przez całe moje życie
było wyjątkowo głośne. Zdałem więc sobie sprawę z tego,
jak bardzo niebezpieczne są takie zdolności w rękach człowieka.
Co by było, gdyby każdy tak miał, gdyby każdy
mógł się tego nauczyć, a miłości by nie miał? To jednak
mnie nie usprawiedliwia, bowiem wystąpiłem przeciwko
pierwszemu przykazaniu, a Jezusa uważałem za doskonałego
psychologa, który w umiejętny sposób wykorzystywał
swoje zdolności. W Boga wierzyłem. Diabła nie
czciłem. Byłem pyszałkiem i zarozumialcem, lecz wrażliwym
na ludzką krzywdę, a moją uczciwość często uważano
za przejaw głupoty. Może nawet chciałem dorównać
Bogu i poznać Jego tajemnice. „Któż jak Bóg?”. Niektóre
poznałem, ale nie wtedy, a to tylko dlatego, że Bóg tak
chciał. Nie ja, taka była Jego wola. Dziś Pan uczy mnie
swej miłości, pokory i cierpliwości.
17
Nie lękam się szatana, choć widziałem go w pełnej okazałości.
Choć jego ataki są trudne do zniesienia, przyjmuję
je z pokorą, bo ufam Bogu.
Wszystko wydarzyło się dzięki, dziś już świętemu,
Janowi Pawłowi II. To dzięki jego wstawiennictwu Bóg
postawił na mej drodze wielu wspaniałych ludzi, wielu
księży, którym pragnę w tym miejscu serdecznie podziękować.
Bóg zapłać.
Otrzymałem od Boga więcej, niż mógłbym zapragnąć,
dostałem nowe życie. Gdy zakończył się nade mną Sąd
Boży, a oskarżyciel wciąż oskarżał, Pan przemówił do
mnie tymi słowami: „Czemu się zadręczasz? Twoje grzechy
zostały ci odpuszczone, jesteś jak narodzony na nowo!”.
Od tego momentu właśnie tak się czuję, jak narodzony
na nowo, a wszystkie grzechy zostały wyrzucone z mego
serca, zostały oddalone jak wschód od zachodu.
Wszystko zaczęło się tak…
Jak już wspomniałem, był rok 2010, mniej więcej połowa
kwietnia. Miałem sen. Przyśnił mi się Jan Paweł II. Siedziałem
na krześle w pierwszym rzędzie w sali wypełnionej
ludźmi, jakby na audiencji, bo na środku stał papież.
W pewnym momencie spojrzał na mnie i podszedł bliżej.
Położył prawą rękę na mojej głowie i powiedział: „Błogosławię
Cię w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego”. Wtedy
się przebudziłem, byłem bardzo poruszony. Rano wszystkim
opowiadałem swój sen. W tym czasie, jak już wspomniałem,
moje życie było prawdziwym koszmarem. Minął
może tydzień. Zadzwonił telefon. To był mój przyjaciel.
18
Ten, od którego dostałem wspomnianą relikwię. Zapytał,
czy jestem zainteresowany pracą w seminarium duchownym.
Byłem zaskoczony, trochę się bałem, bo to przecież
nietypowe miejsce, w dodatku daleko od domu. Szybko
powiązałem tę propozycję ze snem, w którym papież mnie
błogosławił, i nabrałem odwagi. Przyjąłem ofertę.
Pracę rozpocząłem, o ile dobrze pamiętam, 27 kwietnia
‒ w moje urodziny. Mój duch odżył, czułem się tam
znakomicie. Niesamowity spokój, wspaniali ludzie, nie
znałem wcześniej niczego podobnego. Stanąłem na nogi,
moje życie się unormowało, choć w domu byłem tylko
gościem. Z biegiem czasu coraz bardziej brakowało mi
rodziny i ostatecznie po pięciu latach wróciłem do domu ‒
również w kwietniu, gdy moje przeznaczenie się wypełniło.
Zanim to się jednak stało, zbliżał się dzień kanonizacji,
błogosławionego wówczas, Jana Pawła II. Znów
27 kwietnia ‒ moje urodziny. Postanowiłem zrobić sobie
prezent i pojechałem do Rzymu. Droga na plac Świętego
Piotra trwała całą noc, była to walka ze wszystkimi
ludzkimi słabościami. Kto tam był, wie, o czym mówię.
Udało się. Rano dotarłem na plac. Szczęście niepojęte.
Pojechałem tam z pewną intencją. Gdy rozpoczęła się
msza kanonizacyjna, wypowiedziałem swoją wielką prośbę
do Jana Pawła II: „Ojcze Święty, Janie Pawle II, proszę
Cię, błagam Cię, zdejmij ze mnie to, co nade mną ciąży,
czy to uroki, czy klątwy, czy cokolwiek innego, bardzo
Cię proszę, uwolnij mnie od tego”. Msza kanonizacyjna
dobiegła końca. Byłem szczęśliwy i bardzo wzruszony, że
19
mogłem osobiście przeżyć to wydarzenie. Bardzo pragnąłem
być tam w tym czasie. Wracając do swojego autokaru,
zostałem pierwszy raz w życiu okradziony, pewnie
nie ja jeden. Pomyślałem sobie wtedy: „O co chodzi?
Wszystko działa odwrotnie”. To był jednak tylko początek.
Po powrocie z Rzymu stałem się celem ataków szatana,
tych bezpośrednich, w których próbował mnie zabić,
a także pośrednich, podczas których byłem dręczony.
Kolejnym etapem był Sąd Boży, który przeszedłem. Byłem
zawstydzony i stałem się głupcem, a moja doczesna wiedza
i mądrość obróciły się w niwecz. Następnie Wielka
Łaska Boża i odpuszczenie grzechów, które oznajmił mi
sam Bóg.
Proces mojego nawrócenia rozpoczął Jan Paweł II,
a zakończył go Święty Jan Paweł II. Bogu niech będą
dzięki! Dziś jest mym stróżem z Bożą mocą sprawczą
w walce z szatanem, do której powołał mnie Bóg. Mym
przeznaczeniem nie jest głoszenie Ewangelii, to niech czynią
ci, którzy zostali do tego powołani przez Pana. Ja jestem,
by jej strzec. Jestem świadectwem i Boga, i diabła. Ja mówię
o wielkim miłosierdziu Bożym i o szatanie, o jego podstępności
i nienawiści, ale również o jego słabości. Nie
znacie go, nie wierzycie, nieświadomie zapraszacie go do
swych serc, a on zbiera żniwo. Nie piszę po to, byście się
bali, bo nie musicie, jeśli jesteście w Bogu. Czynię to ku
przestrodze. Czynię to dla was i dla chwały Bożej. Mówię
też o waszej śmierci, bo muszę, choć wolę mówić o miłości,
jaką obdarzył nas Bóg, i o Jego miłosierdziu. Wszyscy
muszą jednak wiedzieć, że zginą ci, którzy się nie nawrócą,
to o nich jest walka, wielka walka, której kres jest coraz
bliższy.
Niech was Pan Bóg błogosławi! Ojciec, Syn i Duch
Święty. […]

Ileż to razy Święty Jan Paweł II gromił złego ducha, gdy ten ataki na mnie przeprowadzał, ileż to razy wstawiał się za tymi, za którymi w swych modlitwach prosiłem – któż by to zliczył? Ci wszyscy, co dziś plują na niego plują na Boga samego, albowiem jest on w Bogu uświęcony, jest prawdziwie świętym Boga. Ileż to Polska mu zawdzięcza, a ile jeszcze Bożych łask przez niego spłynie! Czyż znów nie zjednoczył polaków, w kościołach i na ulicach miast?

Jan Paweł II jest wciąż żywy, wciąż walczy o rodziny i błogosławi im, wciąż wstawia się u Boga, ale i ostrzega:

ŚWIADECTWO

Ostrzeżenie – rok 2021:

Czy to we śnie było, czy pomiędzy snem a jawą nie wiem. Ujrzałem Jana Pawła, był w bieli. Powiedział do mnie: „Już nadchodzi, już się zbliża”, po czym odwrócił się bokiem nachylając nad kartką papieru i zaczął na niej coś pisać. On pisał, a ja się tylko przyglądałem w milczeniu jak pisał, lecz nie wiem o czym, bowiem nie mogłem dostrzec, litery były zbyt małe. Zapisał kilka linijek i skończył – koniec widzenia.

Jakiś kwadrans później gdy leżąc rozważałem w swym sercu co znaczą te słowa i co Jan Paweł II napisał na kartce ujrzałem światło i usłyszałem dwa słowa: „Prawdę powiedział”. To był Pan Jezus, który potwierdził słowa Jana Pawła.

Nie wiedziałem, co miał na myśli Jan Paweł mówiąc, że już nadchodzi, że już się zbliża, nie wiedziałem też co zapisał na kartce. Czy mówił o tym, co już widziałem wcześniej, czy może o czymś zupełnie innym? Mówił o nadchodzących karach Bożych, kataklizmach, o nadchodzącym ataku bezbożnych na polskie granice, czy o wojnie jakaś, czy o wielki głód chodziło, czy też mówił o Chrystusie nadchodzącym? Nie wiedziałem tego. Wiedziałem jednak na pewno, że prawdę powiedział, a Jezus Chrystus jest już w drodze. Bodźcie gotowi – wszyscy. [Wpis archiwalny z dn, 22 listopada 2021 roku.]

Pytam dzisiaj wszystkie serca, czyż nie przyszło? Co się wydarzyło w dniu 24 lutego 2022 roku w Ukrainie, i Europie, i na świecie? Co dziś widzą wasze oczy? Nie nadeszło? Pokutujcie, bo na tej kartce było wiele zapisane, wiele cierpienia, a Pan Jezus to potwierdził! Może macie jeszcze 2 miesiące na pokutę, albo mniej?!

Pokutujcie, bo zginiecie!

Ci, co dziś plują na Jana Pawła II będą bardzo zawstydzeni. Czy zdołają swój wstyd unieść – tego nie wiem. Jan Paweł II dzisiaj wszystkich kolejny już raz ostrzega, szczególnie Polskę, a czyni to z miłości, czyni to przez moje usta mówiąc: Nawracajcie się, pokutujcie, bo nadchodzi gniew Boży, a gniew Boży jest wielki. Jezus Chrystus to potwierdził.

Zrozumiejcie, jeśli nie podejmiecie Wielkiej Pokuty natychmiast, będziecie grzebać swoje dzieci. Jak mam was przekonać, skoro tyle już dałem świadectw, tyle ostrzeżeń, a niemal wszystkie są w archiwum tej strony i rękach biskupów. Niepojęta jest zatwardziałość wasza. Cóż was przekonać może, trzęsienie Ziemi w Polsce, czy może w Rosji? Czy jeśli tak, to uwierzycie? Bo jeśli tak, to przyjdzie, by wiarę waszą wzmocnić! Amen [Bądź wola Twoja]

Pokutujcie, bo zginiecie! Nastaje nowy rozdział: A oto Baranek stojący na górze Syjon… Mój zaś się kończy.

Równo tydzień temu, 20 kwietnia wszedł w życie Dekret ogólny KEP ws. występowania duchownych, członków instytutów życia konsekrowanego, stowarzyszeń życia apostolskiego oraz niektórych wiernych świeckich w mediach. W świetle nowych przepisów wszelka krytyka jest zabroniona i nic już ode mnie nie usłyszycie – posłuszeństwo. Teraz będę prosił Boga, Pana mojego i przyjaciela mego, o sprawiedliwość dla nich, szczególnie dla tych, co z Domu Bożego czynią cyrk. Każdego dnia będę błagał o sprawiedliwość, nie ludzką, lecz Bożą. Wy zaś będziecie świadkami tej sprawiedliwości.

Wiecie przecież, że ci, których Bóg naznaczył pokutą – odrzucili ją. Nie patrzcie jednak na to – pokutujcie! Pokutujcie – zróbcie swe Krzyże drewniane i wyryjcie na nich napis „Jezu, miej miłosierdzie dla Kościoła swego”, i udajcie się do Matki. Tam je zostawcie, na znak wiary waszej, a może zdołacie ocalić swe życie i życie dzieci swoich. Miejcie wiarę.

Życie, czy śmierć? Co wybierzecie?

Wniebowstąpienie Pańskie

Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu

Kamil Stanisław Banasiowski – 13

Ten wpis został opublikowany w kategorii LIST OTWARTY i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.