Homofobia-słuszna czy nie?
Homofobia-krótko mówiąc jest to lęk przed innością seksualną.Czy jest słuszna i uzasadniona?Postaram się dziś odpowiedzieć na to pytanie poprzez własne doświadczenia. Gdy byłem młodzieńcem mającym 15-18 lat,dość często byłem zaczepiany na ulicy przez osoby homoseksualne w różnym wieku.Proponowali mi wszelkie namiętności homoseksualne za jakieś pieniądze.Rozmowy te nigdy nie trwały długo, natychmiast ich spławiałem.Prawie w każde wakacje jeździłem na mazury,na tydzień lub dwa nad przepiękne jezioro Śniardwy,tam miałem rodzinę.Podróżowałem zwykle pociągiem relacji Radom-Warszawa,Warszawa-Olsztyn.Przesiadkę miałem w Warszawie Centralnej.Było to zwykle nocą.Na pociąg do Olsztyna musiałem czekać kilka godzin. Unikałem miejsc odosobnionych,starałem się zawsze przebywać w większej grupie podróżnych. Pomimo tego zawsze byłem zaczepiany przez homoseksualistów,a może pedofilów-bo jak określić kim oni byli,w którym miejscu przebiega granica pomiędzy pedofilią a samym homoseksualizmem? Dworzec Główny w Warszawie był miejscem,w którym czułem się jak stek oczekujący na zjedzenie.Miałem propozycje hotelu, wspólnej kąpieli lub romantycznej kolacji ze śniadaniem.Niektórzy odchodzili tak szybko jak się pojawaili,ale byli i tacy, niezwykle natrętni i agresywni,kiedy miałem prawdziwe obawy o swoje życie.Dziś jestem człowiekiem dorosłym i nie obawiam się takich zachowań w stosunku do mojej osoby,lecz mam obawy odnośnie dzieci i młodzieży-myślę,że uzasadnione.Dodam jeszcze, że dwa lata temu w środku dnia (ok. godz. 14-tej),w moim miasteczku,na mojej ulicy została zaczepiona moja 13-toletnia córka.Gdy szła drogą zatrzymał się przy niej samochód,jego kierowca zapytał ją o drogę do Radomia,zaczęła mu tłumaczyć w jakim kierunku należy jechać.Zapytał czy jej się podoba.Gdy na niego spojrzała zorientowała się,że ma spuszczone spodnie.Uciekła do domu.Zgłosiłem natychmiast ten fakt na Policję, pomimo poszukiwań mężczyzny nie udało się zatrzymać.
Pytam więc kolejny raz,czy mam podstawy,by czuć obawy i lęk,w stosunku do osób o odmiennej seksualności.Tak,mam ku temu podstawy i nigdy nie zezwolę mojemu dziecku uczestniczyć w żadnych zajęciach szkolnych proponowanych przez środowiska LGBT odnośnie równości i tolerancji. Sam wyjaśnię to mojemu dziecku i będę stale przypominał, by było ostrożne i czujne.Nie czuję żadnej nienawiści,do nikogo,raczej większości jest mi żal.Nie oznacza to,że będę tolerował wypaczenia i zboczenia.Nie czuję żadnej nienawiści gdy widzę na ulicy dwóch mizdrzących się do siebie mężczyzn,czuję jedynie wstręt i obrzydzenie,po prostu zbiera mnie na wymioty,pomijając już kwestie religijne.Doskonale rozumie ból i cierpienie ludzi,które mają zaburzenia swojej seksualności,szczególnie w wieku dojrzewania,wielu z nich żyje jednak w czystości ciała,są wspaniałymi ludźmi, dobrymi i przyjaznymi nie narzucającymi innym swoich wartości i preferencji.Są jednak i tacy, którzy to czynią natrętnie,możemy ich dziś obserwować na ulicach.Tacy,co to nie tylko obnażają się publicznie ze swoim zboczeniem,tak zboczeniem-taki jest fakt,a rzeczy należy nazywać po imieniu,a swoje zboczenie próbują narzucić większości obrażając ich przy tym,raniąc ich uczucia pod przykrywką rzekomej tolerancji.Na to nie może być zgody. Środowiska LGBT same sobie zgotowały ten los,bowiem do tej pory były przez większość tolerowane, powiedziałbym że aż za bardzo,jednak po tym co czynią będą raczej napiętnowane,żeby nie powiedzieć znienawidzone.
Zboczeńcem nie jest osoba homoseksualna czy transseksualna czy biseksualna, zboczeńcem jest ten co sieje lęk i zgorszenie przez swe niecne czyny,ten co swoje żądze przenosi na innych krzywdząc ich,ten co ciało swoje na zatracenie wydał-może nim być również osoba HETEROSEKSUALNA.O ironio-dziś zboczeniec zboczeńcowi zarzuca zboczenie,a kiedy mu się powie po imieniu mówi że jest obrażany.Dziś,w dobie równości i tolerancji trzeba ważyć słowa na aptekarskiej wadze,coby ktoś nie poczuł się urażony, jedynie po Katolikach i Kościele można jeździć jak po starej szmacie.Może to przez wyjątkowo gorącą Wiosnę w tym roku-nie wiem.Co zaś się tyczy Kościoła,to kapłan,który uległ takiej pokusie,nie jest godzien być kapłanem,bowiem jest zboczeńcem zasługującym na potępienie,nie jest godzien sprawować Sakramentów Świętych,nigdy.Na szczęście jest to niewielki odsetek,i wierzę,że Kościół szybko się oczyści z fałszywych pasterzy,przez których cierpi cały Kościół. Jest wielu księży,bardzo wielu,są ich tysiące,dziesiątki tysięcy, wspaniałych pasterzy,oddanych Bogu i ludziom,niosących ten ciężar w pokorze-ciężar nałożony przez tych,co zdradzili Chrystusa przez swe zboczenia,dla swych żądz cielesnych, dla kariery,układanek,zaszczytów czy mamony.Ale to my wszyscy musimy wziąć ten ciężar, ciężar tych co handlują Ewangelią Bożą,musimy go nieść wszyscy razem, z Chrystusem. Jednak zanim to uczynimy, wejrzyjmy wpierw we własne serca i zobaczmy,czy aby się nie zachwiejemy pod ciężarem własnych grzechów.
Kamil Stanisław Banasiowski-trzynasty