Sny i ostrzeżenia
Anioły często nawiedzają ludzi w snach. Sny o aniołach dotyczą głównie przyszłości przybierając różnorakie formy. Doskonałym przykładem może być sen świętego Joachima, ojca Maryi, w którym anioł przepowiada im niezwykłą córkę. Często sny tylko inspirują myśli śniącego, by podjął jakieś działanie lub z niego zrezygnował. Tak było w przypadku trzech Mędrców przybyłych do nowo narodzonego Jezusa, by oddać Mu pokłon i złożyć swe dary. To właśnie we śnie trzej królowie (Mędrcy) dostali nakaz, by nie wracać do Heroda, lecz pójść inną drogą (Mt2, 12). Czasami sny mogą być proroctwem, ostrzeżeniem lub objawieniem prawdy Boga samego. Tak było na przykład w przypadku dwóch Józefów, pierwszy to starotestamentowy patriarcha, który wyjaśnił faraonowi trapiące go sny, co ocaliło Egipt przed klęską głodu; drugi to mąż Maryi, któremu anioł we śnie nakazał uznać dziecko, które urodzi Maryja i wychować jak swoje. Czasami sny mogą przynieść rozwiązanie, jak to było w przypadku cesarza Konstantyna, który przed decydującą bitwą ujrzał we śnie na niebie symbol Chrystusa (chi-ro) i usłyszał głos: „Pod tym znakiem zwyciężysz”.
Tak więc sny mogą mieć wiele znaczeń, mogą być objawieniem prawdy Bożej, proroctwem, nakazem czy ostrzeżeniem. Nie zawsze jest rozsądnie o nich mówić, co najlepiej odzwierciedla przykład wspomnianego patriarchy Józefa, który wyjawił swój sen swoim braciom, przez co chcieli go zabić, ostatecznie został sprzedany (Rdz 37).
W mojej książce „ŚWIADECTWO To, co jest. To, co było. To, co będzie” przekazałem to, co usłyszałem od aniołów odnośnie powtórnego przyjścia Chrystusa i o znaku, który to przyjście poprzedzi. Pisałem również o chórach anielskich i niepojętym pięknie dźwięków pieśni anielskiej, które były nie nie tylko rozkoszą dla mej duszy, ale i informacją. Dzisiaj chcę się podzielić innym snem jakiego doświadczyłem i tego konsekwencjami. Było to ostrzeżenie, ale jakże dosadne:
Był początek pandemii, obowiązywał zakaz wychodzenia z domu bez ważnej potrzeby. Moja żona jako pielęgniarka zajmowała się pacjentami w jednym z radomskich szpitali, którego personel został zdziesiątkowany przez szalejący wirus i niewyobrażalną epidemię strachu. Drogi były puste, prawie nic nie jeździło, ograniczenia w komunikacji, a ci co jeździli bali się zabierać pasażerów. Był wielki problem z dojazdem. Wziąłem więc urlop, by moją żonę wozić do pracy jak i z pracy. Wolne i puste drogi wyzwoliły u mnie pokusę szybszej jazdy, łamiąc przy tym przepisy ruchu drogowego, zazwyczaj byłem jedynym uczestnikiem ruchu. Pewnej nocy miałem przerażający sen, w którym widziałem jak po odwiezieniu żony do pracy jadę ulicą Chrobrego z nadmierną prędkością, a nagle na przejście dla pieszych do którego się zbliżałem wtargnął mężczyzna mający nieskoordynowane ruchy, jakby był opętany lub po jakiś narkotykach, a być może to jakiś inwalida z defektem ruchu – nie wiem. Jechałem za szybko, nie było szans wyhamować, nie było ratunku. Zbudziłem się na ułamek sekundy przed uderzeniem w tego człowieka. Byłem przerażony tym snem. Kilka godzin później, wczesnym rankiem, jechałem z żoną do Radomia zawieść ją na dyżur. Jechałem nad wymiar wolno i ostrożnie mając w głowie ten straszny sem, o którym jej w drodze opowiadałem, wskazując nawet miejsce gdzie to się działo. Po odwiezieniu mojej żony do pracy wracałem do domu, a docierając do tego felernego przejścia ze snu ledwo się toczyłem. Wtedy dokładnie jak w moim śnie na przejście wtargnął mężczyzna, ten sam, ta sama twarz i dokładnie te same ruchy jak to widziałem w moim śnie kilka godzin wcześniej, tyle, że teraz ja jechałem bardzo wolno zatrzymując się przed pasami. Zamarłem patrząc na niego, łzy mi ciekły jak grochy z przejęcia, dziękowałem Bogu za ten sen, za to ostrzeżenie, za to ocalenie. Poszedłem do kościoła, przystępując do sakramentu pokuty prosiłem Boga o wybaczenie mojej nieodpowiedzialnej jazdy, że uległem pokusie pustej drogi. Został uratowany nie tylko ten człowiek, ale i ja. Bogu niech będą dzięki. Co prawda samo przekroczenie prędkości nie jest grzechem, bowiem to prawo ludzkie nie Boże, jest to wykroczenie w rozumieniu przepisów o ruchu drogowym. Jednak konsekwencją zbyt szybkiej jazdy mogą być opłakane, mogą pozbawić życia, życia ofiarowanego przez Boga.
„bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie, by cię strzegli na wszystkich twych drogach”
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Prawdziwemu Bogu
Kamil Stanisław Banasiowski – 13