Oto słyszę głosy mówiące: Nie potrzeba bronić Boga, Bóg się sam obroni! Przecież jest Bogiem!. Albo, Jan Paweł II sam się obroni! Świętość sama się obroni! Czyżby? Kiedyś też mówiono: Wybaw sam siebie, jeśli jesteś Synem Bożym! Mt 27, 40
Bóg się sam nie obroni! Nigdy się bronił, milczał gdy Go sądzili. To głosy ludu wołające Barabasz przyczyniły się do Jego śmierci. Lecz to nie one Go zabiły, to te, których słychać nie było, albowiem tych było więcej – milczących serc. Gdzie byli wówczas wszyscy ci, uzdrowieni na duchu i ciele, gdzie byli Jego przyjaciele, ci wszyscy co ogrom łask dostali? Gdzie byli gdy Chrystus był sądzony?! Myśleli może – Bóg się sam obroni. Nie bronił się, a oni milczeli! To ich milczenie skazało Boga na śmierć, nie zaś tych co wrzeszczeli: Ukrzyżuj Go!; bo tych milczących było więcej.
Kiedy szalała czerwona zaraza Bóg również milczał, lecz Naród Polski głośno zawołał: Jezus! A było to w czasie gdy święty papież ucałował ziemię, polską ziemię. Polska obroniła Boga, Czesi Go zabili – milczeniem.
Tak było wtedy i tak jest dzisiaj, gdy nadeszła tęczowa zaraza. Bóg milczy, Bóg się nie broni. To od nas zależy co uczynimy. Możemy wyjść i zawołać JEZUS, możemy wołać Barabasz jak uliczne pioruny, albo rzec sobie w duchu: Bóg się sam obroni.
Zrozumiejcie wszyscy, iż zabić Boga nie oznacza zabić Stwórcę, Wszechmocnego, Nieśmiertelnego, Sprawiedliwego, Miłosiernego, Początku i Końca, Pana życia i śmierci – choć wielu by chciało. Zabić Boga znaczy wyrwać Słowo Boże z serca człowieka, pozbawić go życia wiecznego, pogrążyć człowieka w ciemnościach – to właśnie znaczy zabić Boga.
„1 Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. 2 Ono było na początku u Boga. 3 Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. 4 W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, 5 a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.” J1 1-5
Ewangelia Boża została ogłoszona
Tak, Ewangelia Boża została ogłoszona. Wiem, powiecie że to herezja. A ja wam mówię: Ewangelia Boża została ogłoszona! Cóż to znaczy, czyżby to, że nie należy głosić Słowa Bożego? Nie! Znaczy to, że należy Je bronić! Ewangelia Boża została ogłoszona bowiem się przepołowiło, znaczy to, że połowa z tych co Ją poznała, Słowo Boże odrzuciła. Ewangelia Boża została ogłoszona. Marana tha
„A oto Baranek stojący na górze Syjon”
Pytam dzisiaj was, co od Boga ogrom łask dostaliście, co za przyjaciół Jego się macie, wyjdziecie wołając JEZUS, czy będziecie milczeć, myśląc – Bóg się sam obrani?!
Co uczynicie?
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Oto wielu dzisiaj mówi, że nie wolno mieszać wiary do polityki, a księża ostrzegający przed grzechem tych katolików co popierają antychrześcijańskie partie polityczne są napiętnowani. Mówi się, że to nie ma znaczenia kogo się popiera, jaką partię, że te sprawy należy rozdzielać.
I tu muszę przywołać słowa obecnego biskupa Rzymu, który nie tak dawno powiedział, że „Jezus też był politykiem”.
Wyjątkowo zgadzam się z papieżem, przynajmniej w tej sprawie, bowiem większość nauk jakie głosi są sprzeczne z Ewangelią Bożą, tak i nauką Kościoła świętego.
Zgadzam się z tymi słowami w tym sensie, iż działania i wybory polityczne mają realny wpływ na nasze życie, na całe społeczeństwa, na postrzeganie wiary i Boga samego, na wolność sumienia, na rolę świętego Kościoła, na postrzeganie Prawa Bożego, na życie i śmierć.
Jezus Chrystus głosił Królestwo Boże nie tylko przed ludem, nie tylko przed Sanhedrynem, ale i przed namiestnikami, tak i Apostołowie.
Gdyby Prawo Boże było przestrzegane, nie byłoby potrzeby stanowienia żadnego innego, a już na pewno „praw człowieka”.
Kłamstwem zatem jest twierdzenie, wręcz szatańską przewrotnością, że wiary nie wolno mieszać z polityką. Katolik (prawdziwy) miłujący Boga, ten co Prawa Boże ma wyryte w swym sercu przez Ducha Świętego, nigdy nie poprze tego co przeciw Bogu i świętemu Kościołowi występuje.
Jeśli więc człowiek (katolik), popiera ludzi czy partie polityczne, które przeciw Prawu Bożemu występują, co aborcję (morderstwo) promują, nie tylko popełnia grzech śmiertelny, taki jest obłudnikiem, taki woła Barabasz, taki jest niczym Judasz, taki krzyżuje Chrystusa, taki nigdy nie poznał Boga prawdziwie. I nie ma innej prawdy! Można je tylko wymyślać, by się usprawiedliwiać, by zagłuszyć sumienie.
Donald Tusk – To człowiek umarły, lepiej bowiem być przeciw Bogu niczym Szaweł, niżeli wykorzystywać imię Boga. Niech wszyscy patrzą jak się miota niczym pies w pogoni za swym ogonem. Tak Bóg odbiera rozum.
Niebawem ujrzycie wszyscy swoje grzechy, niebawem oświecone zostaną sumienia. Któż to znieść zdoła – nie wiem.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Dzisiaj 22 marca 2023, godzina 12-ta (południe). Oto okazał mi Bóg to, co rychło nadejdzie. To Sąd nad żywymi. Oto nadchodzi Ten, co Chrystusem się zwie, Baranek Sprawiedliwy. Lecz któż Go ujrzeć może, jedynie serce z kryształu. Gdy zaś nadejdzie, każde serce się poruszy na widok Jego. Dotknie On bowiem serca i oświeci sumienia, a żadne przed Nim ukryć się nie zdoła.
To co ujrzałem, ujrzałem sercem, albowiem niepojęte jest dla rozumu ludzkiego. Któż więc to pojąć zdoła? Jakże więc powiedzieć mogę, to co czuć będziecie gdy nadejdzie Sprawiedliwy, skoro pojąć nikt nie zdoła, bowiem tylko sercem w Duchu pojąć można. A będzie to trwało, dla wielu zbyt długo.
To, co po ludzku wyjawić mogę brzmi: Nawracajcie się, bo zginiecie, bo wielu tego nie przetrzyma. To wasze sumienia będą was zabijać. Szczególnie trudno będą mieli ci, co w różnorakich nałogach i przyzwyczajeniach trwają – to dodatkowa trudność.
Odstąpcie od grzechu, pokutujcie, korzystajcie z sakramentów świętych, szczególnie pokuty i pojednania, gdyż to co ze skruchą wyznacie w konfesjonale będzie odpuszczone, tak nie będzie wam liczone. Wasz oskarżyciel już zajął swe miejsce. Wasz obrońca również – to, co dobre i szlachetne idzie za wami. Wielu w tych dniach będzie przerażonych, wielu zawstydzonych, wielu wstydu udźwignąć nie zdoła, ale będą i tacy, w radości uniesieni – to szlachetne serca, trwające przy Bogu.
Oznajmiłem z woli Bożej,
Kamil Stanisław Banasiowski – 13
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Listy (Poczta Polska) do sześciu biskupów 2018 rok:
Pełna treść dostępna wyłącznie dla tych, co purpurę noszą.
Wpis archiwalny z dn. 7 kwietnia 2019 roku:
Do Kościoła Świętego:
Matka Boża pragnie, by miesiąc Maj był miesiącem pokuty Kościoła za grzechy przeciw Duchowi Świętemu. Niech w dniu 13-maja Różaniec Fatimski rozpocznie się słowami „Jezu, miej miłosierdzie dla Kościoła swego”. Niech ta modlitwa będzie ofiarą za grzechy popełnione przeciw Duchowi Świętemu. trzynasty
Wpis archiwalny z dn. 24 maja 2019 roku:
Do siedmiu biskupów
Bracia, dałem wam przesłanie od Matki Bożej, dwaj z was otrzymało świadectwo na prawdziwość słów moich, które dała Matka. Niepojęta jest zatwardziałość wasza, pomimo wypełniania się proroctwa na oczach waszych. Zmarnowaliście czas, jaki dostaliście, więc przyszły kary, lecz to dopiero początek. To zaś, co się zbliża przerasta wyobraźnię waszą, lecz to od was zależy bracia co nadejdzie, bowiem to na waszych barkach spoczął ten ciężar i odpowiedzialność za Kościół święty. Ja już niosę ten krzyż. Nie piszę tego po to, by robić wam wyrzuty, lecz w trosce o Kościół Chrystusowy, który ukochałem całym sercem, tak jak Matka nasza. Nie bagatelizujcie słów moich, które pochodzą z Serca Matki naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Chcę abyście wiedzieli bracia, że świat już został osądzony, teraz sądowi podlega Kościół. Nadużyte zostało miłosierdzie Boże, tak powstał grzech przeciw Duchowi Świętemu, który zatwardza serce człowieka. Weźcie ten ciężar na swe barki bracia, tak jak i ja go wziąłem, modlitwy swe ofiarujcie za grzechy popełnione przeciw Duchowi Świętemu. Maj – tylko on wam pozostał, by przebłagać Ojca w niebie. Jezu, miej miłosierdzie dla Kościoła swego. Matko, przyczyń się za nami.
Adresaci :
Biskup Rzymu Biskup diecezji opolskiej ks.Andrzej Czaja Biskup diecezji płockiej ks.Piotr Libera Biskup diecezji warszawsko-praskiej ks.Romuald Kamiński Biskup diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej ks.Edward Dajczak Biskup diecezji radomskiej ks.Henryk Tomasik Arcybiskup diecezji częstochowskiej ks.Wacław Depo
Co powiecie Bogu, bracia, co powiecie Bogu???
19 A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz
ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich
uczynki. [J3,19]
32 Świadczy On o tym, co widział i słyszał, a świadectwa Jego nikt nie przyjmuje. [J3,32]
Wpis archiwalny z 2 czerwca 2019 roku:
Piszę dziś do was bracia, albowiem czas się wypełnił i znak dał mi Pan. Piszę gdyż prawda musi być powiedziana głośno, skoro szeptu usłyszeć nie zdołaliście. Uszy wasze posłyszeć nic nie mogą, a serca wasze w twardą skorupą się owiły. Posłyszcie ten głos, który woła do was głośno, nie po to, co by was oskarżać, bowiem wasz oskarżyciel już was oskarża. Czy słyszycie głos jego?! Piszę do was po to, coby oczy i uszy wasze się otwarły, a skorupa z serca skruszona została. Czy go posłyszycie, ten głos wołający?
– Czy Bóg nie kocha całego swego stworzenia? Kocha, miłością niepojętą, lecz nie każdy kocha Boga i Jego nauką żyje! Tak kary przyszły i przyjdą większe, bo przyjść muszą i będą strąceni ci, co to grzech przeciw Duchowi uczynili. Sami już łask Bożych wyprosić nie zdołacie, albowiem zbyt duży stał się grzech wasz, nie tylko z tego powodu. Jedynie ludzie (wierni Bogu, o szlachetnych sercach) mogą wyprosić wam łaski, za przyczyną Matki Bożej, której wbiliście w serce MIECZ, lecz miłość Jej jest niepojęta dla was biskupów, kapłanów Jej Syna. Ja czuję tę miłość, gdyż moje serce z Jej Matczynym Sercem zostało związane, gdybyście mogli to poczuć jak ja to czuję, jak jesteście kochani, jak bardzo?! Niepojęta to miłość, NIEPOJĘTA. Lecz Pan swe ucho od was odstawił i nie słyszy wołania waszego, gdyż czas wam dany na zmarnowanie poszedł, lecz głos ludu posłyszy gdy wołać za was będą, przez wzgląd na Matczyne Serce Niepokalane. Proście więc lud o modlitwę i pokutę za was, z serca prawdziwego, przez uniżenie i pokorę, bowiem tylko tak ich serca otworzyć zdołacie, i modlić się z serca będą i będą pokutować, a Pan posłyszy ten głos wołający i ucho swe nadstawi. Matce zaś wielką radość przyniesiecie, a potrzebne będą łaski szczególne, bowiem trudne czasy nastaną dla całej ludzkości. Ja jestem dla was bracia i dla całego świętego Kościoła, jestem z wami całym sercem moim, w radości i smutku, w bólu i w cierpieniu, w modlitwie i miłości,tak jak Matka, Królowa serca mego.
Wpis archiwalny z dn. 28 lipca 2020 roku:
Kto ma uszy?
Do Ludu: „Muszę was ostrzec, bracia, byście od świętego Kościoła nigdy nie odeszli, choćby nie wiem co. Pamiętajcie, choćby nie wiem co, bowiem tam jest Chrystus i tam będzie do końca.” – fragment książki Świadectwa Boga i diabła – 2 kwietnia 2019
– Dziś przed śmiercią nie przestrzegam, śmiercią ciała, ale ducha, bowiem przyszło, co przyjść miało, a początek to dopiero, bo to co niebawem przyjdzie w przerażenie wszystkich wprawi, w wielką trwogę, niepojętą, a emocje, strach pomyśleć. A to przyjdzie, bo przyjść musi, jest to konsekwencja grzechu, bowiem ślepi wciąż jesteście, oraz głusi. A Bóg wołał, wołał głośno. Kto wierności dochowa, ten duszę zachowa.
Wpis archiwa;ny z dn. 5 stycznia 2021:
Wiecie Ekscelencje dlaczego nie jesteście w stanie podjąć pokuty? Właśnie przez grzechy przeciwko Duchowi Świętemu, gdyż zatwardzają one wasze serca. Jednak będziecie pokutować gdy się zorientujecie, że to wami będzie wybrukowane piekło. Nie będziecie tego czynić z miłości do Boga i żalu, lecz ze strachu przed gniewem Bożym i śmiercią. Co prawda pokuta już była, za Kościół, tak oczyszczony będzie z padliny, a sępy niech się żywią puki mają co jeść. Oczyszczony będzie Kościół ze zboczeńców, biznesmenów i karierowiczów i bluźnierców oraz wszelkiej plewy, albowiem trwa sąd i przyjdzie sprawiedliwość. Ujrzycie gniew Boży, już go widzicie, przez zatwardziałość serc waszych. Będziecie wzywać Maryję – na ratunek. Przyjdzie wtedy gdy zrozumiecie, gdy pojmiecie coście uczynili. Ujrzycie wtedy „MIECZ”, który wbiliście Jej w serce bluźniąc przeciw Bogu, przeciw Duchowi, który został wam posłany, Ten, którego tak znieważacie. Znieważając Ducha Świętego znieważacie tak Ojca w niebie, jak i Syna Bożego z Ojca w Duchu zrodzonego. Miłosierdzie będzie dla tych co otworzą swe serca i żal szczery wyznają – reszta zginie. Lecz czyje serce będzie do tego skłonne? Ja nie wiem, a wy wiecie?
Zapytanie
Czyż nie przyszło, czyż skłamałem?
Zawstydzenie – Zaraza – Apostazje – Atak bezbożnych na polską granicę – Wojna – Sąd nad Kościołem
Bądźcie gotowi na większą próbę, gdy bezbożni będą forsować polskie granice chcąc szukać schronienia. Zamknijcie je wtedy i strzeżcie, choć zarzucać wam będą, że miłosierdzia w was niema. Przypowieść o pannach mądrych i głupich niech wam przyświeca. […]
Pytam dzisiaj, czyż nie przyszło? Co ujrzeliście na polsko – białoruskiej granicy. Co ujrzeliście, pytam?
Pokuta
To nie koniec jest boleści – POKUTUJCIE
Macie jeszcze 3 miesiące, albo mniej. POKUTUJCIE!
Jezu, miej miłosierdzie dla Kościoła swego. Matko, przyczyń się za nami.
Nowy Rozdział
„A oto Baranek stojący na górze Syjon”
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Kamil Stanisław Banasiowski – 13
PS. Będziecie jak Szymon Cyrenejczyk – zmuszeni!
13
Egzorcyzm papieża Leona XIII
Ad S. Michaelem Archangelum. Precatio Prínceps gloriosíssime coeléstis milítiae, sancte Míchael Archángele, defénde nos in proélio et colluctatióne, quae nobis est advérsus príncipes et potestátes, advérsus múndi rectóres tenebrárum hárum, contra spirituália nequítiae, in coeléstibus (Eph 6). Véni in auxílium hóminum; quos Deus creávit inexterminábiles, et ad imáginem similitúdinis suae fécit, et a tyránnide diáboli emit prétio mágno (Sap 2:1; Cor 6). Proeliáre hódie cum beatórum Angelórum exércitu proélia Dómini, sícut pugnásti ólim contra dúcem supérbiae lucíferum et ángelus éjus apostáticos; et non valuérunt, néque lócus invéntus est eórum ámplius in caélo. Sed projéctus est dráco ílle mágnus, sérpens antíquus, qui vocátur diábolus et sátanas, qui sedúcit univérsum órbem; et projéctus est in térram, et ángeli éjus cum íllo míssi sunt (Apoc 12). En antíquus inimícus et homicída veheménter eréctus est. Transfigurátus in ángelum lúcis, cum tóta malignórum spirítuum catérva láte círcuit et invádit térram, ut in ea déleat nómen Dei et Christi éjus, animásque ad aetérnae glóriae corónam destinátas furétur, máctet ac pérdat in sempitérnum intéritum. Vírus nequítiae suae, támquam flúmen immundíssimum, dráco maléficus transfúndit in hómines depravátos ménte et corrúptos córde; spíritum mendácii, impietátis et blasphémiae; halitúmque mortíferum luxúriae, vitiórum ómnium et iniquitátum. Ecclésiam, Ágni immaculáti spónsam, vaférrimi hóstes replevérunt amaritudínibus, inebriárunt absínthio; ad ómnia desiderabília éjus ímpias misérunt mánus. Úbi sédes beatíssimi Pétri et Cáthedra veritátis ad lúcem géntium constitúta est, ibi thrónum posuérunt abominatiónis et impietátis suae; ut percússo Pastóre, et grégem dispérdere váleant. Adésto ítaquae, Dux invictíssime, pópulo Dei contra irrumpéntes spiritáles nequítias, et fac victóriam. Te custódem et patrónum sáncta venerátur Ecclésia; te gloriátur defensóre advérsus terréstrium et infernórum nefárias potestátes; tíbi trádidit Dóminus ánimas redemptórum in supérna felicitáte locándas. Deprecáre Deum pácis, ut cónterat sátanam sub pédibus nóstris, ne últra váleat captívos tenére hómines, et Ecclésiae nocére. Óffer nóstras préces in conspéctu Altíssimi, ut cíto antícipent nos misericórdiae Dómini, et apprehéndasdracónem serpéntem antíquum, qui est diábolus et sátanas, ac ligátum míttas in abýssum, ut non sedúcat ámplius géntes (Apoc 20).
Amen
Modlitwa Jana Pawła II
O
Serce Niepokalane! Pomóż przezwyciężyć grozę zła, która tak łatwo
zakorzenia się w sercach współczesnych ludzi – zła, które w swych
niewymiernych skutkach ciąży już nad naszą współczesnością i zdaje się
zamykać drogi ku przyszłości!
Od głodu i wojny, wybaw nas!
Od wojny atomowej, od nieobliczalnego samozniszczenia, od wszelkiej wojny, wybaw nas!
Od grzechów przeciw życiu człowieka od jego zarania, wybaw nas!
Od nienawiści i podeptania godności dzieci Bożych, wybaw nas!
Od wszelkich rodzajów niesprawiedliwości w życiu społecznym, państwowym i międzynarodowym, wybaw nas!
Od deptania Bożych przykazań, wybaw nas!
Od usiłowań zdeptania samej prawdy o Bogu w sercach ludzkich, wybaw nas!
Od przytępienia wrażliwości sumienia na dobro i zło, wybaw nas!
Od grzechów przeciw Duchowi Świętemu, wybaw nas! Wybaw nas!
Przyjmij, o Matko Chrystusa, to wołanie nabrzmiałe cierpieniem wszystkich ludzi! Nabrzmiałe cierpieniem całych społeczeństw!
Pomóż nam mocą Ducha Świętego przezwyciężać wszelki grzech: grzech człowieka i „grzech świata”, grzech w każdej jego postaci.
Niech jeszcze raz objawi się w dziejach świata nieskończona zbawcza potęga Odkupienia: potęga Miłości miłosiernej! Niech powstrzyma zło! Niech przetworzy sumienia! Niech w Sercu Twym Niepokalanym odsłoni się dla wszystkich światło Nadziei!
Kiedyś, gdy zawarłem przymierze z Bogiem i stanąłem do walki z
diabłem, bałem się, lecz ja Bogu zaufałem i podjąłem tę walkę, walkę na
śmierć i życie, zdając sobie sprawę, że nie będzie łatwo, że przyjdzie
cierpienie, ale nie myślałem, że będzie tak wielkie. Lecz nie żałuję tej
decyzji, przeciwnie – Bogu za nią dziękuję.
„34 Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie
przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.35 Bo przyszedłem poróżnić syna z
jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; 36 i będąnieprzyjaciółmi
człowieka jego domownicy. 37 Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż
Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż
Mnie, nie jest Mnie godzien. 38 Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za
Mną, nie jest Mnie godzien. 39 Kto chce znaleźć swe życie, straci je. a
kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.” [Mt10,34-39]
Tak też się stało, domownicy stali się moimi przeciwnikami. Mój syn
został opętany przez szatana i zwrócił się przeciwko mnie. W dniu 13
czerwca 2015 wszedł do kościółka pw. Matki Bożej Śnieżnej dokonując
profanacji tego kościoła, zaś obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus
przebił widłami. Nie wiedział dlaczego to zrobił, dręczyło go to co
uczynił. Błogosławiona to wina jak powiedział ksiądz proboszcz Stanisław
Styś, albowiem okazało się przy jego renowacji, że obraz ten liczy
sobie niemal 600 lat i jest trzynastym odnalezionym powstałym w
warsztacie „Mistrza Matki Boskiej z kościoła św. Marka” około połowy
XV w. Obraz ten był uznany za Cudowny Obraz poprzez cuda jakie się
wtedy przy nim dokonywały i dokonują po dziś dzień. Sam jestem tego
świadectwem i zaświadczam o cudownym działaniu Maryi. Dziś Cudowny
Obraz znajduję się w kościele pw. NMP w Iłży.
Gdy mój syn wbił Matce Bożej widły w Serce, ból przeszył również
moje serce, choć nic o tym nie wiedziałem, co w tym czasie czynił.
Szatan zaatakował również mnie, czułem ogromny ból duszy a serce mi
szalało, cierpienie było tak wielkie, że w konsekwencji wylądowałem na
szpitalnej izbie przyjęć. Lecz nic nie stwierdzono, EKG wyszło
prawidłowo, choć podczas jego wykonywania rozrywało mi serce, a ciałem
targało jakbym był kopany. Po kilku dniach dowiedziałem się dopiero
co uczyniło w tym dniu i w tym czasie moje dziecko, mój kochany syn.
Ponad dwa lata pokutowałem, pościłem i modliłem się do Boga prosząc o
miłosierdzie dla niego, jego zaś Matce Bożej zawierzyłem. Gdy zbliżała
się jego śmierć, to trzy miesiące wcześniej już ją czułem, dostałem
także znaki we śnie. Dostałem zapowiedź walki i poznałem duchy
nieczyste, które się do jego śmierci przyczyniły.
Był wieczór gdy syn mój wyszedł z domu mówiąc, że wróci jeszcze zanim
mama przyjdzie z pracy. Gdy wyszedł padłem na kolana, bo takie
miałem natchnienie i różaniec święty za niego zmawiałem. Gdy
zakończyłem modlitwę zwróciłem się do Boga – Ojcze, Ty wiesz jak ja
go bardzo kocham, Ty wiesz jak bardzo pragnę jego nawrócenia, jednak
uczyń z nim co zechcesz, tak jak chcesz, tak jak Ty chcesz , nie jak
ja. Święta jest Twoja wola. Do Maryi się zwróciłem inaczej niż
zwykle, nie prosiłem o nic, za nic nie dziękowałem. Powiedziałem
tylko – Matko, niech będzie tak, jak chce Bóg. Święta jest wola Boża.
Pięć godzin później mój syn był już martwy, a ciało odnaleziono w
rzece dopiero wieczorem po całodziennych poszukiwaniach, zaledwie 100
m od domu. Choć moja modlitwa była szczera, z głębi serca płynąca,
to pojąłem jej słowa dopiero gdy nie wrócił do domu, rankiem o ósmej
godzinie. Wiedziałem już, że nie wróci, płakałem mówiąc do Boga:
Skoro tak postanowiłeś Panie – święta jest Twoja wola. Piątego dnia
oddałem jego duszę Bogu w kaplicy namaszczając jego czoło swoją
śliną, księdza nie było, i nikogo przy tym nie było. W kolejnych
dniach miały miejsce dwa objawienia. Moja siostra widziała Bramę
Niebieską namalowaną na kościele, na tyle głównego ołtarza
(prezbiterium), przez którą wszedł do środka, zaś brat mój poznał
przyczynę jego śmierci, a wyjawiła mu to sama Maryja. Matka Boża
powiedziała, że śmierć była dla niego ratunkiem. Niech pojmuje kto może.
Ja zaś mogłem się radować z jego zbawienia, choć serce mi pękało z
bólu i tęsknoty.
Powiedziałem mojej żonie, że oddałem go Bogu, musiałem jej
powiedzieć, nie mogłem przed nią tego faktu ukrywać. Mówiłem jej już
dużo wcześniej co się zbliża, że będzie płakać nad jego grobem, że musi
się za niego dużo modlić. Nie uwierzyła i nie mogła pojąć i myślę, że
nie może pojąć do dzisiaj. Ja zaś widząc zbliżającą się jego śmierć, gdy
pozostał mu jeszcze miesiąc zwróciłem się do Boga – Panie,
powiedziałeś, że nie ma większej miłości niż ta, gdy życie swoje za
przyjaciela swego się oddaje. Tak ja oddaję Ci teraz moje życie prosząc o
nawrócenie mojego syna – nie możesz tej ofiary nie przyjąć. Uczyniłem
to, albowiem nie widziałem już dla niego ratunku. Nie lękałem się już,
byłem spokojny o syna. Gy przyszła jego śmierć, to nie mogłem bardzo
pojąć tego co się stało. Gdy siedziałem nad rzeką wpatrując się przez
prawie godzinę w jego martwe ciało usłyszałem głos w mojej głowie :
,,Poproś Boga, a wskrzesi ci go”. Odrzekłem w swym duchu: Wiem, że Bóg
go wskrzesi jeśli tylko poproszę, lecz nie uczynię tego, bo przecież sam
go Bogu oddałem, kimże byłbym wtedy gdybym o to poprosił. Widać taka
była wola Boża. Kilka dni później zapytałem Boga – Panie, nie rozumie
tego, dlaczego nie przyjąłeś mojej ofiary, przecież mówiłeś, że nie ma
większej miłości, niż życie swoje oddać ?! Wtedy Pan Bóg odpowiedział :
,,Przyjąłem twoją ofiarę” i natychmiast otrzymałem w swej głowie
liczby 10;30;40, oraz wszystko co miałem przez te liczby policzyć, a
było tego wiele. Wszystko szybko spisałem na kartce papieru, coby nic
nie umknęło. Wynik miał być datą mojej śmierci. Była to prosta
matematyka. Usiadłem więc i policzyłem. Ze wszystkich obliczeń wyszła
jedna data – 9 kwietnia (Niedziela Palmowa). Wtedy Duch Święty
przypomniał mi słowa mojej matki, jak byłem jeszcze nastolatkiem.
Wielokrotnie matka mi powtarzała, że gdy się urodziłem to leżałem w
łóżku z numerem dziewięć. Dziwiło mnie wtedy, że moja mama pamięta
takie drobiazgi, nieistotne, bez żadnego znaczenia, że tak często mi
powtarza numer szpitalnego łóżka. Nawet Msze Święte zamówione za jego
dusze były policzone. Okazało się, że jest ich 13-cie, a 13-ta była
ostatnią, którą zresztą sam zamówiłem, a wypadła właśnie 9-go kwietnia.
To moja matka powiedziała mi w dniu pogrzebu, że trzeba zamówić dwie
msze, jedną w siódmy a drugą w trzydziesty dzień po śmierci,
powiedziała, że nie wie dlaczego właśnie tak, ale to konieczne. Moja
mama zamówiła na siódmy dzień, ja na trzydziesty. Wszystko jest w
parafialnych księgach intencyjnych jak i na kartce jaką dostałem od
księdza proboszcza. Była jeszcze Gregorianka zamówiona przez moją
siostrę trwająca 30 dni, lecz w późniejszym czasie – byłem na
wszystkich.
Siódmy dzień po śmierci – atak szatana
Miesiąc przed śmiercią mojego syna Bóg we śnie okazał mi tego, z
którym przyjdzie mi stanąć do walki. Był to ten, który opętał mi syna,
widziałem go w jego głowie. Byłem pewien, że stanie się to w niedługim
czasie. Sądziłem wtedy, że będzie to walka o życie mojego syna, jak się
jednak okazało była to walka o moje życie.
Gdy przeminął siódmy dzień i nadeszła noc ujrzałem jakby we śnie
postać, niby człowieka. Był odwrócony do mnie tyłem, odziany w elegancki
garnitur. Wiedziałem, że jest to dyrektor, niby jakiejś szkoły – miał
władzę. Rzekł do mnie: „On utopił ci syna”, okazując obraz tego, który
to uczynił. Obraz ten przedstawiał coś w rodzaju dwóch ludzkich ciał
mających jedną wspólną głowę. Twór ten nie miał oczu ani uszu, jego ręce
i nogi były niczym wijące się węże. Na jednej z odnóży, na zgięciu, od
wewnętrznej strony widoczne były zęby, niczym otwarta szczęka rekina.
Gdy wpatrywałem się w obraz tego czegoś co zabiło mi dziecko, ów
dyrektor zaczął się głośno i szyderczo śmiać mówiąc: „Jesteś teraz
inwalidą” – mając na myśli moje cierpienie, to że odebrał mi syna z krwi
mojej, fragment mnie samego. Wtedy się odwrócił i spojrzał mi prosto w
oczy. To był moment, w którym się zbudziłem. To była chwila, w której
rozpoczęła się prawdziwa walka, już nie we śnie, lecz na jawie, z pełną
świadomością zaistniałej sytuacji. Patrząc mu w oczy, ujrzałem całe
jego wnętrze, wszystko co w nim było, on zapewne czuł podobnie.
Przejrzeliśmy siebie na wskroś. Wypowiedziałem wtedy: Ojcze nasz, który
jesteś w niebie święć się imię Twoje… Już po tych pierwszych słowach
modlitwy Pańskiej odwrócił się i odszedł. Ja odetchnąłem z ulgą
dziękując Bogu. Byłem świadomy wszystkiego co się wydarzyło. Nazajutrz
narysowałem tego co utopił mi syna, tego, którego obraz ukazał mi ten co
zawiaduje duchami śmierci. I choć nie znam imienia tego, z którym tę
walką przeszedłem, co śmiał się szyderczo inwalidą mnie nazywając, to
znam doskonale tego, który go do mnie posłał. Jego imię to Lucyfer.
Trzydziesty dzień po śmierci
Tego dnia odmówiłem cały różaniec dziękując Bogu za okazane łaski i
złożyłem swego ducha w wyznaczonym przez Boga dniu. Uczyniłem to w
kościele przed Chrystusem mówiąc: Ojcze w Twoje ręce oddaje ducha mego,
przez Jezusa, Syna Twego. Amen. Dlaczego więc żyję?
Dla Kościoła żyję, by o Bogu świadczyć i Kościół na przyjście Pana przygotować. Żyję, ponieważ prawdziwa chwila próby nadeszła znienacka, zupełnie niespodziewanie. W połowie wyznaczonego mi czasu stanąłem w obliczu śmierci i nie zawahałem się właśnie w tej chwili oddać swego ducha Bogu, przed wyznaczonym mi czasem. Bogu niech będą dzięki. Później przyszło zrozumienie i wszystko już pojąć mogłem. Zrozumiałem też, że mój syn otrzymał po tysiąckroć więcej niżeli prosiłem dla niego, dostał życie wieczne, a ja mogłem to zobaczyć, oraz poznać miejsce, w którym zamieszkuje.
Del – fin
Stało się to wczesnym rankiem 25–go marca 2017, w dzień po tym jak wziąłem jego gitarę elektryczną, pobłogosławiłem ją i zacząłem na niej grać (brzękoląc jak potrafię ), wyśpiewując Tajemnice Różańca Świętego, dziękując Maryi za łaskę nieba jaką otrzymał mój syn Oskar, rozmawiając przy tym z Matką moją Maryją o cierpieniu Jej Serca i o moim cierpieniu, o wielu podobieństwach. Powiedziałem wtedy do Matki – ale Ty Matko swojego Syna widziałaś, bo Zmartwychwstał. Nazajutrz, o 5-tej rano i ja ujrzałem swojego syna, co prawda jeszcze nie w ciele, a w duchu, choć wyglądał jak w ciele, jak w lustrzanym odbiciu. Twarz miał delikatną jak jedwab, lekko lśniącą, a na niej łagodny uśmiech, jego długie włosy opływały w delikatnym świetle, a cała sylwetka miała lśniącą poświatę. Emanował z jego wnętrza niewyobrażalny spokój i niepojęty zachwyt, wręcz paraliżujący – podobnie się czułem jak wtedy, gdy przychodził do mnie Pan Jezus. Tak współdziedziczymy Królestwo Boże. Syn powiedział do mnie: „ Tato, grasz nie używając chwytów (gitarowych). Jak ja się uczyłem, zaczynałem od tego” – i zaczął grać swoją pierwszą melodię. Była to prosta melodia, lecz gdy grał rozpływała się moja dusza w zachwycie, nie były to ziemskie dźwięki, lecz niebiańskie, a dźwięki te wypowiadały słowa: „ fin fine fin del-fin, fin fine fin ful”. Zagrał to dwukrotnie, a gdy skończył wpadliśmy sobie w ramiona i mocno uściskali, po czym powrócił do domu Ojca, do swojego mieszkania w niebie, a ja jeszcze przez równą godzinę, a było to na jawie (od piątej do szóstej rano) słyszałem tę pieśń, która jak się później okazało przedstawiała wielką tajemnicę zbawienia, a pieśń ta została wyśpiewana przez chóry anielskie. W żaden sposób nie da się opisać tego piękna. Nauczyłem się grać tę pieśń, bowiem pamiętam każdy ruch jego dłoni wędrującej po gryfie gitary, a słowa tej pieśni natychmiast zapisałem na kartce. Była to informacja, wielka tajemnica wyśpiewana w języku anielskim przez samych aniołów. Przedstawiała miejsce, w którym zamieszkuje. Dziękuję Ci Matko, Królowo serca mego.
Jakiś czas po tym zdarzeniu przyśnił się swojej siostrze (mojej
córce) mówiąc jej, że był między niebem a ziemią, a tata go widział.
Zastanawiałem się tylko czemu powiedział między niebem a ziemią, a nie
na ziemi – faktycznie, nie przypominam sobie chwili, cobym widział jak
dotknął ziemi.
Na początku nie rozumiałem znaczenia wyśpiewanych przez chóry anielskie słów, nie zdawałem sobie wtedy jeszcze sprawy, że to aniołowie śpiewają, zwyczajnie tego nie pojmowałem. Pytałem mojego proboszcza co mogą te słowa znaczyć, pytałem również muzyków, czy to nie są czasami jakieś wartości muzyczne. Nikt nie wiedział co znaczą. Ja zaś na wszelkie sposoby próbowałem je zgłębić wertując słowniki i tłumaczenia – bezskutecznie. W obliczu mojej bezradności dałem sobie z tym spokój, aż do momentu gdy poczułem wielkie pragnienie modlitwy do Ducha Świętego, w której to poprosiłem Boga o zrozumienie tej pieśni, a było to trzy miesiące po moim spotkaniu z synem. Po skończonej modlitwie natychmiast otrzymałem odpowiedź. Z pośród wszystkich znanych i dostępnych języków świata wybrałem trzy, w których to przetłumaczyłem tekst, a we wszystkich brzmiał jednakowo: „Cel, w końcu cel, syn pierworodny (potomek), Del-fin (gwiazdozbiór delfina); Cel, w końcu cel, spełnienie”. Syn mi po prostu powiedział – Tato, jestem u celu, spełniony, a miejsce w którym jestem nazywane jest delfinem (kiedyś Trumną Hioba). Choć w pieśni słowo delfin słychać było jako jedno słowo, to wrażenie było wyrazu dwuczłonowego, bo akcentowane było Del – dlatego stosuje zawsze myślnik między del a fin Del-fin, tak też zapisałem tuż po tym zdarzeniu. Del – to skrót nazwy łacińskiej gwiazdozbioru Delfina. Tak więc wyraz ten jest dwuznaczny, określa nazwę określonej konstelacji i wyraża spełnienie. Po zapoznaniu się z tą konstelacją, bo wcześniej nigdy nie słyszałem o czymś takim, rozpocząłem poszukiwania na nieboskłonie tego gwiazdozbioru. Gdy patrząc w gwieździste niebo zapytałem Boga gdzie jest mój syn, ujrzałem wielki rozbłysk bardzo daleko na północy, lecz nic nie mogłem dostrzec. W kolejnych dniach znalazłem na niebie taką konstelację, a raczej tak mi się wtedy wydawało, bo tak właśnie wyglądała – jak na rysunkach. Nie byłem jednak pewien, bo serce mówiło coś innego. Przyszło lato, jak dobrze pamiętam lipiec. Pojechałem do Warszawy, by pomóc mojemu przyjacielowi w przeprowadzce. Wróciłem do domu nad ranem, zaczynało się rozwidniać. Gdy wysiadłem z samochodu spojrzałem w niebo. Ujrzałem tuż nad horyzontem od wschodu coś cudownego, był to świetlisty delfin utworzony z gwiazd. Wpadłem w zachwyt, był przepiękny, świecący, jakże wyraźny. Spytałem Pana mego, czy tam właśnie jest mój syn? Ujrzałem ogromny rozbłysk po jego lewej stronie, jak z flesza aparatu fotograficznego. Rozpłakałem się i podziękowałem Bogu. Dopiero po pewnym czasie zrozumiałem dlaczego wcześniej go nie dostrzegłem. Zwyczajnie w tym czasie nie był widoczny. Jest to gwiazdozbiór nieba północnego. W Polsce jest gwiazdozbiorem nieba letniego.
Niepojęte, wszystko jest tak blisko, a zarazem tak daleko.
Wszystko jest tak daleko, a zarazem tak blisko. A wszystko jest w
Ewangelii, zrozumiejcie tylko.
Znam również wiele szczegółów z pobytu jego duszy na ziemi po jego
śmierci ale i innych dusz. Słyszałem jego głos w słuchawce telefonu w
tle rozmowy z moją matką, był zdezorientowany, jakby uświadamiał sobie
dopiero że naprawdę nie żyje, że to nie jest tylko sen, a rzeczywistość.
Obudził mnie też przed swoją sekcją zwłok – godzinę przed czasem.
W tym miejscu chce powiedzieć, że ludzie różnie przeżywają swoją śmierć, a wszystko zależy od tego, czy człowiek umiera w Chrystusie czy też nie, w łasce Bożej czy nie. Można przejść ze śmierci do życia lub błąkać się w ciemnościach do czasu sądu. Za zwyczaj na początku dusza jest zdezorientowana, nie jest pewna czy to sen czy rzeczywistość, kiedy się orientuje że nie żyje, próbuje się skontaktować na wszelkie możliwe dla niej sposoby, lecz zazwyczaj nie może, czasami coś stuknie albo huknie lub obrazek spadnie ze ściany, albo będzie miało miejsce jakieś podobne zdarzenie. Mój syn został zbawiony, jego ratunkiem była Maryja – Brama Niebieska.
Jednak nie każdy tak ma, bywa że dusze grzeszne dostaną łaskę i mogą prosić o modlitwę i wtedy rozpaczliwie szukają pobożnych serc wśród tych których znają, nie musi to być wcale rodzina, szukają kogoś kto się za nie pomodli, bo modlitwa w chwili śmierci jest prawdziwym ukojeniem dla nich, a często ratunkiem, lecz nie zawsze znajdą takie serca, nie zawsze też dostaną taką łaskę. Czasami z pomocą przychodzą z nieba święci kapłani ratując duszę przed zatraceniem, natomiast modlitwa Matki Bożej jest zbawienna. Mówię to z doświadczenia, modlitwa w chwili śmierci to ratunek przed śmiercią wieczną, czyściec zaś jest przepustką do zbawienia. Są tam poziomy, ponoć trzynaście, tak mówią inni – ja tam nie byłem. Byłem za to w piekle, tym co jest teraz, przed zmartwychwstaniem ciała do życia, tam też są poziomy, poziomy otchłani. Widziałem również to, co będzie po zmartwychwstaniu ciała do życia bez Boga.
Sąd
Moja żona – podejrzewała nawet przez jakiś czas, że to ja coś
zrobiłem mojemu synowi, bo przecież sam powiedziałem, że oddałem go
Bogu. Prawdą jest, że oddałem mojego pierworodnego Bogu, lecz w
modlitwie – woli Bożej. Nie miałem również żalu do mojej żony, że mi
nie uwierzyła, choć kilkakrotnie jej to wypomniałem. Wiedziałem jak
bardzo cierpi, jak rozdarte jest jej serce, jak wielkie ma poczucie
winy, nie tylko z powodu śmierci dziecka ale i swojego ojca, który
zmarł cztery dni później. Modliłem się za nią i wciąż się modle. Bo czy
ja bym uwierzył ? Nie wiem, przypuszczam że nie. Przecież nawet Panu
Jezusowi nie uwierzyli i zabili Go, choć cuda czynił i wskrzeszał
umarłych.
W tej całej sytuacji, w tym wielkim cierpieniu moja żona poprzez
szkołę do której chodziła moja córka podała mnie do sądu o ograniczenie
mi praw rodzicielskich do córki, a wszystko było w tajemnicy przede mną.
Powiedziała, że Pan Jezus tak jej polecił. Miałem co do tego
wątpliwości, czy to był głos Pana Jezusa, a nie podstępnego szatana. Nie
wiem czyj to był głos, wiem natomiast, że wypełniła się wola Boża.
Największy zarzut sformułowany przez panią kurator, z którą rozmawiałem
może przez trzy minuty, gdy niespodziewanie mnie nawiedziła brzmiał:
,,Córka nie może liczyć na ojca w żadnej sprawie”. To był prawdziwy cios
w serce. Niedługo po wizycie kuratora odbyła się rozprawa, było to 8-go
grudnia w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Maryi.
W sądzie powiedziałem tak jak miałem to powiedzieć, bowiem w chwili
otrzymania wezwania do sądu wiedziałem co powiem, jaka jest wola Boża.
Powiedziałem, że ja zostałem już osądzony, zanim jeszcze tu wszedłem,
powiedziałem również że rodzic, który ma postawiony taki zarzut nie jest
godzien pełnić władzy rodzicielskich, tak ja nie jestem godzien jej
pełnić. Zrzekam się zatem wszystkich praw do mojej córki na rzecz mojej
żony, która jest bardo dobrą matką i zawsze dbała o dzieci. Zapadła
ogólna konsternacja, wszyscy byli zszokowani, tak moja żona jak sędzina
prowadząca sprawę, bo w tym wszystkim chodziło również o moją wiarę,
ponoć zbyt dużą w ich mniemaniu oraz zbytnie oddanie się Bogu. Sędzina
zapytała mnie : „Jak można kochać Boga bardziej niż własne dziecko ?!”– nie mogąc tego pojąć. Odrzekłem – kocham moją córkę ponad swoje życie, lecz Pan Jezus powiedział: „Kto
kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto
kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.”-
nie moja to wina, że pani nie pojmuje. Sędzina złapała się za głowę
pytając samą siebie co ma robić. Moja żona zaczęła przekonywać sąd jaki
to jestem dobrym człowiekiem, jak dobrym jestem ojcem, że nawet kiedyś
rolki sobie kupiłem by wspólnie z dziećmi jeździć, by być blisko nich.
Sędzina nie wiedziała już co się dzieje. Przyznała, że to jest jej
pierwsza taka sprawa, bo przecież pięć minut wcześniej żona mnie
oskarżała, a i każdy przecież walczy w sądzie jak lew o swoje dziecko, o
prawa do niego, każdy komu chcą odebrać coś cennego. Tak we dwie,
sędzina i żona przez cały ten czas nakłaniały mnie, abym się nie zrzekał
praw do mojej córki, abym zmienił zdanie. Zgodziłem się, gdy sędzia
zaproponowała nam wspólne rekolekcje oraz rozmowę z księdzem wybranym
przez moją żonę zamiast psychologów i kuratorów sądowych osądzających
człowieka w trzy minuty.
Wykonaliśmy postanowienie sądu, byliśmy razem na rekolekcjach w
kościele i na spotkaniu z księdzem, którego wybrała moja żona. Sprawa
została umorzona. Wszystko jest w aktach sprawy. Nie były to łatwe
chwile, szczególnie dla mojej nastoletniej córki, której sam wszystko
powiedziałem, by to z moich ust się dowiedziała co mówiłem w sądzie
wierząc, że kiedyś zrozumie jak bardzo ją kocham.
,,A kiedy ktoś chce się z tobą sądzić i zabrać twoją suknię, oddaj mu i płaszcz.” (Mt5,40) – te słowa usłyszałem w mej głowie gdy otrzymałem wezwanie do sądu, wszystko zrozumiałem, lecz nie wolno mi było o tym mówić do czasu rozprawy. Tak właśnie uczyniłem. Nie wiedziałem jak mam to powiedzieć i jak to się wszystko skończy, lecz ufałem, Bogu ufałem. Gdy miałem mówić, bo nastala moja kolej, miałem w głowie zupełną pustkę, nie było w niej żadnej myśli, tylko jakby wiejący wiatr. Stałem przez chwilę w milczeniu, dopóki wiatr nie ustał. Gdy ustał, otworzyły się wargi moje, bowiem już wiedziałem co mówić. Po wyjściu z sądu zrozumiałem co się stało, dziękowałem Bogu i Matce Bożej, Jej Niepokalanemu Sercu.
Otchłań
Jak wygląda otchłań? Są tam poziomy, ile jest wszystkich nie wiem, być może trzynaście. Ja znalazłem się na czwartym, lecz otchłań na tym poziomie była dla mnie zamknięta. Widziałem dusze na poziomie drugim jakby w przelocie, bowiem otchłań na tym poziomie była otwarta. Patrzyłem na ludzkie twarze (duchowe) powykręcane z bólu, pogrążone w niepojętym cierpieniu, niektóre były znajome. Chwała Bogu, że otchłań na poziomie czwartym (-4) była dla mnie zamknięta, bo i kto chciałby to widzieć !? Wystarczy mi w zupełności to, co ujrzałem na poziomie drugim (-2).
Miejsce to można przyrównać do wieżowca z winą w środku, którego
piętra nie wznoszą się ku górze, lecz w dół: -1, -2, -4 itd.. Na każdym
poziomie znajdują się wrota otchłani niczym drzwi windy otwierające się
na piętrach, tyle że to nie jest widzialne, lecz odczuwalne, wszystko
jest jakby próżnią. Oczami duszy można zaś ujrzeć to, co znajduje się w
otchłani gdy otworzą się jej wrota. Poziom zero (parter), to jakby
wyjście, które jest zamknięte. Przebywają tam wszelkie demony pogrążone w
chaosie i cierpieniu. Jest jeszcze jedno miejsce (otchłań), w którym
wtedy byłem. Jest to miejsce puste i mroczne, a po środku mroku stoi
wielki zdobiony królewski tron, na tronie tym zasiada szatan odziany w
królewski purpurowy płaszcz – niczym Bóg. To wszystko widziałem.
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu – jedynemu Bogu
muszę Ekscelencje sprostować, gdyż pomylił się ksiądz mówiąc o drugim zamachu na Jana Pawła II. To już trzeci zamach.
Pierwszy zamach
Jak wszyscy wiemy w dniu 13 maja 1981, podczas
audiencji generalnej na placu świętego Piotra w Rzymie o godzinie 17:19
dokonano zamachu na życie Jana Pawła II. Zamachowcem okazał się turecki
zabójca Mehmed Ali Agca. Wydarzenie to nie było przypadkowe, jak i nie
przypadkowa była data zamachu, data bezpośrednio związana z Maryją i
objawieniami w Fatimie.
Drugi zamach
Drugi zamach na Jana Pawła II miał miejsce na pokładzie samolotu w
drodze z Emiratów Arabskich do Rzymu, gdzie odbyła się konferencja
prasowa z udziałem papieża Franciszka. Ten zamach nie był na ciało, lecz
na ducha, to zamach na świętość Jana Pawła II. Lecz nie był to
wyłącznie zamach na Papieża Polaka, ale na cały Kościół Święty, na każde
ludzkie serce. To nie był tylko atak na tego człowieka, lecz na jego
naukę, naukę zgodną z Ewangelią Bożą. Był to atak na rodzinę, ale przede
wszystkim był to atak na samego Boga. Zamachowcem tym jest Jorge Mario
Bergoglio, obecny papież – Franciszek.
Anegdota papieża Franciszka
Dziennikarze pytali papieża m.in. o nadużycia seksualne w Kościele.
Papież Franciszek odpowiedział anegdotą, która wywołała prawdziwą burzę.
Jest taka anegdota: [Ratzinger – przyp. red.] miał wszystkie
dokumenty dotyczące zgromadzenia, w którym dochodziło do nadużyć
seksualnych i ekonomicznych. Udał się do nich, ale natrafił na
przeszkody i nie mógł do nich dotrzeć. Papież Jan Paweł II, który
pragnął poznać prawdę, poprosił go o spotkanie. Joseph Ratzinger
przedstawił na nim dokumentację, wszystkie zebrane papiery. Gdy
wrócił, powiedział do swojego sekretarza: „daj to do archiwum, wygrała
druga partia„
Nie wolno nam się tym gorszyć, to są kroki w dłuższym procesie.
Ale jeśli chodzi o papieża Benedykta, to pierwszą rzeczą, którą
powiedział po wyborze, było: „przynieście mi z powrotem te papiery z
archiwów” i rozpoczął śledztwo – dodał.
Co prawda papież Franciszek wyjaśnił tę anegdotę w rozmowie z meksykańską watykanistką Valentiną Alazraki mówiąc: Nikt
nie może powątpiewać w świętość tego człowieka i jego dobrą wolę –
wspominając Jana Pawła II. Był wspaniały, wspaniały – wyznał Franciszek,
tłumacząc, że został źle zrozumiany, dementując jako by chodziło o
sprawę zgromadzenia Legion Chrystusa i jego założyciela Marciala
Maciela Degollado, który przez dziesięciolecia wykorzystywał seksualnie
dzieci i seminarzystów. Nie, nie, Jana Pawła II tam nie było. To
było spotkanie zwierzchników kurii, różnych dykasterii, by przyjrzeć się
przypadkowi Maciela – wyjaśnił. Przyznał również, że Jan Paweł II
był oszukiwany. Mówił także o odwadze Jana Pawła II i Ratzingera w walce
z pedofilią w Kościele.
„Po owocach go poznacie”
Popatrzmy zatem na owoce tej anegdoty powiedzianej przez Franciszka.
Bez względu na to, czy to było wcześniej przemyślane, czy też była to
wypowiedź spontaniczna, to na pewno nie było to natchnieniem Ducha
Świętego, a wręcz przeciwnie.
Słowa papieża Franciszka wywołały wielką burzę nie tylko w Polsce,
ale i na całym świecie. W ludzkich sercach została zasiana wątpliwość – i
to wystarczyło. Rozpoczęła się walka zwolenników i przeciwników Jana
Pawła II. Mówiło się nawet o pozbawieniu świętości Jana Pawła II. To
najskuteczniejsze narzędzie diabelskie, przynoszące najobfitsze owoce –
wątpliwość, zasiać w ludzkich sercach wątpliwość. Sam moglem się o tym
przekonać przysłuchując się mimowolnie rozmowom moich znajomych o
rzekomej winie Jana Pawła II w tuszowaniu pedofilii. Dominowało
stwierdzenie: wcale to nie jest takie oczywiste lub tego nie wiadomo.
Tak więc szatan zrobił co swoje. Prawda jest taka, że nauka i świętość
Jana Pawła II stała się niewygodna dla zdemoralizowanego świata, świata
bez Boga, świata uderzającego w rodzinę i wartości chrześcijańskie,
świata chcącego wypaczyć Ewangelie Bożą pod przykrywką Ludzkiego
Braterstwa i zabójczych ideologii.
„Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką” Mt 12,50
Dlatego Jan Paweł II jest taki groźny, dlatego robione jest wszystko, by legł w gruzach jego autorytet.
Dziś papież Franciszek niemal że każdego dnia odwołuje się do Jana
Pawła II, szczególnie zwracając się do nas polaków – obłuda doznała już
szczytu.
Dlaczego dopiero dziś poruszam ten temat pisząc to wyznanie, choć serce moje od dawna już cierpi z tego powodu? Niebawem zrozumiecie.
Dzisiaj natomiast chcę powtórzyć moje świadectwo i zaświadczyć o świętości Jana Pawła II. To właśnie papież, Jan Paweł II, w pięć lat po swojej śmierci został posłany przez Boga, został posłany właśnie do mnie, by mnie pobłogosławić. Tak też się stało, był w bieli, czystej bieli, tak jak wszystkie zbawione dusze jakie później widziałem, te czyśćcowe moją szaty (suknię) w odcieniu szarości, jakby przybrudzone. Jan Paweł II był w bieli, a kładąc swoją prawą dłoń na mej głowie rzekł: Błogosławię cię, w Imię Ojca, Syna, i Ducha Świętego. Od tego dnia zmieniło się całe moje życie, zaś święty Jan Paweł II niejednokrotnie powstrzymywał ataki złego ducha, jakie ten na mnie przeprowadzał. Nie wiem gdzie był Jan Paweł II zaraz po swojej śmierci, mam na myśli czyściec. Wiem gdzie jest teraz – to Dom Ojca, jest wśród świętych Boga – zaświadczam o tym. http://apostolus.pl/jan-pawel-ii-dwa-zamachy/– 6 wrzenia 2020
Trzeci zamach
A może jednak się mylę, może to Ekscelencja ma racje, może to jest drugi zamach – który trwa?
Niech Pan Bóg Ekscelencji błogosławi
Z wyrazami szacunku,
Kamil Stanisław Banasiowski – 13
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Krzyż – Krzyż – Krzyż
Pokuta – Pokuta – Pokuta
„A oto Baranek stojący na górze Syjon”
6 września 2020: Niebawem zrozumiecie. Czy dziś już rozumiecie?
Aktualizacja – 14 marca 2023:
Kropka nad „i”
Papież Franciszek zapytany przez argentyńską dziennikarkę o atak na Jana Pawła II:
„W tamtych czasach wszystko było tuszowane” – papież Franciszek
Szatan się dwoi i troi, by uderzyć we wszystko co święte i w tych co do Boga należą. Uderzył w Eucharystię, największą świętość, nie oszczędził też tych co są w Bogu uświęceni.
Nie ma dnia, by nie opluwał św. Jana Pawła II przez usta tych, co do niego należą. Takich zaś jak Robert Lewandowski, co to ma odwagę dobre słowo powiedzieć w tych przewrotnych czasach, gani przez usta tych co do niego należą. Wyobraźmy sobie, gdyby Robert Lewandowski jako katolik powiedział publicznie, że Jezus Chrystus jest jedynym i prawdziwym Zbawicielem.. Pewnie musiałby zakończyć swoją karierę piłkarską. Dzisiaj nie wolno dobrze mówić o Chrystusie, a nawet wypowiadać Jego imienia. Dzisiaj świat się chełpi z opluwania Boga i tych, co są w Bogu uświęceni.
Robert Lewandowski zastał poproszony przez hiszpańskiego dziennikarza o komentarz na temat Jana Pawła II. To co powiedział zdaje się nie mieścić w kanonach dzisiejszego świata.
” To, jaki był dla ludzi, jaki był otwarty. To, co zrobił dla ludzkości. Zawsze będę go pamiętał jako tę osobę, która starała się uczynić świat lepszym” – Robert Lewandowski
Szatan na punkcie Jana Pawła II wpadł w obsesje, bo wie doskonale ile Kościół mu zawdzięcza, ile zawdzięcza mu Polska, umiłowana Ojczyzna nasza i świat cały, ile zawdzięczają mu rodziny – Boże rodziny. On wie ile stracił przez błogosławieństwo rodzinom.
Jednak wkrótce to się zmieni, bo już niewiele czasu mu zostało, temu, co z uwięzi został spuszczony i emocjami ludzkimi zawładnął, posiadł serca i umysły – poprzez grzech. Twój czas jest bliski, ja wiem i ty wiesz. Wiesz też, że od początku jesteś przegrany – jeszcze niespełna 4 miesiące.
Ostrzegałem was przed mgłą, co spowije Ziemię, przed szatanem co z uwięzi będzie spuszczony i pełnię władzy nad światem dostanie, prosząc szczerze: Pokutujcie, bo zginiecie. Zróbcie Krzyże swe drewniane i udajcie się do Matki. Lecz na próżno me wołanie.
Dzisiaj wołam: Pokutujcie! Zróbcie Krzyże swe drewniane i wyryjcie takie słowa: Jezu, miej miłosierdzie dla Kościoła swego. Tak udajcie się do Matki, gdzie Narodu serce bije. Pokutujcie.
Pamiętacie, nie posłuchaliście poprzednim razem, gdy wam wszystko obwieszczałem, że to czas jest wasz ostatni, że się skończy już niebawem – pokutujcie, tak wołałem. Czy skłamałem? Czyż nie przyszła wnet zaraza? Czas się skończył, a do Matki już nie wolno, bo pandemia. Pamiętacie?
Zróbcie Krzyże swe drewniane i wyryjcie na nich napis, a przetrwacie mam nadzieje, lecz nie w sierpniu, tylko teraz, bo zginiecie – zaufajcie!
Jest świadectwo na mej stronie, sami sprawdźcie: Jan Paweł II – Już nadchodzi, już się zbliża. Czyż nie przyszło?!
Było to całkiem niedawno, jakoś na początku tego roku, nie pamiętam dokładnie, nie pamiętam też czy to gdzieś zapisywałem. Opowiedziałem o tym objawieniu kilu osobom, również kapłanom.
Czy to we śnie było, czy pomiędzy snem a jawą nie wiem. Ujrzałem Jana Pawła, był w bieli. Powiedział do mnie: „Już nadchodzi, już się zbliża”, po czym odwrócił się bokiem nachylając nad kartką papieru i zaczął na niej coś pisać. On pisał, a ja się tylko przyglądałem w milczeniu jak pisał, lecz nie wiem o czym, bowiem nie mogłem dostrzec, litery były zbyt małe. Zapisał kilka linijek i skończył – koniec widzenia.
Jakiś kwadrans później gdy leżąc rozważałem w swym sercu co znaczą te słowa i co Jan Paweł II napisał na kartce ujrzałem światło i usłyszałem dwa słowa: „Prawdę powiedział”. To był Pan Jezus, który potwierdził słowa Jana Pawła.
Na razie nie wiem, co miał na myśli Jan Paweł mówiąc, że już nadchodzi, że już się zbliża, nie wiem też co zapisał na kartce. Czy mówił o tym, co już widziałem wcześniej, czy może o czymś zupełnie innym? Mówił o nadchodzących karach Bożych, kataklizmach, o nadchodzącym ataku bezbożnych na polskie granice, czy o wojnie jakaś, czy o wielki głód chodziło, czy też mówił o Chrystusie nadchodzącym? Nie wiem tego. Wiem jednak na pewno, że prawdę powiedział, a Jezus Chrystus jest już w drodze. Bodźcie gotowi – wszyscy. [Wpis archiwalny z dn, 22 listopada 2021 roku.]
Pytam dzisiaj wszystkie serca, czyż nie przyszło? Co się wydarzyło zaledwie 3 miesiące po tych słowach Jana Pawła II, w dniu 24 lutego 2022 roku w Ukrainie, i Europie, i na świecie? Co dziś widzą wasze oczy? Nie nadeszło? Pokutujcie, bo na tej kartce było wiele zapisane, wiele cierpienia, a Pan Jezus to potwierdził! Może macie 3 miesiące na pokutę, albo mniej?
Pokutujcie, bo zginiecie!
Ci, co dziś plują na Jana Pawła II będą bardzo zawstydzeni. Czy zdołają swój wstyd unieść – tego nie wiem. Jan Paweł II dzisiaj wszystkich kolejny już raz ostrzega, szczególnie Polskę, a czyni to z miłości, czyni to przez moje usta mówiąc: Nawracajcie się i pokutujcie, bo nadchodzi gniew Boży, a gniew Boży jest wielki. Jezus Chrystus to potwierdził.
Zrozumiejcie, jeśli nie podejmiecie Wielkiej Pokuty natychmiast, będziecie grzebać swoje dzieci. Jak mam was przekonać, skoro tyle już dałem świadectw, tyle ostrzeżeń, a niemal wszystkie są w archiwum tej strony i rękach biskupów. Niepojęta jest zatwardziałość wasza. Cóż was przekonać może, trzęsienie Ziemi w Polsce, czy może w Rosji? Czy jeśli tak, to uwierzycie? Bo jeśli tak, to przyjdzie, by wiarę waszą wzmocnić! Amen [Bądź wola Twoja]
Pokutujcie, bo zginiecie! Nastaje nowy rozdział: A oto Baranek stojący na górze Syjon… Mój zaś się kończy.
Nie patrzcie na polskich biskupów, oni czasem tylko mówią o pokucie, lecz sami ją odrzucili w zatwardziałości swojej, wolą, by pokutowali inni. Przez to WIELU został odebrany rozum. Nie patrzcie jednak na to – pokutujcie! Pokutujcie – zróbcie swe Krzyże drewniane i wyryjcie na nich napis, i udajcie się do Matki. Tam je zostawcie, na znak wiary waszej, a może zdołacie ocalić swe życie i życie dzieci swoich. Tego co prawda już obiecać nie mogę, jak czyniłem to wcześniej. Jeśli jednak tego nie uczynicie, wielu z was zginie na pewno, to wam obiecać mogę. Spróbujcie jeszcze przebłagać Boga, przez Maryję, bo tylko tak Bóg jeszcze was może usłyszeć. Biskupi będą zawstydzeni, nie tylko przed Ludem, lecz przed samym Bogiem, bo nie posłuchali i pokutę odrzucili. Amen
Życie, czy śmierć? Co wybierzecie?
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Kamil Stanisław Banasiowski – 13
PS. Zważajcie na różnorakie grupy – wspólnoty, bractwa, czy ruchy przyklejone do Świętego Kościoła. Zważajcie na sekty, zważajcie na tych, co w duchu podziału trwają. Wyrastają jak grzyby po deszczu, z wielkim wrzaskiem – to jest ich czas. Zważajcie na nich!
Jeszcze jedno – czy pamiętacie moje ostrzeżenia odnośnie Świętego Kościoła? Czy pamiętacie co napisałem w książce: Świadectwa Boga i diabla (Ostrzeżenie)? – 2 kwietnia 2019 rok
Ileż to razy powtarzałem: Byście od Świętego Kościoła nigdy nie odeszli, choćby nie wiem co. Choćbyście nie wiem co widzieli i nie wiem co słyszeli – bo zginiecie! W Kościele Świętym jest prawdziwie Chrystus i tam będzie do końca. Pamiętacie? Czy dziś już rozumiecie te słowa?
Szatan robi wszystko, dwoi się i troi, by was oderwać od Świętego Kościoła, by wam obrzydzić co święte, by oderwać od Boga. Tak was zwodzi. Jeśli ulegniecie, zginiecie! To czas wielkiej próby, kto wytrwa, choćby i umarł ŻYĆ będzie.
Na prośbę polskich biskupów Stolica Apostolska zezwoliła na przyjmowanie Komunii Świętej w postaci chleba o niskiej zawartości glutenu.
Prowadzący obrady przewodniczący Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów KEP bp Piotr Greger przyznał, że „będzie to duże uproszczenie zwłaszcza dla osób chorych na celiakię”. „Chodziło o zmianę brzmienia jednego z punktów Instrukcji Episkopatu Polski dotyczącego materii Eucharystii. Prosiliśmy o zgodę Stolicy Apostolskiej, aby taką decyzję mógł podjąć proboszcz miejsca lub duszpasterz, ewentualnie ten, kto przewodniczy liturgii, nie wymagając zaświadczenia o chorobie. Oczywiście tylko w uzasadnionej sytuacji” – cytuje biskupa serwis episkopat.pl
Dzisiaj w Kościele wszystko się upraszcza, byleby było łatwiej, szybciej, wygodniej, a nawet „bezpieczniej”- (Komunia na rękę). Po co też zginać kolana przed Bogiem, łatwiej przecież na stojąco, a i kolan sobie nie pobrudzimy. W tej prostocie chyba nikt nie przebije abp. Rysia, głównego architekta protestantyzacji Polskiego Kościoła.
„Proszę wszystkich wiernych o przyjmowanie Komunii Świętej na dłoń, a te osoby, które przyjmują Ją do ust – o podchodzenie po osobach przyjmujących na dłoń lub w odrębnej kolejce. Proszę, aby zasady te stosowano także podczas celebracji liturgicznych” – pisze abp Ryś
Długo szukałem odpowiednich słów na określenie toku myślenia i poczynań bp. Gregera, takich, by nie obrazić Ekscelencji i tych, co na tak rewelacyjny wpadli pomysł. I znalazłem łagodne: otępienie umysłowe lub mgła mózgowa. Może to w związku z Covidem – nie wiem. A może to sam Pan Bóg im rozum odebrał? Bo przecież nie posądzam ich o przewrotność, czy brak wiary. Jaki będzie kolejny krok – smakowe hostie? Może przydałyby się o smaku pomarańczy dla tych co stracili smak z powodu Covida, bo z moich obserwacji tych co chorowali wynika, że pomimo jałowego smaku rozkoszowali się smakiem pomarańczy.
Chcę wierzyć, że jest to jednak tylko otępienie umysłowe niektórych hierarchów, a nie przewrotność czy brak wiary. Wszyscy bowiem wiedzą, że Hostię można podzielić na mniejsze części, a w każdej Jej części, choćby najmniejszej, będzie Ciało i Krew w raz z Duszą i Bóstwem, cały Chrystus, że będzie cały Bóg – w pełni. Świętą Hostię dzielą kapłani przy koncelebrze, dzielą dla nowożeńców, a i niejednokrotnie w kielichu znajdują się niepełne Hostie, połówki, czy nawet mniejsze fragmenty, które też są podawane wiernym. Czy żnie? Nie ma zatem żadnego znaczenie, czy ktoś przyjął całą Hostię, czy jedynie jej najmniejszy fragment, albowiem w każdym wypadku przyjmujemy całego Chrystusa.
Jeżeli więc chorzy na celiakię nie mogą przyjąć całej Świętej Hostii, bo tyle jest w niej glutenu, iż boją się o swoje życie, to niech przyjmują połówkę albo ćwiartkę. A jeśli i to jest dla nich za dużo, to niech nie przyjmują wcale. Niech się udadzą do egzorcysty, niech się wyzwolą z własnej pychy!
Dla mnie nie ma znaczenia czy przyjmę dwie sklejone ze sobą Święte Hostie, czy jedynie mały Jej fragment, albowiem jednakowo będę nakarmiony. A dla was?
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Kamil Stanisław Banasiowski – 13
PS. Módlmy się o wcześniejszą emeryturę dla abp. Rysia, zanim całkowicie sprotestantyzuje Święty Kościół w Polsce.
Dziś chciałbym dać jeszcze jedno świadectwo, świadectwo o św. Józefie, moim orędowniku u Boga, moim pomocniku na ziemi i tym, który mnie wiele nauczył, któremu tak wiele zawdzięczam.
Był koniec września 2020 kiedy w moim zakładzie pracy wprowadzono
obowiązkowy pomiar temperatury wszystkim osobom wchodzącym na teren
zakładu. Obowiązkowe stały się również maseczki. W tej sytuacji nie
miałem innego wyjścia jak tylko rezygnacja z pracy. Tak stałem się
bezrobotnym. Nie była to łatwa decyzja, a dla większości ludzi zupełnie
nie zrozumiała. Lecz oni nie widzieli tego, którego ja widziałem, tak i
nie wiedzieli tego, co mnie było dane poznać. Ja jednak ufałem Bogu i
nie zawiodłem się.
Nastał marzec, pandemia w pełni, wszędzie zakazy i obostrzenia, lecz wytrwałem i pokłonu diabłu nie oddałem. Marzec to miesiąc św. Józefa, tak od pierwszego dnia do niego się zwracałem i Litanię odmawiałem. Rzekłem: mój Józefie, cóż mam czynić, gdzież do pracy się dostanę bez maseczki, któż mnie przyjmie? Cóż mam począć mój Józefie, gdzież pracować, wszędzie szatan ?! Pomóż proszę mój Józefie, tak by wolą Boga było, by się wszystko wypełniło. Tak modliłem się przez dni 10. Syna mego też prosiłem o modlitwę mówiąc krótko: teraz ty się pomódl za mnie synu, twej modlitwy potrzebuję, bym odczytał wolę Bożą i za głosem Boga szedł.
Dzień dziesiąty – 10 marca, 10-ty dzień modlitwy, czwarta rocznica śmierci mojego syna, Msza Święta w jego intencji. Stałem jeszcze w kościele z rodziną po zakończonej Mszy gdy podszedł do mnie ministrant mówiąc, że ksiądz proboszcz mnie prosi do zakrystii – poszedłem. I tak stałem się kościelnym, choć nie chciałem, bo się bałem, jednak szybko zrozumiałem, że to Józef z synem moim, że to wolą Boga było. Tak przyjąłem tę posadę, lecz przeminął czas mi dany, najpiękniejszy, choć niełatwy – czas od Boga darowany. Wypełniło się. Idę dalej.
Ufajcie, Bóg was nigdy nie zostawi – miejcie wiarę.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
„Prezydent USA Joe Biden, wraz ze swoimi współpracownikami, w Środę Popielcową uczestniczył przed południem w Mszy św. w hotelu w Warszawie. W czasie liturgii wszyscy przystąpili do obrzędu posypania głowy popiołem i przyjęli Komunię Świętą. Po liturgii prezydent USA wyznał, że nigdy w Środę Popielcową nie opuścił Mszy św. – powiedział o. Wiesław Dawidowski OSA, który przewodniczył obrzędom.” Źródło:deon.pl
Prezydent USA Joe Biden – PAP/Marcin Obara
Cieszyć się, czy płakać?
Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Joe Biden posypał głowę popiołem i przyjął Komunie Świętą. To cudownie, to zdaje się wspaniała wiadomość. Zakładam, że wcześniej skorzystał z sakramentu pokuty i pojednania się z Bogiem. Zakładam, że wyspowiadał się z z propagowania aborcji i wprowadzenia tęczowej rewolucji. Zakładam również, że po powrocie do domu cofnie swój proaborcyjny dekret i wycofa się z memorandum o ochronie lgbt oraz z ustawy o równości małżeńskiej, dzięki której osoby o tej samej płci będą mogły wchodzić w związek małżeński.
„Dziś Ameryka dokonuje kluczowego kroku w kierunku równości, w kierunku wolności i sprawiedliwości nie tylko dla niektórych, ale dla wszystkich. W kierunku tworzenia państwa, gdzie przyzwoitość, godność i miłość jest uznawana, honorowana i chroniona” — mówił Joe Biden we wtorek 13 grudnia w dniu podpisania ustawy. „Małżeństwo to prosta propozycja: kogo kochasz i czy będziesz lojalny wobec tej osoby, którą kochasz? To prawo uznaje, że wszyscy powinni mieć prawo, by odpowiedzieć na te pytania bez ingerencji państwa” — dodał.
„Dzięki niej (ustawie — przyp.red.) tysiące par osób LGBT+ będą miały zagwarantowane prawo do małżeństwa i jego ochrony niezależnie od przyszłych wyroków Sądu Najwyższego oraz lokalnych regulacji stanowych” — pisze na swoim Instagramie Miłość Nie Wyklucza.
Zakładam więc, że Joe Biden posypując głowę popiołem przystąpił do sakramentu pokuty żałując za swe czyny, że Komunię Świętą przyjął z czystym sercem, bo w przeciwnym razie było to największe świętokradztwo. Kapłan zaś, ten, co by wziął udział w tym świętokradztwie niech wie, że będę prosił Boga o sprawiedliwość dla niego, a gdy poproszę, niech wie, że lepiej by mu było obciąć swe dłonie i rzucić je w ogień.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Matce Bożej chwała
Kamil Stanisław Banasiowski – 13
ZAGADKA: Która zaraza jest gorsza, tęczowa czy czerwona?
Do czasów Jana XXIII, czyli przez ponad dziewiętnaście stuleci Kościół święty trwał na stanowisku, że jedyną drogą do jedności chrześcijan to powrót na jego łono.
Nie musowo daleko szukać, wystarczy sięgnąć do popularnej wikipedi by się dowiedzieć, że wraz z początkiem XX wieku, w 1928 roku papież Pius XI swojej encyklice Mortalium animos ogłosił, że ekumenizm negatywnie wpływa na wiarę. Dostrzegając rosnące pragnienie jedności wśród chrześcijan (także wśród katolików), wskazywał na błędy poglądowe, które, mimo iż opierały się na miłości bliźniego, uderzały w doktrynę o jedności Kościoła Chrystusowego, prowadząc do panchrystianizmu – relatywizowania prawd wiary.
Od czasów Jana XXIII ekumenizm zaczął się rozwijać, a wszyscy kolejni papieże w różnym stopniu podążali tą drogą. Cel zdawał się być szlachetny, bowiem chodziło o podjęcie dialogu międzyreligijnego kończącego wojny, głównie na tle religijnym i osiągnięcia pokoju na świecie przy zaangażowaniu wszystkich. Tak Kościół święty wpadł w pułapkę zastawioną przez szatana, którego plany sięgają nie kilku czy kilkunastu, lecz nawet dziesiątek i setek lat. Tak właśnie Kościół za iluzoryczną wizję światowego pokoju i powszechnego braterstwa zarzekł się Chrystusa, rozwadniając prawdy wiary i całą Jego naukę, a upust temu niewątpliwie dał obecny biskup Rzymu w Abu Zabi. Teraz w podroż do Afryki papież zabrał ze sobą przedstawicieli kościołów protestanckich powołując się na słowa Pana Jezusa: „Aby wszyscy byli jedno”. Ja zaś pytam, czy prawda i fałsz mogą stanowić jedno? Jaki mamy tego efekt? Wszyscy Bracia i jeden wielki religijny mix. Konsekwencją jest „wielka braterska miłość”, która zwie się: wojna światowa.
„Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką” Mk3,35
Powtórzę raz jeszcze to, co już wielokrotnie mówiłem. Wolność wyznania: Tak – wolna wola człowieka. Szacunek do innych religii: Tak. Wspólne rozmowy o pokoju: Tak. Jeden bezimienny Bóg – przenigdy!
Jak już niejednokrotnie pisałem (Świadectwa boga i diabła), przebywając w Londynie mieszkałem u Cygana, pracowałem u Żyda, a w muzułmańskich sklepach robiłem zakupy. Ze wszystkimi żyłem w przyjaźni i za wszystkich w duchu się modliłem, by poznali Chrystusa. Przemierzając przez całe miasto mijałem obce kościoły, protestanckie zbory, meczety, synagogi i buddyjskie świątynie, by w kościele pw. Matki Boskiej Częstochowskiej we Mszy Świętej uczestniczyć.
Jeden jest tylko Zbawiciel, i nie ma innego. To Jezus Nazarejczyk, Syn Boga Żywego. I nie ma innego! Przekonają się o tym wszyscy, muzułmanie i żydzi, katolicy i buddyści, tak jak apostaci czy też ateiści. To będzie czas Prawdy. To nie Mahomet sądzi świat i nie Budda – lecz Syn Człowieczy, Bóg Żywy, Bóg Sprawiedliwy, któremu wszystko zostało poddane na niebie i ziemi.
Trzęsienie ziemi w Turcji i Syriito nie koniec jest boleści – pokutujcie!
Ludzką rzeczą jest współczucie, szczególnie dla tych co opłakują swoich zmarłych, zwłaszcza gdy grzebią swe dzieci. Ludzką rzeczą jest dar serca w poruszeniu, tyczy się to wszystkich ludzi, katolików oraz żydów, muzułmanów i buddystów, apostatów, ateistów. Mało kto jest w stanie przejść zupełnie obojętnie, choć są tacy – hieny, bestie. Ja jednak nie o sprawach ludzkich dzisiaj mówię, a o Bożych.
Nie żal mi jest ciał umarłych, raczej dusz ich pogrzebanych. Wy nad sobą raczej płaczecie, i nad grzechem, ja już swoje łzy wylałem, dawno temu, zanim jeszcze wszystko przyszło. Wy myślicie i czujecie tak po ludzku, ja zaś patrzę wedle Boga. Wiedzcie zatem, to początek jest dopiero, od zarazy, poprzez wojny, głód i ciemność, wielką wodę i meteor. Pomagajmy – to jest ludzkie, to jest dobre. Lecz nadejdzie dzień, że wszyscy w strachu będą wielkim, w wielkiej trwodze. Cóż wam tedy pozostanie, skoro pokuty nie chcecie? Nie wielu zdoła pojąć słowa moje, powie, że serce mam zimne – przeciwnie, gorące. Gdybym miał zimne, nie mówiłbym o tym.
Modlitwa
Od kilku dni słyszę z kościelnej ambony: Módlmy się za ofiary trzęsienia ziemi w Turcji, za ich zbawienie. Wybaczcie, nie będę. Ja nie jestem dla świata całego, lecz dla Kościoła Świętego. Świat swój czas zaprzepaścił, tak nie dziwcie się niczemu co widzicie, to początek jest boleści. Bez nawrócenia Kościoła Świętego, nie jest możliwe nawrócenie świata całego. POKUTUJCIE
Ja się modlę za tych, co w Chrystusie umierają, co się rodzą i wzrastają, nie w Allachu, Mahomecie, albo Buddzie. Jeden jest tylko Zbawiciel. [CREDO] Ja się modlę za ochrzczonych, w ciemnym mroku pogubionych.
Biskup Rzymu modli się za ofiary trzęsienia ziemi w Turcji, czyli za muzułmanów. Tylko o co modli się papież, o ich zbawienie w Chrystusie czy w Allachu, może w Mahomecie? Może wpierw jednak należy zapytać „braci”, czy oni życzą sobie tej modlitwy, czy chcą zbawienia w Chrystusie. Ja osobiście nie potrzebuję modlitwy „braci” muzułmanów za swoje zbawienie, nie jestem zainteresowany usługującymi młodzieńcami i dziewicami w niebie. Moim zbawieniem jest Jezus Chrystus, Bóg prawdziwy, Bóg Żywy – Jedyny Zbawiciel. [ Hagia Sophia ]
Za kogo się modlić, a za kogo się nie poleca? O czym mówił św. Jan, Apostoł Jezusa Chrystusa?
1J5,16-21
16 Jeśli ktoś spostrzeże, że brat popełnia grzech, który nie sprowadza śmierci, niech się modli, a przywróci mu życie; mam na myśli tych, których grzech nie sprowadza śmierci. Istnieje taki grzech, który sprowadza śmierć. W takim wypadku nie polecam, aby się modlono.17 Każde bezprawie jest grzechem, są jednak grzechy, które nie sprowadzają śmierci. 18 Wiemy, że każdy, kto się narodził z Boga, nie grzeszy, lecz Narodzony z Boga strzeże go, a Zły go nie dotyka. 19 Wiemy, że jesteśmy z Boga, cały zaś świat leży w mocy Złego. 20 Wiemy także, że Syn Boży przyszedł i obdarzył nas zdolnością rozumu, abyśmy poznawali Prawdziwego. Jesteśmy w prawdziwym Bogu, w Synu Jego, Jezusie Chrystusie. On zaś jest prawdziwym Bogiem i Życiem wiecznym. 21 Dzieci, strzeżcie się fałszywych bogów!
Bardzo trafnie ujął tę sprawę św. Tomasz z Akwinu wyjaśniając słowa św. Jana Apostoła, słowa, które są często dla wielu nie zrozumiałe: „Istnieje taki grzech, który sprowadza śmierć. W takim wypadku nie polecam, aby się modlono”
Zatem za kogo św. Jan nie poleca się modlić? Jak słusznie zauważył św. Tomasz, za wielkich grzeszników, których grzechy sprowadzają śmierć – ŚMIERĆ DUCHOWĄ. Nie poleca, nie oznacza, że nie wolno w ogóle. Jest to ostrzeżenie dla tych nie do końca dojrzałych w wierze, mogących nie udźwignąć tak wielkiego ciężaru. Jak określił to św. Tomasz, nawrócenie tak zatwardziałego grzesznika jest porównywalne z cudem jakim jest wskrzeszenie umarłego. Bóg może wysłuchać jedynie prawdziwych swoich przyjaciół – zaznacza, oddanych bezgranicznie Jego świętej woli, a zwykłe modlitwy są w takich przypadkach nieskuteczne.
Pragnę dziś poddać w rozważania te słowa św. Jana, które to w pełni oddał św. Tomasz z Akwinu, by nie było już żadnych wątpliwości i niedomówień. Przy okazji chciałbym wyjaśnić jeszcze kilka innych kwestii.
Modlitwa zwykła (osobista lub wstawiennicza) – to taka modlitwa, w której w sposób naturalny prosimy o zdrowie, pomyślność, wszelkie łaski dla nas samych, naszych bliskich, przyjaciół, znajomych, Kościoła, narodu czy świata.
Modlitwa głęboka – to modlitwa płynąca z głębi serca, opatrzona aktami pokutnymi, wyrzeczeniami, postem, umartwieniem,..
Modlitwa heroiczna – to modlitwa prawdziwego sługi, prawdziwego przyjaciela Boga, człowieka wypróbowanego, nie lękającego się złego, nie lękającego się postawić na szali swojego życia, człowieka bezwarunkowo oddanemu i ufającemu Bogu.
To właśnie o takiej modlitwie mówił św. Tomasz z Akwinu tłumacząc słowa św. Jana Apostoła.
Dlaczego św. Jan, Apostoł Jezusa Chrystusa nie polecał modlić się za tak wielkich grzeszników, za tych co sprowadzają śmierć? Ponieważ doskonale wiedział, że niewielu może jej sprostać, że będą poddawani wielkim próbom wiary, że całe piekło zwróci się przeciwko nim, że będą stawać na progu życia i śmierci. Wiedział, że wielu nie podoła i zginie. Ja również nie polecam. A mówię to jako ten, co to wszystko przeszedł, ten, co ofiarował Bogu swój skarb jaki miał na ziemi, gdyż bóg tak chciał, a był to syn, ten pierworodny. Zaufałem Bogu memu i nie zawiodłem się, bo ujrzałem zbawienie. A ileż to ataków szatańskich przeszedłem, ileż razy kopany byłem, a ileż to razy na granicy życia i śmierci stawałem – któż by to zliczył? Lecz było warto, ale to już zachowam dla siebie. Jedno tylko dam świadectwo, po to byście wiedzieli, że u Boga wszystko jest możliwe, a miłosierdzie Jego jest nieskończone.
To kobieta, lesbijka w wielkim mroku pogrążona, z daleka od Boga żyjąca. W mojej książce (darmowa na tej stronie) o tym duchu już wspomniałem, niepozorny, wprost zabawny, lecz zdradliwy. Byłem chłostany i kopany, tak i ona trudne chwile przechodziła, gdy ją dusił, by nie oddać duszy Bogu. Tylko Bóg wie co przeszedłem, nie ja jeden, również ona. Warto było, tyle powiem! Chwała Bogu, w Trójcy Świętej. Lecz czy wytrwa, aż do końca? Tego nie wiem, lecz mam wiarę.
Bóg się człowieka nigdy nie wyrzeka, to człowiek wyrzeka się Boga. Taki człowiek jest umarły duchem, lecz u Boga wszystko jest możliwe, potrzebna wola człowieka.
Żywi i umarli
Setki stron mógłbym spisać, lecz dwa przykłady tylko podam. To mężczyźni w młodym wieku, obaj grzeszni, jeden żyje – żyje wiecznie. Drugi umarł – umarł wiecznie.
Drugi: Pełniąc przez pewien czas posługę kościelnego uczestniczyłem w ponad stu pogrzebach. Za każdą duszę ofiarowałem dziesiątkę różańca świętego. Zdarzało się, że modlitwa była głębsza, wraz z komunią, kiedy czułem w sercu swoim, że potrzebna. Łaska Boża.
Pewnego razu przywieźli z daleka ciało młodego człowieka, samobójcę. To najtrudniejszy pogrzeb, jaki w tym czasie przeszedłem. Niejako po raz drugi przeżyłem śmierć swojego syna. Wyglądał w trumnie niemal identycznie, był też w podobnym wieku. Z relacji rodziny dowiedziałem się, że ów człowiek był pogrążony w grzechu, zaś o Bogu nie chciał nawet słyszeć. Wiedziałem, że teraz łatwo mu nie jest, bo wiele w tej materii poznałem.
Było mi go tak bardzo żal, nie tyle ciała, co duszy. Tak bardzo chciałem mu pomóc, choć wiedziałem, że nie będzie to łatwe, bowiem umarł bez Boga. Odmówiłem dziesiątkę różańca, czując się wyjątkowo dziwnie. Zwróciłem się więc do Pana mego: Jeśli zechcesz, jeśli mi pozwolisz Boże? Nie pozwolił. Nie pozwolił Bóg na ofiarowanie Komunii Świętej, ani na żadną modlitwę i pokutę. Zrozumiałem. To było takie trudne i takie smutne. Ten człowiek nie miał za życia nikogo, kto by się szczerze za niego modlił, coby jakąś ofiarę złożył. Ten człowiek wyrzekł się Boga – wolna wola.
Dusza taka, pogrążona w wiecznej nienawiści już zawsze będzie przeklinać Boga, że stworzył ją nieśmiertelną. Dusza taka nigdy nie ujrzała twarzy Boga, bo tylko czyste serce ma taką możliwość. Dlatego jest napisane: „lecz także i złe duchy wierzą i drżą.”
Tak sama wiara w istnienie Boga nie wystarcza do zbawienia, zbawienie przychodzi przez Chrystusa. Amen
Łaską Bożą jest to, że ludzie nie wiedzą co się dzieje po śmierci z ich bliskimi, bowiem wielu straciłoby nadzieję, a wraz nią wiarę i miłość. Nie wiedząc, zawsze możemy się modlić, uświęcając siebie i innych, ale i wielu duszom pomoc dojść do celu – do zbawienia.
„Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! Mt7,13-14
To prawda, brama, przez którą wchodziłem była ciasna, a droga wąska, szerokości na trzy osoby, ludzie nią biegli, a jeszcze miejsce z boku było. Zaś tłumy poza bramą były nie do zliczenia. Pokutujcie, a nie zginiecie! Nawracajcie się, a żyć będziecie! http://apostolus.pl/list-do-nieznajomej/
Modlitwa Ludu
Modlitwa Ludu i wielka pokuta nie może zostać przez Boga niezauważona, przekonał się o tym prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, patron tęczowej rewolucji. Tak został ocalony! Szczera modlitwa płynąca z serca zawsze dobry owoc wyda. Oczywiście jest warunek – wolna wola człowieka, czasami potrzebna jest nawet śmierć. Bóg ma znakomite sposoby, by kogoś do siebie przekonać. Módlcie się i pokutujcie – UFAJCIE.
„Módlcie się za swoich prześladowców”
Módlcie się za nawrócenie Rosji, nie pojedynczo, lecz wspólnie w Chrystusowym Duchu, ofiarujcie Komunie Świętą, nie pojedynczo, lecz wspólnie. A jeśli chcecie ofiarujcie Komunię Świętą za Martę Lempart, z serca, pojedynczo nie polecam (to jest Azahiel). Módlcie się wspólnie we wszystkich kościołach, a ujrzycie moc Bożą.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
nie wiem kim jesteś, z jakiego kontynentu i z jakiego kraju pochodzisz. Nie wiem w jakim języku mówisz, wiem jednak na pewno, że w miłości Chrystusa jesteś zanurzona. Wiem też, że mnie spostrzegłaś, choć mnie nie poznałaś, tak jak ja nie poznałem Ciebie.
Wiem również, że widziałaś to samo co i ja widziałem, wszak razem na to patrzyliśmy, tak jesteś świadkiem i świadectwem dla wielu, jako i ja jestem.
Widzenie z 13 stycznia 2023 roku
Znalazłem się w niezliczonym tłumie grzeszników, a tłum ten chciał mnie pojmać i zabić. Uciekałem przedzierając się pomiędzy nimi. Gdy wydarłem się z tłumu ujrzałem niewielką żelazną barierkę, a za nią puste otwarte pole. Przekroczyłem tę barierkę, tłum zaś się zatrzymał, była dlań nie do przekroczenia, choć była niewielka. Jednak jeden mężczyzna z tłumu zdołał się przedostać, to człowiek niesiony przez pychę, największy z grzeszników, on bowiem spółkował z mężczyznami, kobietami i dziećmi. Byłem wystraszony, że będę złapany. Lecz nie mógł mi nic uczynić, za barierką był bezradny. Rzucił w moją stronę kulę niby żelazną, wielkości tej do tenisa ziemnego mówiąc – bym zobaczył. Zrobił to z ironicznym uśmiechem na twarzy, przepełnionym pychą. Kula ta, to symbol Ziemi.
Gdy ją złapałem znalazłem się w tunelu prowadzącym jakby w głąb
Ziemi, biegłem w dół niby kamiennymi stromymi schodami, coś na
podobieństwo ruchomych schodów na dworcach czy w galeriach handlowych,
tyle że te zdawały się być kamienne. Biegłem jako pierwszy, za mną zaś
wielu uratowanych. Tunel ten był długi, nie widziałem jego końca, było w
nim jasno, choć nie było żadnych lamp. Był wąski, szerokości na trzy
osoby.
Biegnąc rozmyślałem – czy są w tunelu moi bliscy, czy ktoś nie został na zewnątrz? Postanowiłem zawrócić by się przekonać. Jedna strona tunelu była wolna, ludzie biegli prawą stroną ku dołowi, tak zacząłem biec ku gorze. Przede mną biegła też kobieta o długich ciemnych włosach, lecz nie czarnych. Twarzy jej nie widziałem, tak nie wiem kim była. Dobiegła jako pierwsza do początku tunelu, było to wyjście na Ziemię. Stała i patrzyła, bowiem tunel był już zamknięty, a gruba krata nie pozwalała nikomu wejść ani wyjść. Stała wpatrując się w to, co ujrzała za kratą. W górnej części tunelu już nikogo nie było – tylko my dwoje. Podszedłem i ja do kraty:
Ujrzałem wielki mrok panujący na Ziemi, a w oddali niezliczony tłum przerażonych ludzi pogrążonych w ciemnościach, zebranych razem, stojących jakby na środku wielkiej pustyni. Pomiędzy tym tłumem, a kratą przez którą patrzyłem, zobaczyłem postać skulonej kobiety, co w wielkim obędzie pożerała swoje narodzone dziecię. Kobieta ta była małego wzrostu. Odwróciła głowę spoglądając na nas, na jej twarzy ukazał się szyderczy uśmiech i demoniczny wzrok. To był szatan, poznałem go. Koniec widzenia.
Droga Siostro, wiesz doskonale, że pominąłem w opisie coś istotnego, coś bardzo ważnego, a tylko Ty wiesz o czym mówię, albowiem tylko Ty widziałaś to, co i ja widziałem. Ta tajemnica będzie naszym rozpoznawczym znakiem. Spotkamy się w Wiecznym Mieście, za natchnieniem Bożym [jerozolimska świątynia], gdy Bóg wyznaczy czas, gdyż wszystko ma swoje miejsce i czas. Opatrzność Boża.
13
Żniwa
Czy Duch Boży będzie z Ziemi zabrany jak i ci, co do Boga należą? Czy na Ziemi pozostanie szatan i ci, co są jego własnością? Czy nikt już się nawrócić nie zdoła? Sami w sercach odpowiedzcie!
Pokutujcie, bo zginiecie! Nawracajcie się, a żyć będziecie!
„Biada zaś brzemiennym i karmiącym w owe dni” Mk13
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Jak podają polskie portale powołujące się na agencję Associated Press, biskup Rzymu w wywiadzie dla tej agencji odniósł się do homoseksualizmu:
– Homoseksualizm nie jest przestępstwem, lecz grzechem” – zauważył papież. Franciszek wezwał biskupów, którzy popierają przepisy karzące lub dyskryminujące osoby LGBT, aby przeszli „proces nawrócenia” i zamiast kar kierowali się „wrażliwością”. Bóg kocha wszystkie swoje dzieci, takimi jakie są – dodał. Nie zabrakło również krytyki niemieckiej drogi synodalnej, którą tak gorąco wspierał.
Dodał również, że prosi swoich krytyków o to, by powiedzieli mu „prosto w twarz”, jeśli czegoś nie akceptują.
CZEKAM NA SPOTKANIE BISKUPIE!
Może w drodze na Ukrainę?
Schizofrenia, czy cyniczna gra?
Papież zaapelował do biskupów, by przyjmowali osoby LGBTQ w Kościele. Jak stwierdził, duchowni którzy popierają przepisy penalizujące homoseksualizm i dyskryminujące osoby o takiej orientacji „muszą przejść proces nawrócenia”, gdyż jak zaznaczył (po raz kolejny), Bóg kocha wszystkie swoje dzieci takimi, jakie są.
Puki co, wyjaśnię: Wszelkie akty sprzeczne z naturą ludzką, wypaczające Prawo Boże są obrzydliwością dla Boga, czyli grzechem. Niebywałe jest to, że papież wreszcie to zauważył, bo taka jest właśnie nauka Kościoła. Dla człowieka zaś mogą być uznane za przestępstwo lub nie, w zależności od danej społeczności, kultury i wyznawanych wartości moralnych. To przecież człowiek i dana społeczność ustala granicę wieku współżycia, tak w jednym kraju spółkowanie z czternastolatką będzie uznane za akt pedofilski a w innym nie. Podobnie jest z homoseksualizmem, sadomasochizmem, kazirodztwem, zoofilią czy bigamią. Rolą Kościoła świętego jest wezwanie człowieka do odrzucenia grzechu i prowadzenie drogą ku zbawieniu, nie zaś utwierdzanie w grzechu. Lecz czy papież to pojąć zdoła? Co zaś się tyczy lgbt, to Kościół niemiecki wziął już sobie głęboko do serca słowa papieża przechodząc „proces nawrócenia”, tak nad świątyniami powiewają tęczowe flagi, a na Stole Pańskim leżą tęczowe obrusy, zaś błogosławieństwo grzechowi idzie pełną parą.
Kiedy wreszcie papież zrozumie, że stał się symbolem upadku Kościoła, symbolem kłamstwa i obrzydliwości, ojcem dewiacji i rozpusty, cudzołóstwa i zdrady? Kiedy pytam?
Papież z jednej strony przyznaje, że homoseksualizm i wszelakie dewiacje to grzech, z drugiej zaś karci biskupów za nietolerancję grzechu o imieniu lgbt wzywając ich do nawrócenia. Kto więc ma się nawracać, czy ten co grzeszy, czy może ten co grzechu nie akceptuje – schizofrenia? A może ten, co grzech propaguje?
Nie moja to rzecz, co robi dwóch dorosłych sprawnych intelektualnie mężczyzn w swoich czterech ścianach, to ich osobista sprawa, wolna wola nadana im przez Boga. Ja ich mogę jedynie napomnieć i pouczyć, że ku śmierci podążają, a dom ich się nie ostoi. Mogą grzeszyć lub nie – ich wola, ich życie. Byleby tylko nie wychodzili ze swą obrzydliwością na zewnątrz mówiąc, że to jest normalne. Byleby nie byli zgorszeniem i przyczyną upadku moralnego dla innych, w szczególności dzieci i młodzieży. Byleby nie narzucali siłą swojego grzesznego stylu życia wszystkim, bowiem są to czyny prowadzące ku zatraceniu. Dlatego apeluję dzisiaj do wszystkich narodów o: SUROWE KARY ZA PROMOCJĘ W PRZESTRZENI PUBLICZNEJ HOMOSEKSUALIZMU, WSZELKICH DEWIACJI I WYNATURZEŃ!
Bóg kocha wszystkie swoje dzieci, takimi jakie są – mówi papież (JUŻ KOLEJNY RAZ)
To prawda, Bóg kocha każdego człowieka bezwzględnie, tak jak i kocha szatana. Może więc papież wyjaśni swojemu ludowi dlaczego szatan znalazł się w piekle pomimo wielkiej Bożej miłości.
Bóg nie jest mściwy, ale sprawiedliwy. Ustanowił Prawa i dał wolną wolę. Ten, co zapomniał o sprawiedliwości Boga niechaj otworzy oczy i rozejrzy się dookoła.
Dla przypomnienia: „25 Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. 26 Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. 27 Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie. 28 A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi.” Rz1,25-28 Oto Słowo Boże
Czekam na spotkanie biskupie „twarzą w twarz” – prosto w oczy.
Aktualizacja z dn. 31 stycznia 2023 roku:
Rozmywanie grzechu
No i się narobiło, nazwanie aktów homoseksualnych grzechem nie spodobało się duchowemu przewodnikowi papieża jezuicie o. Jamesowi Martinowi, głównemu promotorowi wszelakich zboczeń w Stanach Zjednoczonych. Poprosił papieża o wyjaśnienie tych skandalicznych słów.
Papież niewątpliwie się przejął niezadowoleniem tęczowego Martina i postanowił własnoręcznie napisanym pismem wytłumaczyć się ze swoich słów o grzechu.
„Chciałem wyjaśnić, że homoseksualizm nie jest przestępstwem” – zaznacza. Pisze również: „kiedy powiedziałem, iż [homoseksualizm] to grzech, odnosiłem się po prostu do moralnej nauki katolickiej wskazującej, że każdy akt seksualny poza małżeństwem jest grzechem”
Jak podkreśla Papież, takie stwierdzenie dotyczy działania samego w sobie, jednak później w konkretnych przypadkach należy patrzeć na szczególne „okoliczności mogące ograniczać lub eliminować winę”. Dzieje się tak, ponieważ „katolicka moralność nie tylko rozważa materię , ale również ocenia wolność oraz intencję, co dotyczy każdego rodzaju grzechu”. Franciszek zaznacza ponadto jeszcze raz, iż sama kryminalizacja homoseksualizmu „nie jest ani dobra, ani sprawiedliwa”. Jak ostatecznie przyznaje, w wywiadzie telewizyjnym, gdzie używa się codziennego, konwersacyjnego języka, brakowało miejsca na wprowadzenie tak dokładnych definicji. Źródło: vaticannews Hiszpański oryginał listu oraz jego angielskie tłumaczenie opublikowano na stronie serwisu Outreach (outreach.faith).
Czyli grzech i nie grzech, jak komu pasuje. Z wypowiedzi papieża wynika również, że jeśli dwóch homoseksualistów żyje ze sobą bez ślubu, to jest możliwe powstanie grzechu, choć nie koniecznie, bo to zależy od okoliczności. Jakich? Może takich czy się kochają, czy się nie zdradzają z innymi mężczyznami, albo co gorsza z kobietami. Może sytuacja, w której nie mogą zawrzeć sakramentalnego małżeństwa jest usprawiedliwieniem. To wszystko zależy od „OKOLICZNOŚCI” w jakich się znaleźli – jak mówi papież. No cóż, trzeba udzielać ślubów, wtedy już grzechu nie będzie!
Teraz aby patrzeć, jak pretensje do papieża będą mieli rozwodnicy i wszyscy żyjący w tzw. związkach partnerskich. No to się narobiło. Nie wolno mówić o grzechu!!!
Benedykt XVI– syn Prawdy
Ksiądz prof. Andrzej Kobyliński, filozof i etyk:
31 sierpnia 2005 r., cztery miesiące po wyborze, Benedykt podejmuje decyzję, jakiej żaden inny papież nie podjął przez dwa tys. lat istnienia Kościoła – zatwierdza dokument zakazujący przyjmowania do seminariów i udzielania święceń kapłańskich osobom, które „praktykują homoseksualizm, wykazują głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne lub wspierają tak zwaną kulturę gejowską”. Ten dokument wywołał wielką burzę w Kościele
W 2010 r. w książce „Światłość świata” Ratzinger nawiązał w następujących słowach do przełomowego dokumentu opublikowanego pięć lat wcześniej: „Homoseksualizm jest nie do pogodzenia z powołaniem kapłańskim. Wtedy bowiem także celibat traci sens jako wyrzeczenie. Byłoby wielkim niebezpieczeństwem, gdyby celibat stawał się powodem wchodzenia w stan kapłański ludzi, którzy i tak nie chcą się ożenić, gdyż w końcu ich stosunek do mężczyzny i kobiety jest zniekształcony, zakłócony. […] Dobór kandydatów na księży musi być dlatego bardzo staranny. Musi panować tu najwyższa uwaga, aby nie doszło do pomyłki i w końcu bezżenność kapłanów nie była utożsamiona z tendencjami do homoseksualizmu”. Źródło: onet.pl
Islam
Jakże wielkie wzburzenie w świecie muzułmańskim wywołał cytat przytoczony przez Benedykta XVI podczas wykładu na uniwersytecie w Ratyzbonie 12 września 2006 roku : „Wskaż mi, co nowego wniósł Mahomet; wtedy znajdziesz tylko to, co złe i nieludzkie, jak choćby to, że nakazał szerzyć mieczem wiarę, którą głosił” – (red.-święta wojna).
W swoim wykładzie papież zacytował dialog między bizantyjskim cesarzem Manuelem II Paleologierm z perskim uczonym na temat chrześcijaństwa i islamu, prowadzony prawdopodobnie w 1391 roku w Ankarze. Benedykt XVI uwypuklił w swoim cytacie relacje między wiarą i rozumem podkreślając, że w tym dialogu cesarz wyraził przekonanie, iż Bóg „nie ma upodobania w krwi”. Ten, kto pragnie „przekonać rozsądną duszę” i przyciągnąć ją do wiary „potrzebuje zdolności dobrej mowy i właściwego myślenia, ale nie potrzebna mu przemoc i groźby, miał mówić cesarz Paleolog”. Źródło: gość.pl
Albo – ekumeniczne zawirowania po papieskiej rezygnacji z tytułu „patriarcha Zachodu”; sprzeciwy Indian po słowach, że krzewienie chrześcijaństwa w Ameryce nie wiązało się z narzuceniem kultury z zewnątrz; krytyczne głosy po odwołaniu spotkania z Dalajlamą; spory wokół sprawy „przywrócenia do łask” Mszy trydenckiej… Źródło: Internet
Benedykt XVI sądzony pośmiertnie
Benedykt XVI będzie sądzony pośmiertnie przez niemiecki sąd z czasów kiedy był jeszcze arcybiskupem Monachium i Fryzyngi.
Jak wynika z raportu przygotowanego przez niemiecką kancelarie prawną w styczniu 2022 roku Joseph Ratzinger wiedział o czterech przypadkach pedofilii w jego archidiecezji, jednak nie podjął żadnych działań.
Papież emeryt napisał list w tej sprawie, w którym przyznał, że „do tego błędu niestety doszło”. Zapewnił, że „nie był on zamierzony” i ma nadzieję, że „jest wybaczalny”.
„Do ofiar wykorzystywania seksualnego kieruję słowa głębokiego współczucia i ubolewam z powodu każdego przypadku” – oświadczył. Pisał też, że „wkrótce stanie w obliczu ostatniego sędziego w swoim życiu”.
Święty?
Czy Benedykt XVI zostanie wyniesiony na ołtarze? Albo czy Bóg mu przebaczy abdykację i tym samym oddanie Kościoła Chrystusowego w ręce zwodziciela? Być może gdyby Benedykt wiedział co będzie czynił jego następca nigdy by tego nie zrobił, być może to był dopust Boży, coby się wypełniło?
Czy zatem będzie świętym Kościoła? U Boga wszystko jest możliwe. Bóg przebaczył Asyż, może przebaczyć i abdykację Benedykta. Albowiem jeśli nie możesz nic zrobić, to może lepiej się odsunąć by nie brać w tym udziału. Może to była łaska?
Szukanie słusznej drogi często bywa trudne, można niekiedy wkroczyć na ścieżki górzyste lub wiodące przez moczary i bagna. Trzeba zawsze być czujnym, by nie oddalać się od światła, należy spoglądać na znaki, gdyż można wkroczyć w wielką ciemność skąd nie będzie powrotu, można utopić się w bagnie. Tam gdzie jest Prawda i Wiara, tam i Opatrzność Boża.
Odkupienie człowieka
Jezus Chrystus odkupił każdego człowieka, bez wyjątku. A stało się tak dzięki Maryi, Świętej Bożej Rodzicielce, bez której nie byłoby Chrystusa, tak nie byłoby odkupienia. Jednak nie oznacza to, że wszyscy ludzie będą zbawieni, choć wszyscy są odkupieni. Odkupienie to uwolnienie człowieka od grzechu, to niejako oddanie wolnej woli zawłaszczonej przez szatana, to otwarcie drogi do zbawienia. Jedyną drogą do Ojca jest Chrystus. Są bowiem inne drogi, te wiodące do Chrystusa, to Maryja – Brama Niebieska i święci Boga. Tak do zbawienia potrzebna jest wola człowieka, wola życia w Prawdzie i ŁASKA BOŻA.
Etapy poznawania Boga
Najpierw widzimy miłosierdzie Boże, potem wielką miłość Boga do swego stworzenia – niepojętą miłość do człowieka. Kolejny etap to sprawiedliwość, nie ludzka, lecz Boża. Nieliczni jednak poznają sprawiedliwość Boga, widząc jak się dopełnia z miłosierdziem w miłości. To są ci, którym Bóg objawił siebie – w pełni.
Pedofilia
Jakże nośnym sformułowaniem jest dzisiaj „tuszowanie”, szczególnie jeśli mowa o pedofilii. Brzmi oskarżająco, i takim się stało. Ma wydźwięk wielkiej winy, niczym współuczestnictwa. Czy słusznie?
Niewątpliwie gwałt na dziecku jest najcięższym przestępstwem, największą zbrodnią, szczególnie wtedy gdy czyni to kapłan, gdyż zabija duszę. Dla takiego nie może być usprawiedliwienia – nigdy. Jak wiemy, byłoby mu lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Taki jest nie tylko przestępcą, ale też przyczyną upadku wielu i zgorszeniem dla wszystkich co wzrastają w wierze, nie tylko dzieci. Iluż jest zgorszonych, a iluż to upadło odchodząc od Kościoła, iluż poranionych? Któż ich wszystkich zliczy? Co zatem uczynić z bestią, przez którą to przyszło? Ogień! Przykład niech idzie z samej góry, od Boga samego – OGIEŃ.
Znam takiego człowieka, jest on bliski memu sercu, nie chodzi do kościoła, w nienawiści ma księży, miał pretensje do Boga, a dziś twierdzi że Go nie ma, bo gdyby był nie pozwoliłby na to – molestowany przez księdza. To człowiek już w podeszłym wieku z bardzo pobożnej rodziny, skrzywdzony jako dziecko gdy był ministrantem. Przez lata się zastanawiałem skąd u niego tyle gniewu, tyle nienawiści do Kościoła i księży? Dzisiaj już rozumiem jak bardzo został skrzywdzony, jak bardzo zraniony. To głębokie rany, to rozdarte serce, serce napełnione bólem. Jedynie sam Chrystus może uleczyć to serce. Jezu, jeśli zechcesz?
Znam ciężar grzechów Kościoła, znam ciężar grzechów kapłanów. Znam go w całej pełni, bo go niosłem, bo spoczął na mych barkach, a niosłem go z Chrystusem. A gdy poczułem ten ciężar zawołałem głośno ku niebu: Jezu, ja tego nie udźwignę! Wtedy Bóg mi odrzekł: „Nie będziesz niósł go sam”. Tak odszedł lęk i nastała błogość. Jakże słodkie to jarzmo, jakże lekkie brzemię.
Dziś to zaproszenie ślę do wszystkich którzy są Chrystusowi, a raczej je ponawiam, a w Jego imieniu to czynię, w imię Boga samego: Weźcie ten ciężar na swe barki i pokutujcie, nieście ten krzyż z Chrystusem – dosłownie. To ciężar grzechów Kościoła odrzucony przez tych, którym był przeznaczony. Ten krzyż to wasze zbawienie i zbawienie wielu. Jakże słodkie to jarzmo, jakże słodkie. Nie lękajcie się!
Dwie strony medalu
Pierwsza – to skrzywdzone dzieci i wielka tragedia, ich rozdarte serce i niepojęty ból. To wielkie zgorszenie i upadek wielu. Nie ma dlań usprawiedliwienia.
Cóż ja bym uczynił gdybym posłał dziecko moje, swego syna czy córkę moją do Domu Ojca mego, a wróciłoby sponiewierane przez kapłana Jego, tegoż kapłana co winien nieść wiarę, nadzieję i miłość, tegoż co winien do Chrystusa prowadzić i zbawienia duszy? Zaprawdę, lepiej by mu było kamień u szyi uwiązać i rzucić go w morze. Ogień, w który ja bym posłał bestie wygasa, lecz ogień w który pośle Bóg nigdy nie wygasa.
Druga – to wsza odpowiedź na jedno pytanie: Cóż poczniecie gdy wasze dziecko popełni przestępstwo? Czy się go z miejsca wyrzekniecie i w ręce sprawiedliwości oddacie wszystkim wkoło oznajmiając, rozumiejąc, że cały dom wasz w fundamentach się zatrzęsie, czy może ratunku dla niego będziecie szukać, a dom swój od upadku spróbujecie ocalić? Odpowiedzcie sobie w sercach.
Popatrzmy teraz na dzisiejszą sytuację, kiedy się wszelki brud wylewa, gdy nad Kościołem woń padliny się unosi – czyż nie zleciały się sępy? Czyż nie przyszło zgorszenie? A iluż to upadło? To nie jest próba usprawiedliwienia, lecz próba zrozumienia. Tam gdzie jest padlina, tam zlatują się sępy. Niech pojmuje kto może.
Niemoc
Jan Paweł II jak i jego następca Benedykt XVI doskonale to rozumieli, a nikt inny jak właśnie oni największe wysiłki podjęli, by oczyścić Kościół z brudu, o czym świadczy wiele wydanych przez nich dokumentów. Wystarczy po nie sięgnąć/
Wrogowie Kościoła świętego
Prawdą jest, że najwięksi wrogowie Kościoła skrywają się w jego wnętrzu, najczęściej na szczytach władzy, to drapieżcy, dzieci diabła bezwzględnie dążący do celu, do rozłamu i grzechu. Jednym z nich jest Przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec, biskup Georg Bätzing. Gdy nadejdzie Światłość, żaden z nich się nie ostoi, będzie ból i zgrzytanie zębów. Ojcze, przyjdź Sprawiedliwość Twoja. Amen
Apostata
Pierwszy apostata to ten, co z obcymi bogami się zbratał, ten co z wielką nierządnicą spółkował, ten co Chrystusa na wygnanie posłał. To na nim spoczął tęczowy duch antychrysta. Jego czas dobiega końca – wytrwajcie. CREDO
Oczyszczenie
Niestety, z Domu Bożego uczyniono arenę cyrkową i wielki teatr, zrobiono magazynem złomu i składowisko toksycznych odpadów.
Któż więc zdoła posprzątać ten bajzel?! Któż wywietrzy Kościół i rozpędzi ten fetor?! Wielka wichura – Chrystus, On to uczyni, już to czyni – wytrwajcie.
Pamiętajmy jednak, że w tym wszystkim, wśród tych odpadów są również skarby, wielkie skarby: złoto, platyna, szlachetne kamienie. Są też sakramenty i nasze zbawienie – strzeżmy ich, wytrwajmy!
Katolicy
Jak to jest możliwe, że znaczna większość katolików jest tak podatna na zwodzenie? Niektórym wystarczy jeden artykuł w jakimś brukowcu by podnosić wrzask. Snują oni swe mądrości i wywody, pouczają i mędrkują jakby wiedzę jakąś mieli. Myślą sobie że są mądrzy, że rozumni narzucając punkt widzenia. Och naiwni, spójrzcie w lustro i spytajcie samych siebie: Czy przestrzegam? Dekalog:
Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną
Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego na daremno.
Pamiętaj, abyś dzień święty święcił
Czcij ojca swego i matkę swoją
Nie zabijaj.
Nie cudzołóż
Nie kradnij.
Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
„Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”.
„Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych.”
Trudne? Owszem, dla skąpanych w grzechu, dla tych zaś, co prawdziwie z Boga się zrodzili są radością i spełnieniem.
A teraz spójrz raz jeszcze w lustro katoliku i odpowiedz sobie na pytanie: Jestem dzieckiem Boga, czy też diabła?
Niestety, prawda jest taka, że większość katolików to ANALFABECI religijni, dlatego też swoje wywody snują na podstawie swojego „widzimisię”, nie zaś na podstawie nauki Chrystusowej i Głównych Prawdach Wiary, nie pojmują CREDO, nie posiadają minimalnej (podstawowej) wiedzy. Wielu nie zna nawet Modlitwy Pańskiej, wielu jej nie rozumie, a przecież w tej modlitwie jest wszystko. Pan Bóg nie wymaga, by wszyscy byli teologami, lecz po to dał człowiekowi rozum by człowiek mógł zrozumieć, albowiem ROZUM I WIARA nie stoją do siebie w sprzeczności – przeciwnie, dopełniają się tak jak się dopełnia sprawiedliwość z miłosierdziem. Do zbawienia nie potrzebna jest wiedza, lecz wiara, wiedza zaś chroni przed fałszem i upadkiem. Są jeszcze uczynki, i choć nie przez uczynki przychodzi zbawienie, to przez uczynki może przyjść potępienie, bowiem złe uczynki oddalają człowieka od Boga. Tam gdzie jest zdrowa i głęboka wiara, tam i dobre uczynki. Bez wiary zaś, nawet najlepsze uczynki na nic się zdadzą.
Analfabetyzm religijny wśród katolików jest porażający, niech przykładem będą katoliczki wrzeszczące na ulicach z piorunem na twarzy: ABORCJA, albo tresowani rycerze Natanka w czerwonych pelerynach, albo wielcy katolicy z tęczowymi opaskami lgbt promujący ideologię zezwierzęcającą człowieka, ideologię obdzierającą człowieka z godności dziecka Bożego, ideologię śmierci.
Są nawet takie wielkie katoliczki, co posyłając swe dziecko do sakramentu bierzmowania nie mogą zrozumieć dlaczego ich syn czy córka powinni uczestniczyć w niedzielnej mszy świętej, czyniąc księdzu z tego powodu wyrzuty, mając pretensje, że ich dzieci muszą chodzić w niedziele do kościoła. To właśnie tacy katolicy są najbardziej wylewni, to ich „wielka wiara” wylewa się na łamach wszelakich brukowców i zalewa Internet.
Od jednej pani, szkolnej pedagog, (katoliczki) chlubiącej się swoim wykształceniem dowiedziałem się, że Bóg to jakaś kosmiczna energia przenikająca każdego człowieka. ANALFABETYZM
Ale co tu dawać przykłady, niech każdy spojrzy na własne podwórko i posłucha swoich „braci w wierze”, katolików, ich wrzasków i mądrości. Pytanie tylko, kiedy oni byli w kościele, albo czy spojrzeli już w lustro?!
Ostrzeżenie
Powtarzam, wytrwajcie w wierze. Nie odchodźcie od Kościoła świętego, wy co prawdziwie w Chrystusowym Duchu trwacie, wy, co Prawa Bożego przestrzegacie, choćby nie wiem co, choćbyście nie wiem co widzieli i nie wiem co słyszeli – bo zginiecie! Zważajcie na fałszywe kościoły i na tych, co to w duchu podziału trwają, oni są zwodzicielami, to pożeracze serc! Są również stadionowe hieny, często w koloratkach, wielcy uzdrowiciele, afrykańscy czarodzieje i zielonoświątkowe byty – zważajcie na nich. NIE CHODŹCIE TAM!
W Kościele świętym jest prawdziwie Chrystus i w nim będzie do końca pomimo, że z wielu świątyń został przepędzony – pamiętajcie, trwajcie w wierze. Omijajcie szczególnie te świątynie, w których tęczę ujrzycie, tam już nie ma Chrystusa, bowiem został przepędzony, tam zasiadł Antychryst – nie wchodźcie tam! Omijajcie świątynie i stadiony z czarownikami co pod pozorem Chrystusa leczą, nawet gdy ujrzycie tam biskupa czy anioła stępującego z nieba – to fałsz. Zaprawdę powiadam wam, ziarno od plewy zostanie oddzielone – już się oddziela. To od was zależy, czy będziecie plewą. To czas wielkiej próby, to czas sądu nad Kościołem, albowiem świat już zastał osądzony. Wytrwajcie, a ujrzycie zbawienie. Ja je widziałem – niepojęte! Nie trwóżcie się tym co niebawem ujrzycie, to wszystko przyjść musi. To jet Boża SPRAWIEDLIWOŚĆ.
Są tacy co się tłumaczą mówiąc, że wszyscy są grzeszni, czynią tak by się usprawiedliwić przed samym sobą. Wy jednak wiedzcie, że ten co się prawdziwie z Boga narodził i trwa w Nim nie grzeszy, znaczy to, że nie znajdzie się w nim grzechu, ciężkiego grzechu, a lekkie przewinienia popełnia każdy, choćby błądząc myślą, choćby jakimś zaniedbaniem… Tak nikt nie jest bez winy, albowiem wszyscy mają jakieś słabości, tak do zbawienia potrzebna jest Łaska. Tak nikt nie może się chlubić, bo nikt nie jest święty i dopóki żyje zawsze może upaść, zawsze pobłądzić, bowiem szatan nigdy nie odpuszcza – aż do śmierci.
Moja modlitwa – Jezu, karć mnie, chłostaj mnie, napominaj, karz mnie. Uczyń zemną co zechcesz Jezu, tylko nie pozwól mi oddalić się od Ciebie, nigdy nie pozwól Jezu – proszę. Pragnę być zawsze Twój Jezu, na zawsze Twój. Amen
Kiedy przychodzi chłosta, przyjmujcie ją w pokorze z wdzięcznością!
1J3,5-6
„Wiecie, że on się objawił po to, aby zgładzić grzechy, w Nim zaś nie ma grzechu. Ktokolwiek trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go ani Go nie poznał.”
Oto słowo Boże.
Szacunek
Do kapłanów: Oto jaki zarzut wam stawiam bracia. Bywałem w wielu świątyniach i wiele widziałem, wiele też słyszałem. Wciąż muszę patrzeć na to, co czynicie z Domu Bożego, wiele kościołów stało się teatrem, areną cyrkową czy targowicą. W niejednym kościele można nawet potańczyć przy muzyce disco polo, spraszacie czarowników i uzdrowicieli. Jednak to, co wielu czyni z Najświętszym Sakramentem przerasta wszystko.
Musicie zrozumieć bracia, że jeśli wy nie będziecie szanowali Chrystusa, nie będą szanować Go inni, tak i wy nie możecie mieć szacunku od ludu. Odebraliście szacunek Bogu, tak i wam został odebrany. Oddajcie Bogu co Boże, a wam zostanie oddane co wasze. Ja zaś nie jestem po to, by cokolwiek wam odbierać – przeciwnie, zostałem po to, by wam oddać co wasze, to coście zatracili.
Kiedy patrzę co czynicie z Chrystusem w Najświętszym Sakramencie serce mi pęka. Niejednokrotnie widziałem jak niedbale udzielana jest Komunia Święta, udzielana w tłumie gdzieś ponad głowami, jedni to czynią jakby karty rozdawali, drugim nie potrzeba jest patena, a jeszcze inni jednym zamachnięciem strącają partykuły z pateny jakby jakiś paproch się przykleił. A co czynicie gdy upadnie Święta Hostia, gdy upada Chrystus? Sami sobie odpowiedzcie.
Dzisiaj już ludzie nie uginają kolan przed Bogiem, a i wielu kapłanów na rękę Boga serwuje jak ciastko. Jeśli nie zrozumiecie coście Bogu uczynili nastanie czas, że koloratki będziecie ściągać przed wyjściem w drogę i suknie, ze strachu, by was nie poznano – tak zaprzecie się Boga.
Oddajcie Bogu co Boże, a wam będzie oddane coście zatracili.
Moja modlitwa – modlitwa sługi:
Ojcze w niebie, Boże. Jezu Chryste, Boże. Duchu Święty, Boże. Przenajświętsza Trójco, Jedyny Boże. Proszę – pobłogosław moje ręce, by Twoimi były. Pobłogosław moje oczy, by mogły ujrzeć to co zakryte zostało. Pobłogosław moje uszy, by Twój głos usłyszeć mogły i tych co wołają do Ciebie. Pobłogosław moje wargi i język mój pobłogosław Panie, by Twoją chwałę głosiły, by w Twoje imię błogosławiły. Pobłogosław serce moje, by Twym ogniem rozpalone było. Pobłogosław rozum mój, by w Tobie mądrość i zrozumie były. Pobłogosław ducha mego, by odbiciem Twego był. Pobłogosław duszę moją, by już zawsze Twoja była, by już zawsze Cię wielbiła.
Pobłogosław mnie Boże, bym niósł Twoje błogosławieństwo wszędzie tam gdzie będę, wszędzie tam gdzie zechcesz, wedle Twojej świętej woli Bożej. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen
Prośba
Ojcze, Boże Przedwieczny, całym sercem i duchem, pełnią duszy mojej proszę, przez Jezusa, Syna Twego Jednorodzonego, a Pana naszego i przyjaciela mego o ducha pokuty dla Kościoła Twego, o Ducha Syna Człowieczego dla Ojczyzny mojej, Polski, o świętych kapłanów Twoich. Marana Tha. Amen
Bądź wola Twoja
Maryjo, Matko Kościoła, Królowo Polski, Królowo serca mego, przyczyń się za nami – proszę.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Kamil Stanisław Banasiowski – 13
TESTAMENT
Testament dla Kościoła świętego
Świadectwa Boga i diabła (Warszawa 2 kwietnia 2019)
Chwała Bogu niech będzie na wieki! Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu! Bracia i siostry, przekazuję wam ten krzyż pokutny, krzyż miłosierdzia, krzyż wielkich łask, który jest szczególnym darem dla Kościoła świętego. Jest to dar od Matki Łaski Bożej. Każdy, kto ze szczerym sercem rozpocznie modlitwę słowami: „Jezu, miej miłosierdzie dla Kościoła swego”, prosząc za przyczyną Matki przez Jej Niepokalane Serce, i odmówi choćby cząstkę różańca za Kościół święty i jego kapłanów, zostanie obdarzony obfitymi łaskami. Módlcie się do Zbawczej Krwi Chrystusa, odmawiajcie Różaniec. Matko, Twojemu Niepokalanemu Sercu zawierzam tych, którzy tymi słowami będą się modlić. Matko, uproś dla nich u swego Syna szczególne łaski. Dla Chwały Bożej niech się stanie! Twój przybrany syn, trzynasty
Krzyż pokutny wykonany przez autora,
będący szczególnym darem od Matki Bożej
dla Kościoła świętego (fot. autor)
Znaczenie krzyża
Krzyż pokutny ‒ krzyż miłosierdzia, krzyż wielkich łask,
Krzyż Chrystusowy jest zakończony krwawym ostrzem.
Jest mieczem przepowiedzianym przez proroka Symeona.
W krzyżu jest zawarta cała męka Pana Jezusa i niewymowne
cierpienie Maryi ‒ wszystkie boleści Matki
Bożej, od początku po dziś dzień. Na krzyżu pod stopami
Chrystusa znajduje się Niepokalane Serce cierpiącej matki,
Maryi, na wskroś przebite przepowiedzianym przez Symeona
mieczem. Serce Matki Bożej jest pofałdowane, pełne
wybroczyn, ran i blizn ‒ to nasze grzechy poraniły Jej serce.
W serce Matki Bożej wbity jest miecz ‒ on należy do kapłanów
Kościoła Jej Syna.
Niepokalana, zawsze Dziewica Maryja jest związana ze
swoim Synem nie tylko przez ciało i krew jako rodzicielka,
została z Nim związana także cierpieniem i Świętym
Duchem Bożym.
Wiedzcie zatem, że Kościół święty to nie tylko instytucja,
lecz przede wszystkim wspólnota oparta na fundamencie
wiary, którym jest Jezus Chrystus. Kościół święty stoi na
trzech filarach: Chrystus (fundament), kapłani i wierni. Nie
może być Kościoła świętego bez Chrystusa, nie może być
Kościoła świętego bez kapłanów i nie może być Kościoła
świętego bez wiernych. Jest jednak jeszcze jeden filar ‒ niewidzialny
‒ to Matka Boża. To Ona jest podporą Kościoła
świętego, to Ona dźwiga największy ciężar, gdy zachwieje
się któryś z dwóch filarów (kapłani i wierni). Gdy się więc
modlicie za Kościół święty, to modlicie się w Chrystusie
za siebie, za swoje dzieci, za swoje rodziny, za swoich sąsiadów,
za kapłanów, za przyjaciół, za swoich krzywdzicieli, za
całą wspólnotę ochrzczoną Duchem Świętym. Ten krzyż
i ta modlitwa nie są darem dla całego świata, są darem dla
Kościoła świętego. Kiedy to czynicie za przyczyną Matki,
bądźcie pewni, że dotrze do Boga, bowiem Jej modlitwa
jest doskonała, nieskalana, najczystsza i najpiękniejsza,
płynąca
prosto z Jej Matczynego Niepokalanego
Serca.
JEZU, MIEJ MIŁOSIERDZIE DLA KOŚCIOŁA SWEGO! Proszę
Cię, Jezu, za przyczyną Matki Twojej (naszej Matki),
Maryi, przez Jej Niepokalane Serce, miej miłosierdzie dla
Kościoła swego!
Jezu, miej miłosierdzie dla Kościoła swego.
Matko, przyczyn się za nami.
„Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11, 25).
Bądź wola Twoja Ojcze, przez Chrystusa, z Duchem Świętym. Amen.
Historia, którą dzisiaj opowiem miała miejsce około 30 lat temu. Byłem wówczas młodym chłopakiem, miałem nieco ponad 20 lat. Zaznaczam, że był to czas kiedy byłem daleko od Boga, zajmowałem się wróżbiarstwem, psychotroniką i tzw. parapsychologią oraz różnymi z tym związanymi praktykami. Moim marzeniem było wyjście z ciała – dosłownie. W tym celu trenowałem umysł na wszelakie możliwe sposoby, by dopiąć swego. Taki właśnie był mój stary człowiek, zanim się narodziłem na nowo, bowiem Bóg rzekł do mnie: „………., twoje grzechy zostały ci odpuszczone, jesteś jak narodzony na nowo”. Tak mówi do was dzisiaj ten, co został z Boga zrodzony i Kościoła Świętego, ten, co zrodził się na nowo – do życia.
Było to w Austrii w mieście Graz, gdzie w tamtym czasie przebywałem jako jeden z wielu polaków pracujących „na czarno”. Pewnej nocy wybudziwszy się ze snu chciałem wstać z łóżka, lecz nie mogłem. Coś jakby mnie trzymało, jakbym był przyklejony klejem. Nie wiedziałem co się dzieje, nabrałem powietrza i wytężając wszystkie siły spróbowałem się podnieść. Gdy się podnosiłem ciągnąłem za sobą światło, było to tysiące rozdzierających się wiązek elektrycznych. Wyglądało to tak, jakbym wyrywał się z gumy do żucia, lecz zamiast rozciągającej się gumy były wiązki elektryczne, które mnie mocno trzymały.
Usiadłem wyrwawszy się światłu, uwalniając głowę, tułów i ręce. Gdy tak siedziałem zorientowałem się, że ja siedzę a moje ciało leży na łóżku – nie wstało wraz zemną. Miałem pełną świadomość, mój rozum bym przy mnie. Zrozumiałem co się stało, zostało jedynie uwolnić nogi i wstać. Siedziałem i myślałem co uczynić, z jednej strony było to fascynujące, z drugiej zaś przerażające bo nie wiedziałem czy będę mógł powrócić. Przerażająca była ciemność wokół mnie, czułem ogromny lęk przed tym co mogę w tej ciemności napotkać. Strach przed nieznanym i tym, że mogę nie zdołać powrócić okazał się silniejszy niżeli ciekawość tego co kryje się w mroku. Położyłem się na łóżku jednając z mym ciałem. Więcej już nigdy nie próbowałem.
Dzisiaj już wiem co kryje się w mroku, bez światła i Boga. Chwała Tobie Jezu, że mnie zachowałeś.
Dlaczego dziś o tym piszę? Nie czynię tego bez powodu, robię to ku przestrodze, ale i ku wyjaśnieniu od kiedy zaczyna się życie. Czynię to dla matek, co swe dzieci zabijają oraz dla tych, co magie uprawiają. Wiedzcie wszyscy, że mrok nie należy do Boga, tam Go nie znajdziecie.
To zaś, co teraz wyjawię niech będzie ostrzeżeniem jak i wybawieniem dla wielu, nadzieją dla tych, co nadzieję stracili. Wszystkiego zdradzić nie mogę, bo pogrążyłbym wielu. To jednak co powiem wystarczy, byście ratunek mieli i nadzieja w was nie zgasła. Rozumujcie, bowiem po to rozum macie.
Było to 18 stycznia 2023 roku. Ujrzałem świętą Boga, duszę zbawioną, choć przez Kościół święty na ołtarze nie wyniesioną. To zwykła dusza zbawiona jak wiele. Przybyła, by okazać mi trzech synów kobiety, którą też widziałem. Synowie ci byli w mroku, żaden z nich nie miał imienia, a tylko jednego twarz wyraźnie widziałem, on był pierwszy, oddzielony od dwóch pozostałych – był to chłopak już dorosły. Święta Boga była smutna i milcząca. Ja zaś matkę synów trzech spytałem ze zdziwieniem: Kiedy ty ich urodziłaś? Lecz milczała. TO BYŁY DZIECI Z ABORCJI – autentyczne.
Wiedzcie zatem wszystkie matki coście własnym dzieciom uczyniły, nie tylko ciało zabiły ale i chrztu świętego pozbawiły, tak ich dusze w mroku pogrążyły. Mówicie dzisiaj: „moje ciało, moja sprawa” – czyżby?
Nadzieja
Wy, co żal w swym sercu macie, bowiem dla was ta nadzieja – pokutujcie i nadajcie im imiona, dzieciom swoim (Dar-Boży), i się módlcie za nie szczerze. Bóg was wszakże nie potępił, ale niecne czyny wasze, tak nadzieja wciąż jest żywa – pokutujcie i się módlcie.
Matka, o której pisałem zna już płeć swoich dzieci, tak imiona nadać może. Wy zaś, co w niewiedzy trwacie uniwersalne im nadajcie. Wiecie przecież, że Bóg wzywa po imieniu. Módlcie się i ufajcie.
Życie
Kiedy zaczyna się człowiek, a kiedy się kończy? Zaczyna się wraz z pierwszym uderzeniem serca, a kończy z ostatnim. A dokładniej, wraz z pierwszym impulsem elektrycznym wprawiającym serce w ruch, co z kolei wywołuje barierę, pole elektryczne utrzymujące w ciele duszę. Śmierć następuje w chwili ostatniego impulsu elektrycznego, co uwalnia duszę. Tak współgra ze sobą to co boże i to co ludzkie. Tak po ludzku – po prostu brak prądu uwalnia duszę. Podobnie sprawa ma się z ziemią, grawitacja, pole magnetyczne, powłoka ozonowa. Dusza jest to tchnienie Boga, to początek jest człowieka. Wraz z pierwszym impulsem rozpoczyna się nowe jestestwo, nowy samodzielny byt, to początek nowego człowieka na wzór i podobieństwo Boga, człowieka z nieśmiertelną duszą. Duch bowiem jest zasiewem, jak pszenica na polu.
Aborcja to morderstwo, antykoncepcja i substancje wczesnoporonne tzw.”dzień po” to odrzucenie daru bożego jakim jest ŻYCIE. W oczach Boga aborcja jest porodem, wymuszonym i brutalnym ustanowionym przez człowieka, skutkującym unicestwieniem. To oderwanie od Boga tak matki jak dziecka, to ciężki grzech za który będą płacić wszyscy, a nawet wnuki i prawnuki, także całe narody. Otwórzcie oczy, a ujrzycie skutki.
Módlcie się i pokutujcie, bo zginiecie. Nawracajcie się, a żyć będziecie.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Noc 13/14 stycznia 2023, godz 1.30 – To co ujrzałem przekracza wszelkie wyobrażenia, nie ma słów by to w pełni opisać. Widziałem szatana i jego plan względem człowieka, szczególnie dla tych co mu hołdy oddają. To co nadchodzi jest tak przerażające, że ograniczę się jedynie do kilku zdań pomijając szczegóły, by nie straszyć nikogo.
Widziałem niezliczony tłum ludzi przez których to przyszło, to wielcy grzesznicy obrażający Boga, a na ich czele stał człowiek spółkujący z mężczyznami, kobietami i dziećmi, niesiony przez pychę. Były też inne tłumy ludzi, to ci przez Boga ocaleni. Jedni od drugich byli oddzieleni, niczym ziarno od plewa.
Skutki grzechu aborcji i wszelakich dewiacji – matki będą pożerać swoje dzieci w demonicznym obłędzie tak wielki będzie głód, już niebawem.
Szatan będzie chciał doprowadzić do tego w niespełna sześć miesięcy, i wcale się z tym nie kryje – taki jest jego plan, taki jest jego czas. Czy go wypełni? To od was wszystko zależy! Odwróćcie się od grzechu i pokutujcie o litość Boga prosząc, albowiem Bóg jest ponad wszystkim. Proście przez Maryję. Weźcie wszyscy Krzyż na swe barki i pokutujcie, w przeciwnym razie będziecie z głodu zjadać swoje dzieci, tak wielki nastanie głód!!!
Gdy to wszystko ujrzałem zawołałem ku niebu: Zlituj się Boże. Szatanowi zaś powiedziałem: Planować sobie możesz, lecz Bóg jest ponad tobą.
Nawracajcie się, bo zginiecie! Nawracajcie się, a żyć będziecie!
Kamil Stanisław Banasiowski – 13
PS. W czasie wielkiego głodu na Ukrainie zjadano nawet własne dzieci, tak wielki był głód, a czasami sąsiedzi się wymieniali dziećmi gdy któreś umarło, by nie zjadać swoich. To co się zbliża jest większe od Ukraińskiego wielkiego głodu.
Wielki głód na Ukrainie 1932-1933 (fot. domena publiczna).
Zważajcie na fałszywe objawienia maryjne, szatan przybrał odzienie Matki. Badajcie duchy! Nie dajcie się zwieść! Badajcie duchy!
Takie oto miałem widzenie senne w końcu listopada 2018 roku – Stałem
jakby w pokoju, jakby na piętrze jakiegoś motelu. Pokój był jasny i
pusty (nie było w nim mebli). Na środku stał otwarty grób, ten sam co
wybudowałem dla mojego syna. W grobowcu były trzy trumny ułożone jedna
koło drugiej, ja zaś patrzyłem na nie z góry. Wszystkie trumny były
zamknięte. W środkowej trumnie spoczywał Oskarek, mój syn. Wiedziałem,
że on tam jest choć go nie widziałem. Po jego prawej stronie stała
trumna, z której bardzo cuchnęło, jakby była świeża. Po jego lewej
stronie stała trumna, w której leżała ciotka – tak słyszałem w duchu, że
to ciotka, lecz nie wiedziałem czyja. Odór był nie do zniesienia z tej
trumny po prawej, odczuwałem w duchu pokrewieństwo z moją żoną patrząc
na trumny, jakby to była jej rodzina. W pewnej chwili weszło do pokoju
dwóch nieznajomych mi mężczyzn w średnim wieku, jeden z nich trzymał w
rękach urnę z prochami. Mieli mieszkać w tym samym pokoju, lecz mieli
wydzielony osobny kont, tuż przy wejściu do pokoju po prawej stronie.
Zostali jednak oddzieleni jakby ścianką działową z jednej strony. Byli
oddzieleni od grobowca i od reszty pokoju. Gdy przyszli przestraszyłem
się, że teraz właściciel domu dowie się, że po środku pokoju postawiony
jest grób i będę miał z tego powodu kłopoty, no i w dodatku ten
ogromny fetor wydobywający się z grobu. To byłoby tyle.
Przez kolejne dni zastanawialiśmy się z żoną kto był w tych trumnach
przy naszym synu. Zastanawiające było również czyja ta urna, bo na
pewno nikt z naszych rodzin. Minął prawie miesiąc, jak pamiętam 27 dni
gdy zmarła matka mojej żony. Po kolejnych 27 dniach zginął człowiek,
osoba publiczna, spektakularna śmierć, był to Prezydent Gdańska Paweł
Adamowicz. Data ta była nieprzypadkowa. Podczas transmisji z pogrzebu
rozpoznałem mężczyznę niosącego urnę. Było to dla minie zupełnie nie
zrozumiałe, mężczyzna i data pasowały, tylko urna miała inny kształt i
kolor. Przyjąłem jednak, że to właśnie o niego chodzi pomimo tej niby
drobnej różnicy. Zrozumienie przyszło z czasem – tak jak chciał Bóg.
Okazało się bowiem, że sprawa jest bardziej złożona i nie o niego
wyłącznie chodziło.
W naszej rodzinie nastał pewien niepokój, szczególnie gdy miał
nadejść kolejny 27-my dzień. Nie byłem pewien kto jest w kolejnej
trumnie, czy to ciotka dla mojej żony, bo poczucie pokrewieństwa z żoną
mogło być wywołane silną wonią z pierwszej trumny (jej matki), czy
raczej była to ciotka dla mojego syna, bo jeśli dla mojego syna to
któraś z moich dwóch sióstr. Bez względu na to, kto by to nie był, czy z
rodziny mojej, czy też mojej żony było mi z tym bardzo ciężko.
Dziesięć dni przed upływem czasu rozpocząłem modlitwę za tę osobę i
byłem już spokojny. Modliłem się w jej intencji ponad pół roku niemal
każdego dnia, ofiarując Bogu przez Maryję dziesiątkę Różańca Świętego.
Codziennie jednak modlę się za wszystkich tych, których mam w swym
sercu, których dobry Bóg postawił na mojej drodze i za cały Kościół
święty. Zdałem sobie również sprawę, że to może przyjść jeśli jest
właśnie taka wola Boża, ja zaś miałem czas na modlitwę za nią, za tę
ciotkę, by mogła dostąpić zbawienia gdy nadejdzie dzień. Być może
przedłużyło się jej ziemskie życie o jakiś czas, być może będzie żyła
jeszcze długo, bo dzień ten został odłożony albo już przeminął i został
darowany, tak jak niektóre kary gdy jest modlitwa i pokuta, a ona
kiedyś dołączy do zbawionych jak pozostali w grobowcu. Czyją trumnę
widziałem nie wiedziałem tego, mogłem tylko snuć domysły. Lepiej że nie
wiedziałem, bo i któż chciałby wiedzieć takie rzeczy. Czas pokaże
myślałem, ja będę się modlił, za życie i zbawienie dla tej osoby,
albowiem święta jest wola Boża.
I pokazał, a był to 27 dzień kwietnia, dzień moich urodzin.
Otrzymałem życzenia i prezenty od najbliższych, siedzieliśmy przy stole.
Po kilku minutach żona mnie zapytała: „Czemu jesteś taki smutny,
przecież są twoje urodziny, nie cieszysz się, nie podobają ci się
prezenty?” Odrzekłem: Jak mam się cieszyć, gdy właśnie moja siostra
umiera? Żona się zdenerwowała na te słowa, jak ja mogę takie rzeczy
wygadywać. Ja jednak czułem, że śmierć jest przy niej. Modliłem się. Już
nie pamiętam, tego samego dnia wieczorem lub kolejnego dowiedziałem
się, że moja siostra jest w szpitalu, że ma sepsę, a jej stan jest
bardzo ciężki i nie wiadomo czy przeżyje. Przeżyła i ma się dobrze.
Chwała niech będzie Bogu, Matce Bożej chwała.
Nie rozumiałem jednego w tym całym widzeniu, czemuż to się bałem
właściciela domu, że niby bez jego wiedzy grób ten postawiłem. Dziś
chyba pojmuję, tak mi się wydaje – przez modlitwę moją i ofiarę moją i
namolność moją, grób ten w tym domu postawiłem .
Trumna pierwsza – po prawicy
Teściowa – wypełniło się. Okazała się tą leżącą w trumnie po prawicy
mojego syna, to z tej trumny wydobywał się ten okropny odór zgniłego
ciała – była pierwszą z kolei. Dzień przed jej śmiercią, a było to w
niedziele rankiem gdy pojechałem do oddalonego nieco ponad 30 km.
Radomia po żonę kończącą dyżur w szpitalu gdzie pracuje jako
pielęgniarka. W powrotnej drodze dziwnie się czułem, było mi jakoś
ciężko na duszy a uczucie to stawało sie coraz silniejsze. Kilka
kilometrów przed domem poczułem, że do kogoś przyszła śmierć, że ktoś
umiera, a była to godzina około ósmej. Odczucie było tak silne i
bolesne (ból duszy), że musiałem zatrzymać samochód zjeżdżając na
pobocze. Płakałem i modliłem się, choć nie wiedziałem za kogo. Żona nie
wiedząc co się dzieje pytała co ja wyprawiam, mówiła bym się uspokoił,
ja zaś starałem się skończyć modlitwę, a było to bardzo trudne –
modliłem się jeszcze w domu. Gdy żona zapytała co mi się dzieje
odrzekłem, że właśnie ktoś umiera. W domu spytała mnie jeszcze z lekką
ironią, czy ja wiem kiedy wszyscy ludzie umierają na świecie.
Odpowiedziałem również z ironią – tak, wiem kiedy umiera tyle miliardów
ludzi. Na drugi dzień rankiem około godziny ósmej zmarła jej mama, a
moja teściowa. Powiedziałem wtedy z żalem i sutkiem – wiesz już o kogo
chodziło, czyją śmierć wczoraj widziałem.
Był taki czas gdy z moją teściową byliśmy mocno skłóceni, a trwało to
ponad 10 lat. Krótko mówiąc nie byłem odpowiednim kandydatem na męża
dla jej córki Ani. To właśnie ona, moja teściowa była głównym powodem
dla którego nie mieliśmy ślubu kościelnego, nie dlatego żeby była
niewierząca, bo była do końca swego ziemskiego życia, lecz dlatego, że
nie chciała abym to ja się związał przed Bogiem z jej córką. Na
cywilnym jej nie było. Nie pasowałem do tej rodziny, nie byłem ani
doktorem, ani bogaczem – wymarzonym zięciem. Z czasem jednak się z tym
pogodziła, choć musiało wiele wody w rzece upłynąć, ja zaś wszystko jej
wybaczyłem. Długo się za nią modliłem, by miłosierny Bóg jej wszystko
wybaczył. Mieliśmy już dobre relacje, szczególnie po tym jak
opowiedziałem jej o Panu Jezusie, dużo nam pomogła gdy nie miałem stałej
pracy. Widziałem jak się nawraca, widziałem jej pokorę oraz pokutę –
wielką pokutę. Była rozwiedziona z moim teściem, lecz żyła w czystości.
Moja żona mi często wymawiała, iż zawsze mam trudność gdy mam coś pomóc
jej matce, coś naprawić, coś poprawić. Miała rację, nie było to dla
mnie łatwe, stawałem się nerwowy, zmęczony, czułem się w tym domu po
prostu źle. Czasami byłem tak bardzo męczony tam przez diabła, że
nierzadko przez kilka godzin robiąc coś, wykonując jakąś pracę
zmawiałem w duchu różaniec. Gdy zmarła teściowa, a było to 17 grudnia
2018, nie dane było mi jej zobaczyć, aż do dnia pogrzebu. Żona nie
chciała abym gdziekolwiek z nią poszedł. Słyszałem tylko ,,Wysadź mnie
tu i jedź do domu”. Czułem się odrzucony, niepotrzebny, lecz starałem
się zrozumieć jej traumę, jej cierpienie, to przecież już trzecia
najbliższa osoba, którą w tak krótkim czasie musi pochować.
Dzień pogrzebu – przed kościołem zgromadzona była cała rodzina,
stojąc przed bramą kościelną czekali na coś, nie wiedziałem na co,
wyglądało jakby ciała jeszcze nie było, a przecież było już późno,
zaledwie kwadrans do Mszy świętej. Stanąłem i ja, rozważając w swym
duchu czemu jeszcze nie idą. Kątem oka spojrzałem na kaplicę
przykościelną gdzie jest wystawiane ciało zmarłej osoby. Była
zamknięta, spojrzałem ku górze i ujrzałem światło, jakby w środku.
Powiedziałem żonie – idę do kaplicy. Poszedłem, zaś wszyscy zostali
przed kościelną bramą. Gdy otwarłem drzwi kaplicy ujrzałem moją
teściową leżącą w trumnie. Wszedłem do środka zamykając za sobą drzwi.
Byłem z nią sam na sam, a cała rodzina, wszyscy najbliżsi zaledwie
dwadzieścia metrów dalej. Tam oddałem jej duszę Bogu, bowiem wiedziałem
co mam czynić, a gdy skończyłem wyszedłem i poprosiłem wszystkich do
środka. Zmówiliśmy wspólnie Różaniec, ksiądz zaś rozpoczął ceremoniał
pogrzebowy.
Wrzesień 2019
Było to rankiem o równej 5-tej godzinie, gdy usłyszałem w głowie głos
mojej zmarłej przed niespełna rokiem teściowej. Nie widziałem jej,
słyszałem tylko jej głos. Przyszła jakby się pożegnać, a raczej
poinformować mnie o odległym miejscu, w które się udaje. Była bez
radości i bez smutku, bez żadnych emocji, w całkowitym spokoju. Zdawało
się jakby nie znała miejsca, do którego ma pójść, albo było to owiane
tajemnicą. Powiedziała, że stamtąd nie będzie mogła już nic mówić. Ja od
razu się domyśliłem, że idzie do nieba. Zapytałem tylko, czy coś mam
przekazać od niej Ance (córce). Powiedziała, że nie. Po chwili jednak
wskazała na coś czego powinna poszukać w prawej, z prawej, czy też po
prawej stronie. W tym momencie nasza rozmowa się zakończyła, gdyż
została wzięta. Przekazałem Ance (mojej żonie) tę informację,
powiedziałem również, że będzie wiedziała gdy to znajdzie. Minęło około
trzech tygodni, żona zapytała mnie czy chcę wiedzieć o czym mówiła
mama. Odpowiedziałem, że chcę. Wyjawiła, że chodziło o spodnie
dżinsowe, w których nie chodziła chyba od roku, a konkretnie o kartkę
znajdującą się w prawej kieszeni tych spodni. Była to kartka z
wypominkami za dusze zmarłych w jej rodzinie, którą teściowa zapisała
niedługo przed swoją śmiercią i przekazała ją córce, by ta dała na
wypominki za te dusze. Widać, te dusze potrzebują jeszcze modlitwy.
Dowodzi to również tego, jak bardzo są ważne modlitwy za zmarłych.
Pan Bóg przysyłając ją do mnie odpowiedział na moją modlitwę za
teściową i na pytanie – Czy ona jest już u Ciebie Panie? Pytałem, gdyż
widziałem tę śmierć już miesiąc wcześniej oraz dzień wcześniej, a gdy
zmarła, to jej dusze Bogu oddałem w kaplicy, będąc z nią sam na sam,
bowiem Bóg zatrzymał wszystkich przez kościołem, przed bramą, abym mógł
to uczynić, i nikt nie mógł wejść dopóki nie skończyłem. Było to
zwieńczeniem moich modlitw za nią, bowiem o przebaczenie i miłosierdzie
dla niej prosiłem. Bogu niech będą dzięki. Moja teściowa była 9
ziemskich miesięcy w czyśćcu, to naprawdę niewiele, to jak mrugniecie
okiem, wielu będzie tam aż do skończenia świata.
Październik 2019
Po około trzech tygodniach od tego zdarzenia moja zmarła teściowa
przyśniła się swojej siostrze Joli. Sen ten zrelacjonowała mojej żonie, a
ona mnie. Jola widziała siostrę jak już wspomniałem we śnie, sen zaś
wydawał się tak realny jakby to było na jawie. Z relacji mojej żony –
Jola widząc swoją siostrę (moją teściową) radosną i rozpromienioną
zapytała ją ze zdziwieniem ,,Elżunia, przecież ty nie żyjesz ?!” – nie
czując przy tym strachu. Siostra jej odrzekła ,,Umarłam, bo leki nie
zadziałały”. Na koniec powiedziała, że już musi wracać do swoich, a
towarzyszył jej Oskar, mój syn. Był w bieli, w albie, tak jak
przystępował do Pierwszej Komunii Świętej. Wyjaśniłem mojej żonie, że
mama przyszła powiedzieć o swojej radości, o zbawieniu, że dołączyła
już do Oskarka. Był z nią by poświadczyć o tym, był w stroju komunijnym
– Komunia to Chrystus, a Chrystus to zbawienie i życie wieczne. Lecz
chyba nie wszyscy pojąć to mogą, nie wszyscy mogą w to uwierzyć, choć
tyle powiedziałem jeszcze przed śmiercią i po śmierci mamy, oraz wtedy
gdy do nieba była wzięta. Przecież to druga już dusza, którą Bogu
oddałem, a pierwszą był mój syn Oskar, który z nią był. Widziałem jego
zbawioną duszę, a z ziemi widzę miejsce w którym mieszka, a miejsce to
Trumną Hioba bywało nazywane.
Trumna druga – po lewicy
Zostało odłożone, kiedyś się wypełni na pewno, bo każdy musi przez
to przejść, tak jak Chrystus przeszedł. Mam tylko nadzieję, że nie
prędko to nastąpi – wola Boża jest święta. To ciotka, osoba bliska sercu
mojego syna, tak jak mojemu. Trwam w modlitwie za nią, by żyła długo, w
bliskości z Chrystusem. Jakże warto się modlić! Chwała niech będzie
Bogu.
Urna
Wypełniło się. To bardzo złożona sprawa i nie jest łatwo ją
wyjaśnić, mnie samemu trudno było to pojąć. Była jedna urna i dwóch
mężczyzn, co ją niosło. Dwóch obcych mężczyzn to wspólny mianownik dla
dwóch pochówków. Tak z pierwszym jak i z drugim nie byłem złączony
więzami krwi. To co ich łączy to Kościół Święty, grzech i droga do
zbawienia. Pierwszy to Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska – uratowała
go od wiecznego potępienia wielka modlitwa ludu, gdyż sam pogrzeb był
profanacją, zbezczeszczeniem przybytku Boga, za co przyszły kary na
Polskę. W Gdańsku został uświęcony grzech, grzech Adamowicza, patrona
parady równości lgbt, a uczynili to biskupi – tak mają co uświęcili.
Drugi mężczyzna niosący urnę oznaczał drugi pogrzeb, drugą kremację.
To był mój ojczym. Został uratowany przez modlitwę bliskich i łaskę
nawrócenia daną mu od Boga tuż przed samą śmiercią – wyspowiadał się
przed śmiercią na szpitalnym łóżku, a ksiądz został do niego potajemnie
„przemycony”, gdyż było to podczas szalejącej pandemii i nikomu nie było
wolno wchodzić na szpitalny oddział. Chwała i część, i uwielbienie Jezusowi.
Obaj zostali ocaleni, kiedy dostąpią zbawienia – nie wiem, trzeba się
modlić. Z widzenia zapamiętałem tylko jedną twarz, to była twarz
człowieka niosącego urnę prezydenta Gdańska, zgadzał się okres i data
zamachu, choć sama urna miała inny kolor i kształt.
Sama urna należała do mojego ojca, a dokładniej ojczyma, którego
noszę nazwisko, a który się pojednał z Bogiem przed swoją śmiercią
przystępując do sakramentu pokuty. Tuż przed kremacją ofiarowałem jego
duszę Bogu w małej kaplicy – to już trzecia dusza. Na pogrzebie
szedłem pierwszy za urną, była to urna z mojego widzenia, jasna i
prostokątna, a niosło ją dwóch mężczyzn. Nie decydowałem o pochówku.
Prawdą, którą potwierdzam jest to, że kremacja zwłok nie zamyka
duszy drogi do zbawienia, lecz jeszcze się nie objawiło co będzie ze
spopielonym ciałem przy zmartwychwstaniu, bo jak będzie wyglądało
ciało po zmartwychwstaniu już się objawiło. Jeszcze nie jest wiadome czy
osoba skremowana powstanie w ciele czy pozostanie w duszy, a może
będzie potrzebna dodatkowa pokuta w czyśćcu? Palenie zwłok to pogański
obrządek (szatański), holokaust pokazał to dobitnie. Pan Jezus mówił o
grzebaniu swoich zmarłych. Wielu dziś się tłumaczy słowami „Z prochu
powstałeś i w proch się obrócisz”, zapominając tylko, że chodzi o proch
ziemi, a nie popiół. To Feniks powstał z popiołów, Chrystus powstał z
martwych. Nie byłoby Zmartwychwstania ciała tak jak nie byłoby
Wniebowzięcia z ciałem i duszą gdyby Pan Jezus i Matka Jego Maryja
zostali spaleni.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – jedynemu prawdziwemu Bogu
Dom Boży to nie teatr, w którym odgrywana jest komedia, choć trafniejszym określeniem będzie tragedia!
Skutki działań Harrisa i Kaszpirowskiego można obserwować po dziś dzień, doskonale wiedzą o tym posługujący księża egzorcyści. Trudno nawet sobie wyobrazić jak wielkie spustoszenie w polskim Kościele spowoduje protestancka ewangelizacja Zielińskiego i jego jak się zdaje mentora Rysia. Arcybiskup już dobitnie pokazał swój szacunek do Chrystusa i Świętej Liturgii, a cała Polska mogła to zobaczyć. Cóż więc się dziwić, że obserwujemy dramatycznie wzrastający brak szacunku do Kościoła, do SACRUM, skoro przykład idzie z góry. Fajnie i luzacko to może być na imprezie studenckiej, a nie w Domu Bożym, nie na Mszy Świętej. Tak właśnie uczona jest dziś młodzież – ma być fajnie! Niestety, ja już spotykam na swej drodze ofiarę Marcina Zielińskiego, a przecież w skali kraju to może być nawet setki tysięcy ludzi, a któż zdoła policzyć ofiary Ekscelencji Rysia, który zasiał zgorszenie okazując swoje prawdziwe oblicze. Skutki jego „ewangelizacji” widziałem na własne oczy. Nie miejmy złudzeń, cała ta młodzież która jest przy Kościele dlatego że jest „fajnie” odejdzie w chwili gdy uzna, że już nie jest „fajnie”.
Oddajcie Bogu co Boże, należny Bogu szacunek i cześć, bowiem nastanie czas, kiedy koloratki będziecie zdejmować i sutanny przed wyjściem w drogę – ze strachu, by was nie poznano. Tak zaprzecie się Boga.
Nie wiecie co się dzieje Ekscelencje, dlaczego pustoszeją kościoły, dlaczego jesteście opluwani? Nie wiecie co poradzić? Naprawdę nie wiecie? Zajrzyjcie proszę do listu jaki Wam posłałem Ekscelencje w 2018 roku, a pierwszy jest w Rzymie.
Niewielu jest prawdziwych uczniów Chrystusa, oni nie są showmanami.
Niewielu jest też takich co swe dłonie mogą położyć, oni pokorę przed Bogiem mają i nie czynią nic od siebie, a za natchnieniem Bożego Ducha idą. Lecz ci, co na pewno wam krzywdy nie wyrządzą to kapłani Kościoła świętego, oni bowiem uświęcone dłonie mają przez sakrament. Choć nie wszyscy pomóc zdołają, bo nie wszyscy są Chrystusowi, albowiem potrzebne jest jeszcze serce: W waszych rękach i sercach waszych jest miłosierdzie Boże. To ich proście o błogosławieństwo, niech swe uświęcone ręce na wasze głowy kładą. Nawet gdyby w cichy grzech popadli, sakramentu zmyć nie mogą. To ci, co prawa do posługi mają. Oni wam nie zaszkodzą, a wielu pomóc zdoła, to ci, co sercem w Bogu trwają. W waszych sercach i rękach waszych jest miłosierdzie Boże.
Duch Święty
Duch Święty przybywa w zaciszu serca, w modlitwie, nie zaś podczas tańców, skoków i wymachiwania rękami – tak czynią protestanci. Tak było niegdyś i tak jest dzisiaj, bowiem Bóg jest niezmienny. W dniu Zesłania Ducha Świętego apostołowie byli zebrani na modlitwie, zanurzeni w cichości sera, a była z nimi Maryja. Nie wrzeszczeli wymachując rękami: „Duchu Święty przyjdź!”; nie wołali również: „Kto poczuł Ducha Świętego rączki w górę!”
A cóż widzimy i czego nie widzimy u showmana Zielińskiego? Na pewno nie widzimy Maryi, nie widzimy pokory, nie widzimy cichości serca.
Widzimy za to spektakl, wielki show biznes, widzimy jeden wielki cyrk i niewymowną pychę – to widzimy. Ten młody człowiek pragnie teraz wskrzeszać umarłych, być może trenuje gdzieś po cmentarzach czy prosektoriach – nie wiem. Tylko gdzie jest wola Boża. Ten co jest od Boga, czyni to co od Boga usłyszy, taki wskrzesi i umarłego jeśli Bóg zechce, jeśli będzie to wolą Boga. Taki jest przyjacielem Boga, wypełnia Jego wolę, a nie czyni nic od siebie. A to co czyni, dla chwały Bożej czyni.
Dlatego przestrzegam dzisiaj wszystkich przed tym człowiekiem, a nie jest to wyłącznie moje zdanie – proszę, obejrzyjcie film, który zamieściłem na końcu: Marcin Zieliński – fałszywy charyzmatyk zdemaskowany
Foto: Marcin Zieliński – Facebook
Moja rada dla wszystkich tych ludzi, którzy uczestniczyli w celebracjach i pseudo uwielbieniach w kościołach czy na stadionach prowadzonych przez Marcina Zielińskiego jest taka: SAKRAMENT POKUTY, a jeśli będzie trzeba wizyta u księdza egzorcysty. To nie jest żart!
Ludzie mówią: „…ale przecież byli tam biskupi”. To prawda, byli. I to jest prawdziwa tragedia!
Foto:Marcin Zieliński Facebook
Kiedy byłem mały miałem taki tik nerwowy – mrugałem powieką. Wtedy znanym i cenionym uzdrowicielem był Harris, leczący niemal wszystkie dolegliwości. Uzdrawiał w kościołach i na stadionach, przybywały do niego rzesze ludzi. Gdy był w Kielcach moja babcia postanowiła mnie do niego zabrać. Wróciłem uzdrowiony, wszyscy się cieszyli, a tik nigdy nie wrócił. Jaką jednak zapłaciłem cenę? Stałem się niewolnikiem diabła na długie lata!
Duch Święty dotyka serca w zaciszu konfesjonału przy szczerej spowiedzi, umacnia zaś przez Komunię Świętą godnie przyjmowaną (na kolanach komu zdrowie pozwala i na język). Najpierw więc odwróć się od grzechu człowiecze, napraw wyrządzone krzywdy jakie wyrządziłeś/aś (na ile to możliwe), później dopiero proś o co chcesz, a tak ci się stanie. Nie miej jednak pretensji do Boga gdyby się okazało, że spełnienie twojej prośby przysporzyło więcej zmartwień. Załóżmy, że pragniesz zostać szefem w przedsiębiorstwie gdzie pełnisz już jakąś znaczącą funkcję i prosisz Boga o to w swych codziennych modlitwach. Bóg cię wysłuchuje, zostajesz dyrektorem, lecz twoje życie obraca się w koszmar, przedsiębiorstwo jest na skraju upadłości a rodzina się rozpada przez twoją ciągłą nieobecność w domu i brak zgody. Zapytasz wtedy Boga swego: Dlaczego?
Tak więc kiedy prosisz, zawsze pozostawiaj sprawę Mądrości Bożej – bądź wola Twoja mówiąc. Podobnie czyńmy prosząc o łaskę zdrowia, o dar uzdrowienia, przeto my sami nie wiemy kiedy jest nasz najlepszy moment odejścia z tego świata. I znów może się okazać, że ktoś został uzdrowiony ze śmiertelnej choroby bo Bóg wysłuchał twojej gorliwej modlitwy, wielkich próśb i błagań, a za rok lub dwa ów uzdrowiony dokonał apostazji i zginął w jakimś wypadku lub popełnił samobójstwo pogrążając się w wiecznym mroku. Ty nie wiesz co tkwi w sercu człowieka, dlatego mów: Jeśli zechcesz Panie, bądź wola Twoja, zawsze Twoja. Zaś wolę Bożą przyjmujmy z pokorą, bowiem wypływa z Mądrości Bożej, często dla nas trudnej i niezrozumiałej. Jeśli jednak ufasz – zrozumiesz! Za łaski dziękujmy i nie zapominajmy.
Matka Boża
Zasada jest taka, Matka Boża nigdy nie odbiera chwały swojemu Synowi Jezusowi, Zbawiciel zaś zawsze wysłuchuje swoją Matkę, albowiem to co jest w Niepokalanym Sercu Maryi, to jest przed Tronem Bożym. Kiedy wpierw poznasz Maryję, zawsze zaprowadzi cię Ona do swego Syna Jezusa, kiedy zaś wpierw poznasz Jezusa, zawsze pozostawi ci swą Matkę Maryję.
Wszelkie łaski płyną od Boga samego, mogą spływać za przyczyną Maryi lub przez Maryję, szafarkę wszelkich bożych łask, bądź za przyczyną świętych Boga. To właśnie przez Maryję, Matkę Boga Żywego, wywyższoną na Niebie i Ziemi spłyną łaski na zagubioną ludzkość, wtedy gdy człowiek zrozumie, wtedy gdy dojrzeje, kiedy pojmie co uczynił Bogu.
Jeden jest tylko Zbawiciel, to Jezus Nazarejczyk, Syn Boga Żywego – i nie ma innego. Matka Boża nie zbawia, lecz prowadzi do zbawienia – do Jezusa, swego Syna, jedynego Zbawiciela. Czyni to jako Współodkupicielka ludzkości, z ciała i krwi, i Ducha Świętego. Piąty dogmat zostanie ogłoszony, gdy ludzkość to pojąć zdoła. Współodkupienie to nie to samo co zbawienie. Maryja Współodkupicielką ludzkości.
Trzeba jednak bardzo uważać by się nie zagalopować, jak to uczynił jeden z duchownych, salezjanin o nazwisku Chmielewski – ks. Dominik Chmielewski, zakładając sektę. Pamiętajcie, prawdziwa Matka Boża nigdy sobie nie pozwoli, by odbierać chwałę Syna – wiem to z doświadczenia, popartego nauką Kościoła. Kiedy jednego razu udałem się do Częstochowy, by podziękować Maryi przed Jej cudownym obliczem za bezmiar łask jakie otrzymałem i ci za którymi prosiłem, Matka Boża mi nie pozwoliła wejść do kaplicy. Posłała mnie do swego Syna, do Bazyliki obok, gdzie był wystawiony Przenajświętszy Sakrament, bym wpierw Jemu oddał pokłon, Bogu samemu. Tak uczyniłem, później wróciłem do Matki, wszystko zrozumiałem. Pierwszy jest Chrystus i sakramenty święte, później różaniec. Jeżeli więc różaniec święty nie prowadzi do sakramentów i zerwania z grzechem, to na nic się nie zda. Różaniec to Maryja, która depcze głowę węża, to wielka oręż przeciwko szatanowi. Celem jest pojednanie Ciebie z Bogiem, celem jest Twoje zbawienie.
Chmielewski przyjmuje „ducha” – ponadnaturalne posilenie od Zielińskiego
Biskupi się cieszą, a bynajmniej wielu, że takie tłumy się zbierają uwielbiając Boga, wrzeszcząc, tupiąc i klaskając, czy też ręce wyciągając. Och naiwni, myślą sobie że jest „fajnie”, że to droga do zbawienie. Och niemądrzy, jest to droga – potępienia.
Oto trwa Sąd na Kościołem. Ojcze, przyjdź sprawiedliwość Twoja. [CREDO]
Ileż to ja Ci zawdzięczam ukochana Matko, jakiż bezmiar łask przez Ciebie spłynęło Maryjo?! Jakżeż ja Cię kocham Jezu, Panie mój i Boże, bracie mój i przyjacielu!
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Matce Bożej chwała
Kamil Stanisław Banasiowski – 13
Marcin Zieliński – fałszywy charyzmatyk zdemaskowany
Oto ten, który nie usłuchał ponagleń dziś sam chce ponaglać Tego, od którego ponaglenia otrzymywał!
„Módlmy się, aby Bóg nawrócił serca tych, którzy wciąż stawiają na wojnę, by w umęczonej Ukrainie zwyciężyło pragnienie pokoju” – mówił w środę papież
„Niech Bóg się pospieszy”
„Z bólem i niepokojem dowiedziałem się o nowym, jeszcze ostrzejszym ataku rakietowym na Ukrainę, który spowodował śmierć i zniszczenie. Możemy modlić się za Ukrainę, mówiąc, jeśli chcesz, pospiesz się, Panie– mówił franciszek podczas wystąpienia w Watykanie. Źródło: gazeta.pl; wp.wiadomości; polskieradio24.pl
Biskupie, czy naprawdę mamy wierzyć w to, że napadnięta przez Rosjan Ukraina nie pragnie pokoju?! Może lepiej by było pomodlić się o to, by Sprawiedliwy Sędzia dotknął wpierw rosyjskich serc – przecież o nawrócenie Rosji winniśmy się modlić, czyż nie?
Przypomnę raz jeszcze moje słowa z przed kilku laty, przywołane jeszcze w dniu 23 listopada 2021 (trzy miesiące przed wojną) – http://apostolus.pl/putin-przypomnienie/:
Gdyby w 39 roku cały naród polski ukląkł modląc się za
Hitlera, następnego dnia ukląkł by Hitler modląc się za naród polski .
Módlcie się za Putina! (wpis archiwalny)
Módlcie się za swoich prześladowców – oto Słowo Boże
Marana Tha
Oto jest moja odpowiedź dla Biskupa Rzymu: wpis archiwalny z dn. 1 września 2020 . Fragment:
Oto ja, Kamil Stanisław
Banasiowski – 13, z mocy nadanej mi przez Boga, stawiam Waszej
Świątobliwości zarzut herezji i zdrady Kościoła świętego, zdrady Prawd
Wiary, zdrady Chrystusa.
Kimże ja jestem, by się wynosić i zarzuty stawiać? Otóż nikim dla was jestem – dlatego to czynię. Niech tak pozostanie.
Oto ja, Kamil Stanisław
Banasiowski – 13, syn posłany przez Boga, z mocy Boga, wzywam Waszą
Świątobliwość do nawrócenia i wyznania wiary na świat cały, przed
wszystkimi ludami żyjącymi na ziemi.
Oto co następuje:
Jeśli w 40 dni, z ust Waszej
Świątobliwości, uszy moje nie usłyszą, tak i świat cały, wszelkie ludy
ziemi, że Jeden jest tylko Zbawiciel, którym jest Jezus Chrystus, Syn
Boga Żywego, tak rozpocznie się sąd – sąd nadany przez ludzi. Lecz to
nie do mnie sąd ten będzie należał, a do ojców, ojców Kościoła,
Świętego Kościoła. A wszystko będzie w światłości, i swe wyroki w
światłości będą wydawać.
Był jeszcze czas darowany przez Boga samego i „Ostatnie Ponaglenie”,
lecz na nic wszystko się zdało – więcej już nie będzie, to było
ostatnie, teraz będzie ból i zgrzytanie zębów:
Ostatnie ponaglenie
Niech Biskup Rzymu zwoła
konferencję prasową, niech wyzna Akt Wiary, ani słowa mniej, ani słowa
więcej! Po czym niech się uda do Matki Bożej Śnieżnej i prosi, a stanie
się tak jak poprosi! Oto Słowo Boże.3 maja 2022
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Kamil Stanisław Banasiowski – 13
PS. To, na co patrzy dziś Biskup Rzymu jest niczym w porównaniu do tego, co niebawem ujrzą jego oczy.
Arcybiskup Marek Jędraszewski 1 sierpnia 2019 r., w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, w homilii wygłoszonej podczas mszy w Bazylice Mariackiej w Krakowie powiedział: „Czerwona zaraza już po naszej ziemi nie chodzi. Co wcale nie znaczy, że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie marksistowska, bolszewicka, ale zrodzona z tego samego ducha – neomarksistowska. Nie czerwona, ale tęczowa”.
Sąd Apelacyjny w Krakowie uznał, że słowa Abp. Marka Jędraszewskiego o „tęczowej zarazie” były obraźliwe, jednocześnie oddalił apelację od wyroku Sądu Okręgowego ze względów formalnych.
Tak to jest dziś na tym świecie, zboczeńca nie wolno nazywać zboczeńcem, zarazy zarazą, a złodzieja złodziejem. Nie wolno już nazywać ojca ojcem, ani matki matką – teraz to rodzic 1 i rodzic 2. Trzeba uważać, coby się kto czasami nie obraził.
Przestrzegam, nie nazywajmy przypadkiem Putina bestią, albo bandytą, albo mordercą, a już an pewno Rosjan barbarzyńskim narodem, bo obrazić się mogą i po sądach nas będą ciągać, a sądy jak wiemy różne wyroki wydają – przestrzegam!
To co dozwolone, to poczęte dzieci zabijać i Boga znieważać – to wolno, bo Bóg się przecież nie obraża. I owszem, nie obraża się lecz karze, a kara będzie wielka, już wkrótce, niebawem przez świat przejdzie zniszczenie, a wielu chleba będzie pragnąć i wody! Kiedy to nastąpi? Powiem wam, a jakże, tym co skamieniałe serca mają. Oto czas wasz – mędrkujcie:
Arcybiskup słusznie powiedział, że to zaraza o tęczowych barwach, podobna do czerwonej.
Dodam tylko, że ta zaraza jest gorsza niż cholera, czy tyfus niegdyś. Straszniejsza jest od trądu, bo zabija duszę!
Arcybiskup nie był jedynym, który o tym wiedział, nie był też pierwszym który to powiedział: ZARAZA „…która chce opanować nasze dusze, serca i umysły.”
Do Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej – Andrzeja Dudy
W związku z szerzącą się falą demoralizacji społecznej oraz notorycznego publicznego profanowania świętości przez środowiska LGBT w Polsce, zgłaszam publiczny sprzeciw i żądam stanowczych działań przez Państwo Polskie w tej sprawie.Wnioskuję o całkowity zakaz publicznych zgromadzeń przez te środowiska oraz całkowity zakaz rozpowszechniania i promowania ideologii demoralizacji i wyuzdania, którą prezentuje środowisko LGBT i jego podobne. Wnioskuję o całkowity i bezwzględny zakaz publicznego obnażania wszelkiej wynaturzonej seksualności pod rygorem odpowiedzialności karnej łącznie z karą pozbawienia wolności do dwóch lat, jak jest to w przypadku obrażania uczuć religijnych art.196KK. Wniosek motywuję niewymownym zagrożeniem dla społeczeństwa, w szczególności dla dzieci i młodzieży, jakim jest powszechna demoralizacja płynąca z tej ideologii.
Jako pełnoprawny obywatel tego kraju stanowczo się domagam podjęcia skutecznych działań przez Państwo Polskie, mających na celu zapewnienia bezpieczeństwa naszym dzieciom i ochrony przed szerzącą się zarazą.
Z wyrazami szacunku,
Kamil Stanisław Banasiowski
LGBT to nie ludzie, lecz imię Antychrysta niosące ideologię wywracającą Prawo Boże. LGBT to ideologia śmierci rozlewająca się po całym świecie, to ideologia zatracenia. Wszyscy ci ludzie pod tym imieniem zebrani (lgbt) to ofiary złego, to ofiary grzechu – własnego grzechu i grzechu swoich przodków.Co prawda grzechu dziedziczyć nie można, bo i każdy będzie sadzony z osobna, każdy odpowiada za siebie tak i za tych, których mu powierzono. Czym innym są kary, one mogą się ciągnąć przez pokolenia jeżeli nie ma skruchy i pokuty. Wiele od nas zależy, choć nie wszystko.Odpuszczenie grzechów nie jest równoznaczne z darowaniem kar.
Antychryst już zasiadł w świątyni Boga! Jego koniec jest bliski – wytrwajcie, Wy co wiarę macie!
Oto miejsce dla tych, którzy Boga znieważali, miejsce dla tych, co w swym grzechu się skąpali – oni zginą, zatwardziali:
Podróż do piekła
Zaczęło się niczym we śnie. Znalazłem się w niewielkim pokoju na
poddaszu starej kamienicy położonej w centrum w mojej miejscowości. W
pokoju tym nie było żadnych mebli, był zupełnie pusty. Znajdowały się w
nim dwie osoby, których twarzy zbytnio nie pamiętam, byli to jakby
pracownicy lub służba zamieszkująca ten dom. Czułem się w tym miejscu
bardzo źle, chciałem się stamtąd jak najszybciej wydostać. Miałem
wrażenie, że to jakiś zły sen i pragnąłem się już obudzić, lecz nie
mogłem. Powiedziałem do nich, że chcę wyjść, żeby mnie stąd
wyprowadzili. Zgodzili się, lecz zauważyłem ich strach przed
właścicielem tego domu. Mówili o nim w drodze ku wyjściu, słyszałem jego
nazwisko, był to ktoś ważny, budzący ich respekt. Doprowadzili mnie do
wielkiej bramy mówiąc, że mogę iść – ucieszyłem się. Za bramą jednak
doznałem zdziwienia, bowiem znalazłem się w obcym dla mnie miejscu.
Stanąłem jakby na wyżynie, mając przed sobą wielkie miasto otoczone
wysokimi murami sięgającymi niemal do dachów, w którym znajdowały się
same pałace (jeden przy drugim) z okrągłymi wieżami pokrytymi złotymi
kopułami, a pośrodku miasta widoczna była niższa, lecz największa złota
kopuła. Miasto to zdawało się być puste – nikogo tam nie mogłem
dostrzec, może przez wysokie mury, nie było też ciemności, było jasno
choć nie było słońca. Stałem tak przez chwilę, zupełnie bez ruchu
wpatrując się w blask złocistych dachów, po czym zostałem przeniesiony w
miejsce, o którym chcę dziś powiedzieć ku przestrodze dla wszystkich
ludzi. Było to coś niczym planeta, na wzór ziemi, lecz nie było tam nic
coby można ujrzeć na ziemi, była zupełnie pusta – jak czarna pustynia,
nie było tam nic, poza czymś w rodzaju niskich budynków bez okien,
pustych w środku, wykonanych z materiału po którym stąpałem, zlewały
się z podłożem. Były one na kształt labiryntu, niczym prostokątne
lepianki przypominające nieco baraki dla więźniów w niemieckich obozach
koncentracyjnych, lecz o wiele niższe, nie więcej niż dwa metry
wysokości. Umieszczone były niczym stacja badawcza na środku pustyni.
Czas tam był nieodczuwalny, nie było wiatru ani chmur, nie odczuwalna
była również temperatura – gorąco czy zimno. W ogóle nie było żadnej
pogody. Panował wielki mrok, wielka ciemność, w której mogłem widzieć.
Dostrzegalna była granica wkoło nad horyzontem, to była przerażająca
czerń, do której nie można było się nawet zbliżyć. Wówczas zdałem sobie
sprawę, gdzie się znajduję. Zdałem sobie również sprawę z tego, że nie
jest to tylko zły sen. Wszystkiego byłem świadomy, swojego jestestwa,
całego swego życia. Czułem przerażenie, niepojętą samotność i tęsknotę.
Zacząłem wołać do Boga, żeby mnie stąd zabrał, lecz daremne było moje
wołanie, bowiem Pan odwrócił swe ucho od tego miejsca i nie słyszał
mego głosu. Zrozumiałem, że stąd nie ma wyjścia, nigdy, i zostanę tu na
zawsze, na wieczność, całkowicie sam. Tak oto rozpoczęło się moje
cierpienie.
Zostałem pochwycony przez demony, przyodziane jakby w ludzkie ciała,
były to demony nierządu i dewiacji – wszystkie zboczenia świata. Były
ich tysiące, a każdy odpowiadał za inne zboczenie. Podlegały one
zwierzchności, i nie wolno im było więcej niż im pozwolono, każdy miał
jakby wyznaczony czas i kolej by mnie męczyć. Czasami były w grupie nie
do zliczenia, a czasami po dwoje lub troje, niekiedy w pojedynkę. Byłem
przez nich bezustannie gwałcony, wedle ich preferencji i upodobań,
wedle ich zboczenia. Nigdy nie miały dość, ich żądze są wiecznie
nienasycone. Chodziłem niczym w labiryncie pomiędzy tymi budowlami,
będąc ciągle wciąganym do środka, do wnętrza tych pustych pomieszczeń
(z jednym wejściem i bez okien) – tam bezlitośnie gwałcony. Byłem jak
zwierzyna, na którą wszyscy polują, bez drogi ucieczki, jakiejkolwiek
drogi, z pełną tego świadomością. Pierwszego gwałtu dokonał na mnie
kobiecy demon nimfomanii, zaś ostatniego demony homoseksualizmu i
sadomasochizmu. Lecz miłosierny Bóg zaoszczędził mi tych szczegółów,
lub wymazał je z mej pamięci. Pamiętam jedynie jak się zaczynało i jak
było już po wszystkim. W pewnym momencie mój duch został oddzielony od
ciała i porwany na wyżyny. Byłem jakby na obłoku, z którego patrzyłem
na swoje sponiewierane nagie ciało, opasane jedynie jakimś materiałem,
czułem jego (mego ciała) fizyczny ból. Koło siebie, po prawicy, na
obłoku, odczuwałem czyjąś obecność, kogoś kto mi to wszystko pokazywał.
Czy to był Bóg, czy anioł boży – nie wiem. Gdy tak patrzyłem na swoje
umęczone ciało zaczął zmieniać się krajobraz. Ujrzałem coś jakby sufit
nad moim łóżkiem w moim pokoju. Rozejrzałem się dokoła i zobaczyłem
śpiącą obok moją żonę. Zbudziłem ją prosząc by mnie uszczypnęła –
zrobiła to. Zapytała co się stało. Odrzekłem, byłem w piekle.
Poprosiłem, aby jeszcze raz to uczyniła, dla pewności – uszczypnęła.
Zrozumiałem, że wróciłem z długiej podróży, z bardzo odległego miejsca.
Byłem wszystkiego świadomy przez cały ten czas, nie spałem, miałem
otwarte oczy i nie miałem „przejścia” – chwili przebudzenia, jak to
bywa przy wybudzeniu ze snu. Gdy wróciłem czułem ogromny spokój, pomimo
tych wszystkich doznań jakie miały miejsce. Podziękowałem Bogu za
powrót do domu oraz za to, co zobaczyłem i czego doznałem, bym mógł
ostrzec wszystkich przed tym miejscem. Nie jestem pewien, czy byłem tam
z ciałem, choć je widziałem i czułem. Widać, to co przeżyłem jest tym,
co będzie po zmartwychwstaniu ciała do życia bez Boga, dla tych co to
nierząd czynią bezczeszcząc świątynię Bożą jaką jest ciało człowieka.
Zdaje się, że piekło nie stanowi jedno miejsce, lecz wiele miejsc,
podobnie jak niebo. Dziś pisze o tym jednym, by wszyscy poznali swój
przyszły dom, wszyscy ci co czystości ciała nie będą zachowywać, ci co
oddadzą się nierządowi i wszelkim dewiacjom. Tak, to wszystko może
czekać człowieka po zmartwychwstaniu ciała do życia bez Boga jeśli
ciało swe zbezcześci, albowiem ciało człowieka jest świątynią Boga.
Nawracajcie się, bo zginiecie, Nawracajcie się, a żyć będziecie!
Teraz piekło wydaje się być puste, jednak po zmartwychwstaniu ciała
stanie się zapełnione. Widać, dusze grzeszne do czasu Sądu Ostatecznego
i zmartwychwstania będą w otchłani w nie mniejszym cierpieniu.
Jak wygląda otchłań?
Kiedyś tam byłem, są tam poziomy, ile jest wszystkich nie wiem,
być może trzynaście. Ja znalazłem się na czwartym, lecz otchłań na tym
poziomie była dla mnie zamknięta. Widziałem dusze na poziomie drugim
jakby w przelocie, bowiem otchłań na tym poziomie była otwarta.
Patrzyłem na ludzkie twarze (duchowe) powykręcane z bólu, pogrążone w
niepojętym cierpieniu, niektóre były znajome. Chwała Bogu, że otchłań na
poziomie czwartym (-4) była dla mnie zamknięta, bo i kto chciałby to
widzieć !? Wystarczy mi w zupełności to, co ujrzałem na poziomie drugim (-2).
Miejsce to można przyrównać do wieżowca z winą w środku, którego
piętra nie wznoszą się ku górze, lecz w dół: -1, -2, -4 itd.. Na każdym
poziomie znajdują się wrota otchłani niczym drzwi windy otwierające się
na piętrach, tyle że to nie jest widzialne, lecz odczuwalne, wszystko
jest jakby próżnią. Oczami duszy można zaś ujrzeć to, co znajduje się w
otchłani gdy otworzą się jej wrota. Poziom zero (parter), to jakby
wyjście, które jest zamknięte. Przebywają tam wszelkie demony pogrążone w
chaosie i cierpieniu. Jest jeszcze jedno miejsce (otchłań), w którym
wtedy byłem. Jest to miejsce puste i mroczne, a po środku mroku stoi
wielki zdobiony królewski tron, na tronie tym zasiada szatan odziany w
królewski purpurowy płaszcz – niczym Bóg. To wszystko widziałem.
Przez niemal rok rozważałem w swym duchu, cóż to za miasto widziałem,
miasto z pałacami z wieloma owalnymi wieżami i złotymi kopułami, które
zdawało się być puste. Czy to może nowe Jeruzalem, czy też jakieś inne
miejsce. Cóż to za pałace ze złotymi kopułami widziałem, czy to może
cerkwie prawosławne lub jakieś muzułmańskie świątynie, które złote
kopuły mają? Czy to było miejsce dla żywych, czy może dla umarłych?
W dniu uroczystości Objawienia Pańskiego (Święto Trzech Króli) trochę
jakby się rozjaśniło. Pałace w mieście, które widziałem z wieloma
wieżami pokryte złotymi kopułami to cerkwie prawosławne. Jedna znajduje
się na Kremlu w Moskwie w Rosji, druga podobna jak ta w Kijowie na
Ukrainie, one były na przodzie miasta, które wtedy widziałem – te
właśnie w dniu Objawienia Pańskiego rozpoznałem. Ale była jeszcze jedna o
wiele niższa ogromna złota kopuła, którą dużo później rozpoznałem, to
wielka złota kopuła znajdująca się w Jerozolimie, a wszystkie pałace co
widziałem nie sposób jest policzyć. Jedyna różnica pomiędzy tymi
świątyniami co w mojej podróży widziałem a tymi co na ziemi dzisiaj
stoją jest taka, że na kopułach pałaców (świątyń) w mieście, które w mej
drodze widziałem nie było żadnych krzyży. Uznałem, że skoro w mieście
tym nie było na kopułach krzyży i nie było też słońca chociaż jasno
było, to musi być to miejsce raczej z piekłem związane, bo przecież w
drodze do piekła byłem.
Opowiedziałem o tym mieście pewnej kobiecie z Ukrainy, Irena ma na
imię. Wyjaśniła: To nowe Jeruzalem. Nie było widocznych krzyży, gdyż
jest tam sam Chrystus, więc znaki Jego męki nie są już potrzebne. Nie ma
tam też słońca, bowiem Bóg jest tam światłością, tak światłość jest od
Boga, a słońce już nie jest potrzebne.
Czy zatem moja podróż stanowiła dwa przeciwległe bieguny, życie i
śmierć, zbawienie i potępienie, to co będzie po zmartwychwstaniu ciała?
Cerkwie prawosławne
Dzisiaj, po kilku latach w czasie panującej wojny w Ukrainie gdy
włączę telewizję widzę znajome mi świątynie, gdy pokazywana jest Rosja w
tle widnieje cerkiew moskiewska, gdy mowa o Ukrainie widzę cerkiew w
Kojowie. Obie te świątynie w drodze do piekła na skraju miasta
widziałem, obie opisałem. Czy Rosja i Ukraina się nawrócą? A może to
jednak miejsce w piekle przygotowane, albowiem to dzieciobójcze narody,
jak niegdyś Polska za sprawą Hitlera i Stalina. Rosja i Ukraina jak
podają statystyki od czasu zalegalizowania aborcji unicestwiły tym
sposobem więcej istnień ludzkich niżeli liczą całe ich dzisiejsze
populacje. Polska jest pierwszym krajem na świecie, który w
warunkach demokracji odrzucił ustawę aborcyjną i wprowadził ustawę
chroniącą życie. Co jednak znaczy wielka jerozolimska złota
kopuła pośrodku miasta i niezliczona liczba pałaców (świątyń) z
okrągłymi wieżami i złotymi kopułami, być może i muzułmańskich – nie
wiem. Czy świat się nawróci? Czy to nowe Jeruzalem?
Druga śmierć czeka człowieka po zmartwychwstaniu ciała do życia
oderwanego od Boga – to wieczne potępienie, wieczne cierpienie, albowiem
dusza ludzka jest nieśmiertelna, a ciało powróci do życia i będzie
odczuwalny ból, tak ciała jak i duszy – zaświadczam o tym . Starajmy się
by należeć do żywych, nie zaś do umarłych.
Nawracajcie się, bo zginiecie. Nawracajcie się, a żyć będzie. Chwała Boża jest bliska!
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu – jedynemu Bogu
Wiele chciałem dziś napisać, bowiem sporo jest palących spraw. Sprawa opinii Sądu Apelacyjnego w Krakowie dotycząca abp. Marka Jędraszewskiego i „tęczowej zarazy”; tysiące ton cmentarnych śmieci i deptanie symboli religijnych (krzyża, wizerunku Pana Jezusa i Matki Jego) poprzez umieszczanie ich na zniczach, które lądują na śmietniku. Czy wreszcie sprawa szatańskiej zabawy pt. „Helloween”, której konsekwencje odczują całe rodziny, to tylko kwestia czasu, gdyż z diabłem nie ma zabawy. Udział w „Helloween” to złamanie pierwszego przykazania: Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. Diabeł nie działa zwykle od razu, konsekwencje takiej zabawy przyjdą powoli, stopniowo, a nikt nawet tego ze sobą nie skojarzy.
O tym wszystkim chciałem pisać, lecz jest sprawa o wiele pilniejsza, ta sprawa to DIDYMOS, planetoida w której księżyc strzelała NASA. Myślałem, że zachowam to dla siebie, lecz wola Boża jest inna, albowiem powiedział niegdyś do mnie Pan mój i Bóg mój: „Powiedz wszystkim co wiesz”.
Zatem powiem to co wszyscy powinni wiedzieć, uczynię to na końcu poniższego wpisu jako aktualizację tego wpisu – wytłuszczonym drukiem.
Stało się. Kilka dni temu po raz pierwszy w historii człowiek skierował sondę kosmiczną w asteroidę by zmienić jej trajektorię. Sonda DART wystrzelona została w 2021 r. przez NASA, zderzając się kilka dni temu z księżycem Didymosa, planetoidy zakwalifikowanej jako zagrożenie dla ziemi.
Choć w dzisiejszych przekazach można usłyszeć, że jest to jedynie
„eksperyment”, przemyślany i bezpieczny, to już w nieco starszych
wpisach czytamy: „A jednak koniec świata? Przepowiednie, wróżby i
proroctwa się spełnią? NASA i ESA potwierdzają, że w stronę Ziemi
nadlatuje planetoida Didymos (65803). Agencje kosmiczne mają plan
ratunkowy dla Ziemi, który zaczną realizować już w 2021 roku. Więcej: https://www.planeta.pl/Ciekawostki/Planetoida-Didymos-i-koniec-swiata-NASA-i-ESA-chca-ratowac-Ziemie” – 13 stycznia 2021
Od momentu zderzenia i ogłoszonego światu „wielkiego sukcesu”czułem w
sercu jakiś dziwny niepokój, myśląc bezustannie o moim widzeniu z 11 kwietnia
2021 roku, a mianowicie o tym, że już bliski jest czas jego
wypełnienia, albowiem wszystkie wypełniają się w przedziale dwóch lat.
Widzenie to opublikowałem na tej stronie w dn. 13 kwietnia 2021
Asteroida
Widzenie senne – Niedziela Miłosierdzia Bożego 11 kwietnia 2021 rok.
Widziałem pędzącą ku ziemi wielką asteroidę. Patrzyłem na nią z
bliska gdy była jeszcze wśród gwiazd. Następnie uderzyła ona w ziemię z
wielkim impetem. Było to ogromne uderzenie, ziemia co prawda nie
wypadła z orbity lecz jakby się trochę przestawiła. Skutek był
przerażający, wszyscy ludzie na ziemi się poprzewracali pod wpływem
wstrząsu, podobnie jak pasażerowie autobusu podczas gwałtownego
hamowania lub szarpnięcia. Podobnie też było z morzami i oceanami.
Widziałem jak giną ludzie zalewani przez wodę w wielu częściach świata.
Patrzyłem na gigantyczne fale wdzierające się na ląd. Słyszałem 700
lub 70, nie pamiętam dokładnie, na pewno siódemka i zero były z przodu
– wydaje mi się jednak, że było to 700. Nie jestem pewien też co
oznacza ta liczba, czy jest to rozmiar asteroidy, czy raczej wysokość
fali, a może zupełnie coś innego. Koniec widzenia.
Data odkrycia: 11 kwietnia – Data widzenia: 11 kwietnia (NMB)
Okres orbitalny 770 – W widzeniu słyszałem jakby 700 i 70, nie byłem
pewny czy jest to 700 czy 70, gdyż słyszałem jakby obie liczby
nakładające się na siebie. Tak wszystko się zgadza: 770. Nie jest to
rozmiar asteroidy, ani też wysokość fali jak przypuszczałem. Jest to
OKRES ORBITALNY. Czy to właśnie ta planetoida uderzy w Ziemię – nie
wiem. Możliwe, że „eksperymenty” NASA spowodują uderzenie innej – nie
wiem. Wiem jednak, że to nastąpi, bowiem wszystko widziałem.
Data: 13 – 13
Nie łudźmy się jednak, że dostaniemy ostrzeżenie o nadciągającym
zagrożeniu, wywołałoby to ogromną panikę na świecie, a może i nikt by w
to nie uwierzył, bo przecież co trochę ktoś pisze o przelatujących
blisko Ziemi asteroidach, a wielu wieszczy koniec.
Kiedy Pan mój i Bóg mój okazuje mi coś co się zbliża i pozwala mi
zrozumieć, to nie po to bym straszył tym ludzkość, lecz po to by
otworzyć Kościół na pokutę, by serca się skruszyły, by od grzechu
odwróciły!
Ludzie myślą bowiem, że nad wszystkim zapanują, nad genami, nad
kosmosem, nad człowiekiem. Jakżeż wielkie to złudzenie! KTÓŻ JAK BÓG!?
Nie lękajcie się, Wy, co w sercu Boga macie, Ojca, Syna oraz Ducha.
Miejcie wiarę i czekajcie – będzie chwała. Wy zaś, którzy grzechem
przesiąkliście poginiecie – śmiercią wieczną. Mówię prawdę,
zrozumiejcie.
Ostrzeżenia wciąż dawałem od lat kilku, i kapłanom, i biskupom, i
ludowi – któż ich słuchał!? Ostrzegałem przed szatanem, bestią pierwszą
oraz drugą – sami sprawdźcie. Ostrzegałem i prosiłem – pokutujcie, bo
zginiecie!
Ja o Bogu moim świadczę, Ojcu, Synu oraz Duchu, bom świadectwem Jego jest, tak i świadkiem. Świadectwa Boga i diabła str. 105 (Testament). [MATKA]
Przypomnienie:
Pielgrzym – zwiastowanie
Ranek 26 września 2019r. – Widziałem jakby we śnie,
czy to między snem a jawą, nie wiem – widziałem kilku młodzieńców w
długich białych szatach (albach). Było ich czterech lub pięciu, nie
jestem pewien bo stali w grupie. Jeden z nich rzekł do mnie: „Znakiem poprzedzającym Przyjście Jezusa będzie PIELGRZYM”.
On już był, zawołałem – Jan Paweł II, papież pielgrzym! Lecz nic nie
odrzekli, tylko patrzyli na mnie w milczeniu, ja zaś czułem, że nie o
Janie Pawle mówią. Po chwili się rozbiegli w różne strony świata jakby
zwiastować coś innym jeszcze mieli.
Zastanawiałem się kim oni byli i kim jest ten pielgrzym, o którym
jeden z nich mówił, czy to ja mam nim być skoro nie o Jana Pawła chodzi,
czy ktoś inny może?
Samotny pielgrzym
Relacja z 15 marca 2020 : „Nieoczekiwanie w III Niedzielę Wielkiego
Postu papież Franciszek po godz. 16 – wyszedł z Watykanu nikogo nie
powiadamiając. Za nim, w kilkumetrowej odległości, podążali członkowie
ochrony. Nieliczni przechodnie, mijali ich zdumieni. Franciszek
niczym średniowieczny pielgrzym, ruszył w pieszą samotną wędrówkę po
Rzymie, by błagać o koniec pandemii u patronki wiecznego miasta Matki Bożej Śnieżnej.” Źródło: Internet
Faktycznie, nie o Jana Pawła chodziło, choć o papieża, Cały świat ujrzał jak samotnie przemierza opustoszałe ulice Rzymu, a wszystkie nagłówki wybrzmiewały – PIELGRZYM, Samotny Pielgrzym. Wypełniło się! Marana Tha
Jan Paweł II
„Już nadchodzi, już się zbliża”
Grudzień 2020 rok, godzina 4.04 – Czy to we śnie było, czy pomiędzy
snem a jawą – nie wiem. Ujrzałem Jana Pawła, był w bieli. Powiedział do
mnie: „Już nadchodzi, już się zbliża”, po czym odwrócił się bokiem
nachylając nad kartką papieru i zaczął na niej coś pisać. On pisał, a
ja się tylko przyglądałem w milczeniu jak pisał, lecz nie wiem o czym,
bowiem nie mogłem dostrzec, litery były zbyt małe. Zapisał kilka linijek
i skończył – koniec widzenia.
Jakiś kwadrans później gdy leżąc rozważałem w swym sercu co znaczą te
słowa i co Jan Paweł II napisał na kartce ujrzałem światło i usłyszałem
dwa słowa: „Prawdę powiedział”. To był Pan Jezus, który potwierdził
słowa Jana Pawła.
Co miał na myśli św. Jan Paweł mówiąc, że już nadchodzi, że już się
zbliża? Nie wiedziałem tego, nie wiem też co zapisał na kartce. Czy
mówił o tym, co już widziałem wcześniej, czy może o czymś zupełnie
innym? Mówił o nadchodzących karach bożych, kataklizmach, o nadchodzącym
ataku bezbożnych na polskie granice, czy o wojnie może, czy o wielki
głód chodziło, czy też mówił o Chrystusie nadchodzącym? Być może
wszystko to zapisał na kartce?! Nie wiem tego, mogę się tylko domyślać
patrząc na to, co czyni Rosja w Ukrainie, co dzieje się dziś na
świecie. Wiem jednak na pewno, że prawdę powiedział, a Jezus Chrystus
jest już w drodze. Bądźmy gotowi – wszyscy.
Bestia druga wyszła z Ziemi, zaś serce jej na Południu jest złożone.
Oto wypełniają się słowa Matki naszej: 13-„Ludzie będą płakać za jedzeniem…….”
Ojcze, zachowaj Ojczyznę moją i tych, którzy Ci ufają – przez Jezusa proszę, z Duchem Świętym. Amen
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Kamil Stanisław Banasiowski – 13
PS. Nawracajcie się, puki jeszcze możecie, a żyć będziecie – wiecznie! Chwała Boża jest bliska! Chwila śmierci zaś, to zazwyczaj desperacka pogoń za modlitwą. Nie wszyscy dostają tę łaskę, nie wszyscy otrzymują modlitwę. Nie budźcie mnie po nocach, Wy, których ostrzegałem!
Aktualizacja
Didymos – już wiem, już rozumiem dlaczego słyszałem w moim widzeniu 700 -70 (770), czyli okres orbitalny, a nie np. masę, wielkość lub promień! Okres oznacza czas, czas dany ziemi – 770 dni!
Matematyka – wiem co mam policzyć, wiem też jak to uczynić, dziś jednak nie wiem na pewno od którego momentu, czy czas ten jest liczony od mojego widzenia, czy też od uderzenia sondy DART – taka widać wola Boża. Jeśli bowiem czas ten jest liczony od mojego widzenia to dzień sądny przyjdzie w Wniebowstąpienie Pańskie. Jeżeli jednak liczyć od uderzenia sondy w księżyc Didymosa, to dzień ten przyjdzie w dniu urodzin mojego syna (czas polski, z uwzględnieniem jednego dnia roku przestępnego).
Zmiana trajektorii Dimorfosa, księżyca Didymusa, sprawiła że NASA powinna skorygować pewne dane, z czerwca na maj!
Sonda DART została wystrzelona w 21 roku, a dotarła do celu w 22 roku – w czasie panowania tego, co został spuszczony z uwięzi 1 stycznia 2020 roku. – tak to szatańskie dzieło. Jego dziełem jest pandemia i wojna, wielki chaos na Ziemi wywołany przez emocje, to on zezwierzęcił człowieka i bluźni Bogu pod same niebiosa – uwolnił go grzech, ludzki grzech. Jego imię Emoc.
Biorąc pod uwagę fakt, że szatanowi pozostało zaledwie kilka miesięcy władzy bodźcie gotowi na Wniebowstąpienie Pańskie.
Padnijcie na kolana i odwróćcie się od grzechu, pokutujcie, wołajcie do Maryi, bo tylko przez Nią możecie być usłyszani! Wy nie wiecie co was czeka, ja zaś wszystko widziałem. Nie mam już łez by nad wami płakać, wszystkie już wylałem. Opamiętajcie się i nawróćcie do Boga, pokutujcie! Pokutujcie, bo zginiecie! Nawracajcie się, a żyć będziecie!
Równość – jakżeż popularne to twierdzenie w dzisiejszych czasach. W około tylko słyszymy, że wszyscy są sobie równi „równość i tolerancja”. Czyżby?
Czy naprawdę wszyscy są sobie równi? Albo czy wszystko można tolerować? Zaprawdę nie można! To Antychryst mówi, że wszyscy są równi, bluźniąc przy tym Bogu pod same niebiosa. Zezwierzęca on człowieka, deprawuje, demoralizuje, odczłowiecza, a grzechu czyni „miłość”, rozum zamienia na instynkt, uderza w rodzinę, rodzicielstwo i macierzyństwo, uderza w istotę ludzką. Mówi, że wszyscy są równi i równe prawa mają. Stańcie zatem wszyscy koło siebie i popatrzcie na siebie czy jesteście równi – tak jest ze wszystkim i we wszystkim, bowiem i sługa nie jest równy swemu panu. Różnorodność przeczy równości, równość zaś sprawiedliwości. Zupełnie czym innym jest godność człowieka, niezbywalna od naturalnego poczęcia aż do naturalnej śmierci. Wyjątkiem jest bestia.
Czy sługa jest równy swemu panu? Czy giermek jest równy królowi? Czy wszyscy są równi w mądrości? Czy mężczyzna jest równy kobiecie, a kobieta mężczyźnie? Czy małżeństwo kobiety i mężczyzny jest równe małżeństwu dwóch mężczyzn? Przenigdy!
Dla dziecka, matka nigdy nie będzie równa ojcu, a ojciec nigdy nie dorówna matce, nawet najlepszy ojciec nie zastąpi dziecku matki, tak jak najlepsza matka nie zastąpi ojca. Każde z nich choć jeden ma cel to inną naturę, choć jeden cel to inne zadania, tak dopełniają się w swej nierówności.
Czy łaski Boże są dawane po równo? Czy wszyscy po równo otrzymują talenty? Czy ludzie są równi Aniołom? Albo czy wszystkie złe duchy równą władzę mają? Czy równi są Anioł i bestia? Czy człowiek może równać się Bogu?
Czy wszyscy równo pracują? Czy miłością darzą się równo? Czy ofiara jest równa oprawcy? Czy równe jest małe dużemu? Czy znak równości jest słuszny?!
RÓWNOŚĆ – TO NAJWIĘKSZE KŁAMSTWO SZATANA
To co winniśmy mieć po równo, to godność dziecka Bożego otrzymaną przez chrzest święty oraz z prawo do życia, od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci (wyjątkiem jest bestia).
Tak oto bestia ma prawo do życia – do naturalnej śmierci, zaś nienarodzone dzieci i starcy – prawo do śmierci. Tak szatan ustanawia swe prawa, nazywając je prawem człowieka. Tak powiedział matkom, iż zabicie własnego dziecka jest ich matczynym prawem – „prawem człowieka”.
Nie dziwcie się zatem temu co widzicie na świecie, bo skoro matce wolno zabić własne dziecko w świetle „prawa człowieka”, to cóż powstrzyma nas od zabijania się nawzajem?!
” Zaczynajmy od pełnego miłości pokochania małego dziecka już w łonie matki. Jak już wielokrotnie mówiłam w wielu miejscach, tym, co najbardziej niszczy pokój we współczesnym świecie, jest aborcja, ponieważ jeżeli matka może zabić swoje własne dziecko, co może powstrzymać Ciebie i mnie od zabijania się nawzajem?” – matka Teresa z Kalkuty
Nie dziwcie się też temu co niebawem nadejdzie – tak Kościół, jak i świat cały na to zapracował.
Bóg bowiem za dobre wynagradza, a za złe karze. Nagrodą jest życie wieczne z Bogiem (zbawienie), karą zaś śmierć (wieczne potępienie). Tak zbawienie nie jest równe potępieniu, tak nie wszyscy otrzymają po równo. Tak i Sprawiedliwość Boża nie jest równością w mniemaniu człowieka, gdyż do zbawienia potrzebna jest Łaska. Jest jeszcze miłosierdzie, dla tych co skruszone sera mają. Tak się dopełniają sprawiedliwość z miłosierdziem. Na krzyżu zaś, miłosierdzie zwyciężyło sprawiedliwość. Niech pojmuje kto może.
Najlepszą puentą będą słowa ks. Jana Twardowskiego:
Sprawiedliwość
Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka Gdyby wszyscy byli silni jak konie Gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości Gdyby każdy miał to samo Nikt nikomu nie byłby potrzebny
Dziękuję Ci że sprawiedliwość Twoja jest nierównością To co mam i to czego nie mam Nawet to czego nie mam Nawet to czego nie mam komu dać Zawsze jest komuś potrzebne Nierówni potrzebują siebie
Ks. Jan Twardowski
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Kamil Stanisław Banasiowski – 13
PS. Bez komentarza: „Tydzień temu proaborcyjna ateistka Marianna Mazzucato została członkiem Papieskiej Akademii Życia, prowadzonej przez abp Vincenco Paglię. Franciszek przyjął hierarchę na audiencji i wyraził „pełne uznanie” dla planów arcybiskupa na rozwój i działanie akademii.”– źródło: PCh24
Ekscelencjo, niedobrze jest gdy sam biskup używa Emotikonów (duchów emocji). To okultyzm!
Apostoł nakłada swe dłonie, a Bóg działa.
Moc wiary
” Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście ……” Łk17,6
„Kilka udanych licytacji już za nami, a dziś przyszedł czas na coś wyjątkowego. To srebrny pierścień biskupi z motywem franciszkańskim, czyli literką TAU. Nie ukrywam, że lubiłem go nosić, bo jest (nie)złoty, a skromny.
Chętnie go oddam w dobre ręce. Albo jakiemuś kolekcjonerowi insygniów biskupich, albo komuś, kto uzna, że warto mieć w posiadaniu taki unikatowy drobiazg. A to wszystko dla małej Zosi, przed którą jeszcze daleka droga, a czasu niewiele” — przekazał duchowny w mediach społecznościowych. Źródła: tvp.info; onet.pl
” 11 Zmierzając do Jerozolimy przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. 12 Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka 13 i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!» 14 Na ich widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom!» A gdy szli, zostali oczyszczeni. 15 Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, 16 upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. 17 Jezus zaś rzekł: «Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? 18 Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec». 19 Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła».„ Łk17,11-19
Stało się. Kilka dni temu po raz pierwszy w historii człowiek skierował sondę kosmiczną w asteroidę by zmienić jej trajektorię. Sonda DART wystrzelona została w 2021 r. przez NASA, zderzając się kilka dni temu z księżycem Didymusa, planetoidy zakwalifikowanej jako zagrożenie dla ziemi.
Choć w dzisiejszych przekazach można usłyszeć, że jest to jedynie „eksperyment”, przemyślany i bezpieczny, to już w nieco starszych wpisach czytamy: „A jednak koniec świata? Przepowiednie, wróżby i proroctwa się spełnią? NASA i ESA potwierdzają, że w stronę Ziemi nadlatuje planetoida Didymos (65803). Agencje kosmiczne mają plan ratunkowy dla Ziemi, który zaczną realizować już w 2021 roku. Więcej: https://www.planeta.pl/Ciekawostki/Planetoida-Didymos-i-koniec-swiata-NASA-i-ESA-chca-ratowac-Ziemie” – 13 stycznia 2021
Od momentu zderzenia i ogłoszonego światu „wielkiego sukcesu”czułem w sercu jakiś dziwny niepokój, myśląc bezustannie o moim widzeniu z 11 kwietnia 2021 roku, a mianowicie o tym, że już bliski jest czas jego wypełnienia, albowiem wszystkie wypełniają się w przedziale dwóch lat. Widzenie to opublikowałem na tej stronie w dn. 13 kwietnia 2021
Asteroida
Widzenie senne – Niedziela Miłosierdzia Bożego 11 kwietnia 2021 rok.
Widziałem pędzącą ku ziemi wielką asteroidę. Patrzyłem na nią z bliska gdy była jeszcze wśród gwiazd. Następnie uderzyła ona w ziemię z wielkim impetem. Było to ogromne uderzenie, ziemia co prawda nie wypadła z orbity lecz jakby się trochę przestawiła. Skutek był przerażający, wszyscy ludzie na ziemi się poprzewracali pod wpływem wstrząsu, podobnie jak pasażerowie autobusu podczas gwałtownego hamowania lub szarpnięcia. Podobnie też było z morzami i oceanami. Widziałem jak giną ludzie zalewani przez wodę w wielu częściach świata. Patrzyłem na gigantyczne fale wdzierające się na ląd. Słyszałem 700 lub 70, nie pamiętam dokładnie, na pewno siódemka i zero były z przodu – wydaje mi się jednak, że było to 700. Nie jestem pewien też co oznacza ta liczba, czy jest to rozmiar asteroidy, czy raczej wysokość fali, a może zupełnie coś innego. Koniec widzenia.
Data odkrycia: 11 kwietnia – Data widzenia: 11 kwietnia (NMB)
Okres orbitalny 770 – W widzeniu słyszałem jakby 700 i 70, nie byłem pewny czy jest to 700 czy 70, gdyż słyszałem jakby obie liczby nakładające się na siebie. Tak wszystko się zgadza: 770. Nie jest to rozmiar asteroidy, ani też wysokość fali jak przypuszczałem. Jest to OKRES ORBITALNY. Czy to właśnie ta planetoida uderzy w Ziemię – nie wiem. Możliwe, że „eksperymenty” NASA spowodują uderzenie innej – nie wiem. Wiem jednak, że to nastąpi, bowiem wszystko widziałem.
Data: 13 – 13
Nie łudźmy się jednak, że dostaniemy ostrzeżenie o nadciągającym zagrożeniu, wywołałoby to ogromną panikę na świecie, a może i nikt by w to nie uwierzył, bo przecież co trochę ktoś pisze o przelatujących blisko Ziemi asteroidach, a wielu wieszczy koniec.
Kiedy Pan mój i Bóg mój okazuje mi coś co się zbliża i pozwala mi zrozumieć, to nie po to bym straszył tym ludzkość, lecz po to by otworzyć Kościół na pokutę, by serca się skruszyły, by od grzechu odwróciły!
Ludzie myślą bowiem, że nad wszystkim zapanują, nad genami, nad kosmosem, nad człowiekiem. Jakżeż wielkie to złudzenie! KTÓŻ JAK BÓG!?
Nie lękajcie się, Wy, co w sercu Boga macie, Ojca, Syna oraz Ducha. Miejcie wiarę i czekajcie – będzie chwała. Wy zaś, którzy grzechem przesiąkliście poginiecie – śmiercią wieczną. Mówię prawdę, zrozumiejcie.
Ostrzeżenia wciąż dawałem od lat kilku, i kapłanom, i biskupom, i ludowi – któż ich słuchał!? Ostrzegałem przed szatanem, bestią pierwszą oraz drugą – sami sprawdźcie. Ostrzegałem i prosiłem – pokutujcie, bo zginiecie!
Ja o Bogu Moim świadczę, Ojcu, Synu oraz Duchu, bom świadectwem Jego jest, również świadkiem. Świadectwa Boga i diabła str. 105 (Testament). [MATKA]
Przypomnienie:
Pielgrzym – zwiastowanie
Ranek 26 września 2019r. – Widziałem jakby we śnie,
czy to między snem a jawą, nie wiem – widziałem kilku młodzieńców w
długich białych szatach (albach). Było ich czterech lub pięciu, nie
jestem pewien bo stali w grupie. Jeden z nich rzekł do mnie: „Znakiem poprzedzającym Przyjście Jezusa będzie PIELGRZYM”.
On już był, zawołałem – Jan Paweł II, papież pielgrzym! Lecz nic nie
odrzekli, tylko patrzyli na mnie w milczeniu, ja zaś czułem, że nie o
Janie Pawle mówią. Po chwili się rozbiegli w różne strony świata jakby
zwiastować coś innym jeszcze mieli.
Zastanawiałem się kim oni byli i kim jest ten pielgrzym, o którym
jeden z nich mówił, czy to ja mam nim być skoro nie o Jana Pawła chodzi,
czy ktoś inny może?
Samotny pielgrzym
Relacja z 15 marca 2020 : „Nieoczekiwanie w III Niedzielę Wielkiego
Postu papież Franciszek po godz. 16 – wyszedł z Watykanu nikogo nie
powiadamiając. Za nim, w kilkumetrowej odległości, podążali członkowie
ochrony. Nieliczni przechodnie, mijali ich zdumieni. Franciszek
niczym średniowieczny pielgrzym, ruszył w pieszą samotną wędrówkę po
Rzymie, by błagać o koniec pandemii u patronki wiecznego miasta Matki Bożej Śnieżnej.” Źródło: Internet
Faktycznie, nie o Jana Pawła chodziło, choć o papieża, Cały świat ujrzał jak samotnie przemierza opustoszałe ulice Rzymu, a wszystkie nagłówki wybrzmiewały – PIELGRZYM, Samotny Pielgrzym. Wypełniło się! Marana Tha
Jan Paweł II
„Już nadchodzi, już się zbliża”
Grudzień 2020 rok, godzina 4.04 – Czy to we śnie było, czy pomiędzy
snem a jawą – nie wiem. Ujrzałem Jana Pawła, był w bieli. Powiedział do
mnie: „Już nadchodzi, już się zbliża”, po czym odwrócił się bokiem
nachylając nad kartką papieru i zaczął na niej coś pisać. On pisał, a
ja się tylko przyglądałem w milczeniu jak pisał, lecz nie wiem o czym,
bowiem nie mogłem dostrzec, litery były zbyt małe. Zapisał kilka linijek
i skończył – koniec widzenia.
Jakiś kwadrans później gdy leżąc rozważałem w swym sercu co znaczą te
słowa i co Jan Paweł II napisał na kartce ujrzałem światło i usłyszałem
dwa słowa: „Prawdę powiedział”. To był Pan Jezus, który potwierdził
słowa Jana Pawła.
Co miał na myśli św. Jan Paweł mówiąc, że już nadchodzi, że już się zbliża? Nie wiedziałem tego, nie wiem też co zapisał na kartce. Czy mówił o tym, co już widziałem wcześniej, czy może o czymś zupełnie innym? Mówił o nadchodzących karach bożych, kataklizmach, o nadchodzącym ataku bezbożnych na polskie granice, czy o wojnie może, czy o wielki głód chodziło, czy też mówił o Chrystusie nadchodzącym? Być może wszystko to zapisał na kartce?! Nie wiem tego, mogę się tylko domyślać patrząc na to, co czyni Rosja w Ukrainie, co dzieje się dziś na świecie. Wiem jednak na pewno, że prawdę powiedział, a Jezus Chrystus jest już w drodze. Bądźmy gotowi – wszyscy.
Bestia druga wyszła z Ziemi, zaś serce jej na Południu jest złożone.
Oto wypełniają się słowa Matki naszej: 13-„Ludzie będą płakać za jedzeniem…….”
Ojcze, zachowaj Ojczyznę moją i tych, którzy Ci ufają – przez Jezusa proszę, z Duchem Świętym. Amen
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Kamil Stanisław Banasiowski – 13
PS. Nawracajcie się, puki jeszcze możecie, a żyć będziecie – wiecznie! Chwała Boża jest bliska! Chwila śmierci zaś, to zazwyczaj desperacka pogoń za modlitwą. Nie wszyscy dostają tę łaskę, nie wszyscy otrzymują modlitwę. Nie budźcie mnie po nocach, Wy, których ostrzegałem!
jest to już kolejny list jaki do pana piszę, być może ostatni.Wszystko co czynię , czynię w świetle, tak wszystko jest jawne, by wszyscy wiedzieli że jestem z prawdy. W dniu 28 marca 2020 ostrzegłem pana przed tym co się zbliża, a nikt nie może zarzucić mi kłamstwa, bowiem wszystko co czynię, czynię w świetle:
Szanowny Panie Prezesie,
proszę przygotować kraj na zbliżający się głód jaki zapanuje na świecie. Będzie tak wielki, że ludzie będą płakać za jedzeniem – to słowa Matki Bożej. Niech rolnicy i wszyscy ci, którzy mają kawałek ziemi sieją zboża, warzywa i zioła, niech hodują zwierzęta, niech wiercą studnie głębinowe – bo nie będzie wody. Drobne indywidualne gospodarstwa będą ratunkiem dla wielu.. Proszę zamknąć granice, gdy będą oblegane. Już czas, by Krzyż w godle przyświecał narodowi polskiemu. Króluj nam Chryste, panuj nam. Matka Boża pana wysłuchuje – wie pan o tym. U Niej, niech pan zawsze szuka rady i swe prośby wznosi. Niech Kościoły będą zawsze otwarte. Szczęść Boże – 28 marca 2020
Jak pan zapewne zauważył przyszło to, co przyjść miało. Chwała niech będzie Bogu, że oświecił wasze umysły, że zamknięte zostały granice przed bezbożnymi, że zniesione zostały zezwolenia i horrendalne opłaty za studnie głębinowe, że rolnicy mogą bez przeszkód wstawiać swoje produkty do sklepów. Chwała niech będzie Bogu, dla pana zaś wielkie uznanie.
Panie Prezesie, wszystko to jest słuszne, lecz nie wystarczające, szczególnie jeśli chodzi o studnie. Proszę popatrzeć na Ukrainę, na niektóre kraje europejskie i świat cały. Proszę popatrzeć jaki jest problem z woda pitną, szczególnie w Ukrainie, gdzie jest dostarczana w butelkach. Nie byłoby tego problemu gdyby mieli studnie, wiele studni, szczególnie tych głębinowych. Przy dzisiejszych kosztach produkcji rolnej lub nagłego braku nawozów i środków ochrony roślin wielcy producenci tego nie udźwigną, lecz tzw. działkowcy sobie poradzą. Od nich wiele będzie zależeć.
Dzisiaj jest wiele dotacji unijnych i rządowych, odnoszą się one do wielu aspektów życia, są dotacje do kolektorów słonecznych czy baterii fotowoltaicznych. To dobrze, jednak bez nich człowiek przeżyje, lecz bez wody nie. Dobrze by było, gdyby rząd w pierwszej kolejności dofinansował źródła życiodajne – wodę. Im więcej na naszej ziemi źródeł życia, tym większe bezpieczeństwo narodu. Szczególnie ważne są studnie głębinowe, do których nie przedostają się zanieczyszczenia chemiczne czy radiologiczne. W każdym mieście, miasteczku i wiosce winno się znajdować wiele takich źródeł. Dobrze by też było, gdyby każda parafia w naszej ojczyźnie miała takie źródło, by dzielić się życiem gdy nadejdzie czas.
Ten, który ma teraz władzę nad światem już niebawem ją straci, niespełna rok jak to się stanie. Jednak zanim to się stanie cały świat zobaczy jego wściekłość, on bowiem wie ile czasu mu zostało.
Baczcie, by nie ulec naciskom świata, by ideologia śmierci swe prawa dostała, by trucizna ta po Polsce się rozlała. Czas próby trwa.
I jeszcze jedno Panie Prezesie – Krzyż w polskim godle, im szybciej tym lepiej dla Polski.
Z poważaniem
Kamil Stanisław Banasiowski -13
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Oto ten, co w zachwyt wprawiał swą osobą niemal świat cały, ten, któremu wrogowie Kościoła Świętego przyklaskiwali i na audience przybywali, co czule się z nim witali – stanął w prawdzie. On jest dziś sądzony przez tych, co mu przyklaskiwali i na audiencje przybywali! Lecz to początek boleści dopiero, bo wkrótce głosy ojców wybrzmiewać będą!
„Święty Franciszek jest pewnie załamany, że papież przyjął jego imię” – Donald Tusk
Jak to jest możliwe?
Oto jest odpowiedź: wpis archiwalny z dn. 1 września 2020 . Fragment:
Oto ja, Kamil Stanisław Banasiowski – 13, z mocy nadanej mi przez Boga, stawiam Waszej Świątobliwości zarzut herezji i zdrady Kościoła świętego, zdrady Prawd Wiary, zdrady Chrystusa.
Kimże ja jestem, by się wynosić i zarzuty stawiać? Otóż nikim dla was jestem – dlatego to czynię. Niech tak pozostanie.
Oto ja, Kamil Stanisław Banasiowski – 13, syn posłany przez Boga, z mocy Boga, wzywam Waszą Świątobliwość do nawrócenia i wyznania wiary na świat cały, przed wszystkimi ludami żyjącymi na ziemi.
Oto co następuje:
Jeśli w 40 dni, z ust Waszej Świątobliwości, uszy moje nie usłyszą, tak i świat cały, wszelkie ludy ziemi, że Jeden jest tylko Zbawiciel, którym jest Jezus Chrystus, Syn Boga Żywego, tak rozpocznie się sąd – sąd nadany przez ludzi. Lecz to nie do mnie sąd ten będzie należał, a do ojców, ojców Kościoła, Świętego Kościoła. A wszystko będzie w światłości, i swe wyroki w światłości będą wydawać.
Był jeszcze czas darowany przez Boga samego i „Ostatnie Ponaglenie”, lecz na nic wszystko się zdało – więcej już nie będzie, to było ostatnie, teraz będzie ból i zgrzytanie zębów:
Ostatnie ponaglenie
Niech Biskup Rzymu zwoła konferencję prasową, niech wyzna Akt Wiary, ani słowa mniej, ani słowa więcej! Po czym niech się uda do Matki Bożej Śnieżnej i prosi, a stanie się tak jak poprosi! Oto Słowo Boże.3 maja 2022
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja Zawsze Dziewica.
Czcigodny Księże Kardynale,
piszę ten list publicznie albowiem wszystko co czynię, czynię w świetle, tak wszyscy którzy go czytają niech wiedzą co czynię, gdyż dla nich to czynię. Sprawa w jakiej się do Eminencji zwracam jest bardzo poważna, dotyczy bowiem suspendowanego księdza Piotra Natanka i głoszonej przez niego nauki oraz podległych mu zwolenników tzw. „Rycerzy Chrystusa Króla”.
Ks. Piotr Natanek budzi kontrowersje już od wielu lat poprzez swoje cykliczne kazania zamieszczane w przestrzeni publicznej. Jest to nic innego jak populizm religijny nasączony herezją, skierowany wyłącznie na własną osobę, na podnoszenie własnego Ego i budowania prywatnego „Kościoła”, nad którym sprawuje władzę absolutną wchodząc w rolę proboszcza, biskupa i papieża włącznie, a nawet Boga samego. Utworzył grupę „sektę” opartą na własnej nauce, własnej strukturze i podręcznikach, w których to głównym źródłem wiary są zapiski pani Agnieszki. Jako metodę skutecznej promocji wybrał „szum” wokół własnej osoby.
Prawdziwe niebezpieczeństwo polega na tym, że poprzez swoich niewolników tzw. „Rycerzy”, którym wmówił, że są męczennikami działa w samym sercu Kościoła Świętego. Jego „Rycerze” i „Rycerki”(zupełna nowość w historii świata), to często ludzie z różnymi zaburzeniami emocjonalnymi bądź po jakiś przejściach życiowych. Nie brakuje jednak i takich co dali się zwieść poprzez propagandowe kazania ukazujące się w Internecie. Choć sami siebie nazywają Rycerzami Chrystusa, to Piotr Natanek w wielu wystąpieniach nazywa ich swoimi rycerzami, traktując tych ludzi jak wyłączną własność, prywatną armię wykonującą bezwzględnie wszystkie polecenia (rozkazy). Zniewolenie jak sądzę następuje poprzez wszelakie śluby i akty oddania do których ich zachęca , dzięki czemu ma nad nimi zupełną kontrolę, możliwość zastraszania i szantażu jeśliby któreś zechciało opuścić jego szeregi o czym można się przekonać w samych kazaniach. Działalność Piotra Natanka pod każdym względem wyczerpała znamiona sekty i jest szkodliwa dla wiary katolickiej przyjętej przez nasz naród przed tysiącem lat. Piotr Natanek najwidoczniej pragnie uczynić z siebie postać na wzór „proroka” Mahometa tworząc nową religię na podbudowie Pisma Świętego, gdzie będzie czczony i wywyższony. W tym co reprezentuje można dostrzec jednak wielkie poplątanie, gdyż schizma przybrała barwy sekty. Dla znacznej grupy osób samo słuchanie jego kazań jest już poważnym zagrożeniem duchowym. Pewien młody człowiek, który omylnie natrafił na jego kazanie w Internecie po wysłuchaniu stwierdził, że swoją mową potrafi porywać ludzi niczym Hitler. Faktycznie, to bardzo trafne spostrzeżenie tego młodzieńca, bowiem Hitler głosił swoją propagandę w imię wyższych ideałów, „wspólnego dobra” wygłaszając populistyczne hasła.
Suspendowany ksiądz Piotr Natanek nie musi budować własnych kościołów, on je zwyczajnie zdobywa poprzez swoich „Rycerzy” w terenie. Poprzez swoją faryzejską pobożność próbują omamić wiernych Kościoła Świętego jak również zdobyć serca kapłanów. Nie jest to nad wyraz trudne w obecnych czasach gdzie tak wielu biskupów się pogubiło, a herezje wylewają się z samej góry, w czasach gdzie Kościół Święty jest zewsząd atakowany i oskarżany, gdzie nie tylko wierni ale i kapłani stają na rozdrożach nie wiedząc już co jest dobrem, a co złem. Wielu tego zwyczajnie nie wytrzymuje, wielu jest zgorszonych komunią na rękę czy ciągłym wklejaniem protestantyzmu w Świętą Liturgię. Sytuacja na świecie i panujący w nim chaos jak również pogłębiający się kryzys wiary są nad wyraz sprzyjające do wszelkiego rodzaju odstępstwa. Pandemia, wojna czy kataklizmy niewątpliwie nakręcają tę sekciarską spiralę. Ludzie ci szukają alternatywy dla swego uduchowienia, dla swojej wiary, zapominając że takowej nie ma – tak tworzą się odłamy, tak wpadają w sekty.
Sekta Piotra Natanka ogarnęła również przestrzeń publiczną – bilbordy przy drogach czy flagi powiewające na posesjach promujące „Nowy Kościół” i jego założyciela – Pitra Natanka. „Rycerze” księdza biorą również udział w reklamie pseudo katolickiego Kościoła zarejestrowanego pod nazwą Narodowy Kościół Katolicki w Polsce , o czym mogłem się przekonać na własne oczy.
Działacze tej sekty nawiedzają kościoły w swych czerwonych płaszczach, okazując tym samym swoją przynależność i odrębność. Czynią wszystko by zwrócić na siebie uwagę siejąc zamęt podczas sprawowania Liturgii nie przestrzegając jej zasad, co często skutkuje dezorientacją wiernych będących na Mszy Świętej. Leżą krzyżem lub blokują kropielnicę demonstrując pod figurą Chrystusa swą faryzejską pobożność. Przekonują o prawdziwości nauk głoszonych przez Piotra Natanka i jego wizjonerkę panią Agnieszkę Jezierską zapominając o prawdziwej nauce Kościoła Świętego. Czynią to zwykle metodą podstępu – tak było w moim przypadku. Rozdają własne obrazki, naklejki, figurki i modlitwy. Jestem jednym z tych, który był nieustannie przekonywany do prawdziwości nauk Piotra Natanka. Przez długi czas byłem też nękany sms – ami i przysyłanymi linkami prowadzącymi do stron z kazaniami księdza schizmatyka propagującego drogę buntu i nieposłuszeństwa biskupom twierdząc jednocześnie, że to ja jestem zaślepiony (pełne treści wiadomości jedynie do dyspozycji Kurii). Lekceważą napomnienia oraz wezwanie do powrotu na drogę jedności i świętości wyznaczoną przez Zbawiciela tkwiąc w ciemnościach grzechyńskiej pustelni. Zawłaszczają kościoły do swoich modlitewnych potrzeb. Z kościoła zrobili cyrk – małpi cyrk. Robią wszystko by byli widoczni, promocja trwa w najlepsze, są niemal na wszystkich uroczystościach w swych purpurowych płaszczach – niczym Bóg. Twierdzą, że kto jest przeciw nim, ten jest przeciw Duchowi Świętemu co wynika zresztą ze słów suspendowanego księdza, który najwidoczniej zapomniał, że Duch Święty nie jest Duchem podziału lecz jedności. O to przecież modlił się sam Chrystus „by byli jedno”, a tak już nie są jedno. W podróżach zagranicznych są postrzegani jako polscy katolicy i tak też się lansują wykorzystując niewiedzę tamtejszych kapłanów. Jest to oczywiście wierutne kłamstwo, gdyż są poza Kościołem Świętym, dziećmi buntu tkwiącymi w nieposłuszeństwie Kościołowi Świętemu. Wykazują jednocześnie bezwzględne posłuszeństwo swojemu nauczycielowi i przewodnikowi tj. Piotrowi Natankowi, który jest zrodzony z buntu i nieposłuszeństwa. Ten fenomen wyraźnie ukazuje skalę zniewolenia tych ludzi poprzez stosowaną tam psychomanipulację. W jednej z wiadomości tekstowych jaką otrzymałem powołują się na ojca Dolindo Ruotolo, nie rozumiejąc tylko, że o. Dolindo przyjął kary w posłuszeństwie nie zakładając opozycyjnej do Kościoła wspólnoty. Na tym między innymi polega jego świętość – wytrwał w posłuszeństwie do końca. Katolik bez biskupa jest niczym poganin i tak należy traktować każdego z nich. Nawet jeżeliby jakiś biskup, który sprzeniewierzył się Kościołowi Świętemu zasilił swą osobą buntowniczą wspólnotę to nic to nie pomoże, ponieważ taki biskup znajdowałby się w karach kanonicznych, a wszystkie jego działania związane z posługą w innej wspólnocie nie będą „niegodne”, jak to się zwykle nazywa w dzisiejszych czasach z uwagi na jakąś niezrozumiałą poprawność. Takie działania są ŚWIĘTOKRADZTWEM, i tak należy je nazywać, albowiem została zagrabiona świętość nadana przez samego Chrystusa. Wszelakie nazwy mogą mieć Kościoły: Katolicki, Narodowy, Polski, Kanadyjski, Chrystusa Króla, Matki Bożej, etc., jednak żaden z nich nie będzie nigdy ŚWIĘTY, bowiem jeden jest tylko Kościół Święty, prawdziwie Chrystusowy, dzierżący władzę daną Apostołom przez samego Boga – i nie ma innego. Gdyby więc jakiś biskup, mający przeto sukcesję apostolską odstąpił od Kościoła Świętego zawiązując własne struktury to sukcesja apostolska będzie trwać, tyle że Judaszowa, bowiem Judasz też był Apostołem, apostołem wybranym przez samego Chrystusa. Taki Kościół będzie Kościołem szatana. I choćby nie wiem co mówili i co robili, jakie znaki i cuda tam się działy i jakie świadectwa dawali, to na nic im się wszystko zda. Tacy umrą w duchu nieposłuszeństwa, odstępstwa i podziału. Tak kończą schizmatycy.
Prawdziwym problemem jest Komunia Święta, szczególnie dla wielu kapłanów, którzy nie wiedzą co czynić – udzielać czy nie udzielać, albowiem nie ma w tej kwestii sprecyzowanych wytycznych przez Episkopat Polski, są jedynie ostrzeżenia dla wiernych przed tą sektą i stwierdzenie, że przyjmowanie przez nich Komunii Świętej jest „niegodne”. Są kapłani, co udzielają im Komunii Świętej z radością, uważając ich za przyszłość Kościoła, wybrańcami Boga zapominając, że jeden jest tylko Kościół Święty, Apostolski Kościół. Zapomnieli oni bowiem, że śluby składali, śluby posłuszeństwa swojemu biskupowi. Nie jest to co prawda posłuszeństwo bezwzględne, albowiem biskup wykraczający poza Naukę Chrystusa lub głoszący naukę stojącą w sprzeczności do Ewangelii Bożej nie ma prawa oczekiwać posłuszeństwa w oparciu o takie nauki. W takim wypadku posłuszeństwo biskupowi może, a nawet powinno sprowadzać się do pokornego przyjęcia kary za nieposłuszeństwo tzn. nie wykonanie polecenia czy nakazu będącego w sprzeczności z Ewangelią Bożą, na której oparta jest Nauka Kościoła Świętego. Nie może być bowiem Kościoła Świętego bez biskupów, powierników wiary, zaś bez posłuszeństwa Kościoła Świętego już by dawno nie było.
Są również kapłani rozważni, doskonale wiedzący czym jest Pustelnia Piotra Natanka i jakie niesie zagrożenie. Oni najbardziej cierpią przy udzielaniu Komunii Świętej, ich serca krwawią gdy muszą brać udział w tym świętokradztwie. Walczą sami za sobą, ze swoimi emocjami, ze swoim sumieniem, które się sprzeciwia aktom niegodnym i świętokradzkim.
Czy jednak kogoś to obchodzi? Na pewno nie obchodzi to suspendowanego kapłana i jego armii niewolników. Liczy się dla nich jedynie „Ja”, własne ja i nic więcej. Nie liczą się z uczuciami innych, z uczuciami kapłanów którzy niejednokrotnie są zmuszani do udzielenia im Komunii Świętej. Nieliczni tylko mają odwagę powiedzieć: ” Buntownikom Komunii Świętej nie udzielam!”. Wtedy może być afera, może nawet wielka awantura, bo przecież im się należy w szczególności, im pokutnikom, wybrańcom Boga, tak bardzo pobożnym, ratunkiem świata. Pytanie tylko, gdzie jest pokora – ich pokora? Powiedzieć ktoś może, że to ty jesteś zgorszeniem, ty który się temu sprzeciwiasz.
Kto więc jest prawdziwym zgorszeniem? Czy ten co przyjmuje Chrystusa niegodnie lub świętokradzko? Czy może kapłan, który tej Komunii udziela, a może ten kapłan, który nie udzielił takiemu Komunii? A może kapłan, który przekonuje, że prawdziwym Objawieniem Bożym jest schizmatyk Piotr Natanek – to by była prawdziwa tragedia dla takiego kapłana.
Lecz cóż to znaczy tak dziś popularne „niegodnie”? Niegodne przyjmowanie Chrystusa może być wtedy gdy nie uklękniemy przed Bogiem choć zdrowie nam na to pozwala – przyjmowanie Komunii Świętej na stojąco.
Świętokradzko będzie wówczas, gdy przyjmujemy Chrystusa w duchu nieposłuszeństwa Jego Kościołowi, czyli Jemu samemu, jak to czynią „Rycerze” schizmatyka pod banderą swojego „proroka” Piotra Natanka. Świętokradztwo jest tym większe, gdyż już sam sakrament pokuty i pojednania był zbezczeszczony. Człowiek, który przystępuje do spowiedzi świętej w pelerynie symbolizującej bunt Kościołowi Świętemu nie powinien być nawet wysłuchany, a cóż dopiero by otrzymał rozgrzeszenie. To byłoby podobnie jakby podszedł do konfesjonału mężczyzna ze swoją kochanką trzymając ją za rękę mówiąc księdzu, że kocha żonę. Warunkiem dobrej spowiedzi jest przecież żal za grzechy, postanowienie poprawy i zadośćuczynienie w ramach możliwości. Nie można dwóm panom służyć, tak dwóm Kościołom, a tym bardziej trzem jak to czynią niektórzy z „Rycerzy” przychodząc na Mszę Świętą w natankowej pelerynie reklamując jednocześnie Narodowy Kościół w Polsce, a przychody z tej reklamy przekazywać na Pustelnię Piotra Natanka. To już nie jest rozdwojenie, to już jest obłęd, bo już nie tylko zdradza się Oblubienicę ale i nałożnicę z nałożnicą! Czy jednak nałożnica może być zdradzana, czy jedynie żona? Czy schizma w dzisiejszych czasach jest jeszcze grzechem, czy może już nie jest grzechem?
Modlitwa i pokuta jest potrzebna, bardzo potrzebna, szczególnie w tym czasie, szczególnie przez biskupów, jak i za biskupów i cały Kościół Święty. Jednak nawet największa pokuta poza Apostolskim Kościołem Świętym w duchu nieposłuszeństwa na nic się nie zda.
Ponadto w wystąpieniach suspendowanego księdza Piotra Natanka i nauce jaką głosi można usłyszeć bezmiar herezji zatruwających ludzkie umysły. Biorąc pod uwagę fakt, że jest człowiekiem wykształconym, biegłym szczególnie w dziedzinie teologii, tym sprawniej manipuluje Słowem Bożym dla własnych potrzeb przypisując głoszone orędzia Bogu samemu. Samo wykształcenie nie uchroni go jednak od błędów, właśnie teologicznych, często wynikających ze zwykłego niezrozumienia Słowa Bożego, a czasami z nadinterpretacji tegoż Słowa – tak objawia się kłamstwo.
Przykład
W jednym z kazań buntowniczy ksiądz nauczał o szatanie i jego możliwościach. Twierdził, że szatan nie ma żadnej władzy, a jedynie moc. To jest oczywiście kłamstwo. Postawienie takiej tezy wynika jak sądzę ze zwykłego niezrozumienia zagadnienia, jakiś własnych przemyśleń nie związanych z Nauką Kościoła, a może wiedzą zaczerpniętą z jakiś pseudo objawień. Możliwe, że z niedouczenia. Wystarczy sięgnąć do Ewangelii Bożej, by móc się przekonać, że sam Zbawiciel nazywa szatana władcą tego świata.
„31.Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony. 32 A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie».” J12,31-32
Władca zaś, to nikt inny niż ten, który ma władzę. Władza szatana objawia się przez jego destrukcyjne działanie. Cóż to znaczy mieć władzę? Ano to, że ten co ma władzę ma realny wpływ na to co się dzieje. Czym innym jest kwestia czy ta władza została mu dana czy też posiadł ją sam.
Podobnie jest w polityce, wybrane ugrupowanie sprawuje władze poprzez wyłoniony przez siebie rząd, rząd ten rządzi realnie, mając realną władzę i przez to moc sprawczą, a to realnie odzwierciedla się w życiu. Władza ta może być dana i odebrana lub ograniczona przez wyborców, przez ich wolę. Puki trwa jest autentyczna, a jej skutki odczuwają wszyscy – realnie.
Nie sposób jest wyliczyć wszystkich bzdur włożonych w usta Boga przez ks. Natanka, ale jedno szczególnie utkwiło mi w pamięci. Jak można było usłyszeć w jednym z orędzi podczas głoszonego kazania, w którym Pan Bóg mówi, że daje te orędzia dlatego, bo jak by sam miał tłumaczyć wszystkim ludziom na ziemi z osobna, to zajęłoby Mu to rok. Rozumiem, że ks. Natanek zrobi to w krótszym czasie. Wygląda na to, że buntowniczy ksiądz już nie tylko zrównał się z Bogiem, ale przewyższył Boga. Po prostu brak słów.
Postanowiłem poczekać jednak ten rok, nawet więcej niż rok, by się przekonać co się stanie po upływie tego czasu, czasu potrzebnego Bogu samemu by wszyscy ludzie na ziemi wszystko zrozumieli, chociaż ks. Natanek miał to zrobić szybciej niż Bóg, po to przecież te orędzia. Czas dany minął, stańmy więc wszyscy i rozejrzyjmy się dookoła, popatrzmy na świat, na wszystkich ludzi i odpowiedzmy sobie sami, sprawdźmy czy wszyscy wszystko rozumieją. Przekonajmy się, czy orędzie to pochodzi od Ducha Prawdy czy też ducha kłamstwa. Sami to oceńmy – wszyscy razem.
Wiem jedno, ani Bóg, ani tym bardziej Piotr Natanek nie może wszystkim ludziom wyjaśnić wszystkiego tak, by wszyscy wszystko zrozumieli. A to z prostego powodu – przez wolną wolę człowieka. Tak Bóg nie będzie nikomu niczego tłumaczył wbrew jego woli, a i w jaki sposób wytłumaczyć ślepcowi pogrążonemu w ciemnościach od urodzenia jak wygląda słońce (światłość). Zrozumienie przychodzi przez doświadczenie, określone sytuacje i przez Słowo Boże, przez pokorę, wiarę i przyjaźń z Chrystusem. Pan Jezus nie potrzebuje niewolników – lecz przyjaciół! Czy jednak człowiek zawsze zrozumie, iluż to trwa w zatwardziałości swojej?
Kolejnym przykładem jest tocząca się obecnie rozprawa sądowa przeciwko suspendowanemu kapłanowi, który publicznie oświadczył stawiając się za autorytet Kościoła Świętego, że dzieci poczęte metodą in vitro nie posiadają duszy i są zwierzętami.
Niewątpliwie zapłodnienie pozaustrojowe jest grzechem bardzo ciężkim, niosącym za sobą niewyobrażalne konsekwencje nie tylko dla samego dziecka tak poczętego – zainspirowanego, czy jak często słyszymy wyprodukowanego, ale również dla rodziców tegoż dziecka jak i wszystkich osób biorących udział w tym procederze. Jest to proceder barbarzyński, nieetyczny i niemoralny z punktu widzenia homo sapiens (człowiek rozumny, ssak naczelny, zwierzę – jak wskazuje definicja homo sapiens), pomijając całkowicie sprawy wiary i religijności, ponieważ przy zainspirowanego w laboratorium przez człowieka jednego życia trzeba poświęcić wiele innych embrionów (istnień ludzkich, zwierząt – definicja homo sapiens) dla właśnie tego jednego. Jeżeli do tego dołożymy jeszcze interwencję genową, to co nam powstanie? Dziecko na zamówienie, zainspirowane z biologicznych półfabrykatów: kolor skóry do wyboru, płeć do wyboru, kolor oczu czy włosów, a może kiedyś hetero lub homo, albo jakaś inna opcja! Któż jak Bóg?!
Z punktu widzenia katolika, osoby wierzącej zachowującej przymierze z Bogiem sprawa jest oczywista: „Któż jak Bóg?!”. Tyle niech wystarczy.
Dla katolika definicja człowieka winna brzmieć: Człowiek – istota ludzka stworzona przez Boga samego, stwórcę nieba i ziemi, i wszystkiego co nań żyje. Istota stworzona na wzór i podobieństwo Boże, przeznaczona na życie wieczne, istota rozumna, posiadająca wolną wolę.
Co zaś się tyczy samej duszy, to sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, szczególnie jeśli chodzi o zwierzęta, bowiem nie ma jednomyślnego stanowiska Kościoła w tej sprawie. Jan Paweł II stwierdził, że zwierzęta mają duszę, co zostało błędnie odczytane przez niektóre środowiska, twierdząc że zwierzęta dostąpią królestwa niebieskiego. Benedykt XVI stwierdził, że zwierzęta nie posiadają duszy i nie jest im dane dostąpić możliwości życia w niebie. Obecny Biskup Rzymu powiedział małemu chłopcu, któremu zdechł pies: „Pewnego dnia zobaczymy nasze zwierzęta znów w wieczności Chrystusa. Raj jest otwarty dla całego bożego stworzenia”. To właśnie ta wypowiedź papieża skłoniła mnie do wyjaśnienia tej kwestii w mojej książce Świadectwa Boga i diabła – „Czy zwierzęta mają duszę?”, którą Eminencji przesyłam w prezencie.
Biorąc pod rozwagę wypowiedź obecnego papieża, to nawet gdyby dzieci z tzw. probówki były tylko zwierzętami to i tak dostąpią nieba.
W moim przekonaniu pytanie powinno być zupełnie inne, a dzieci zainspirowane (bo nie stworzone, ponieważ człowiek w żaden sposób nie może stworzyć życia, ożywić materii, wyprodukować żywej komórki ) poprzez sztuczne zapłodnienie nie powinny być stracone przez jednego nieodpowiedzialnego i pogubionego kapłana, który wypowiada się w imieniu Kościoła Świętego pomimo nałożonych na niego kar. Sytuacja jest na tyle poważna, że sprawę powinno rozstrzygnąć gremium sukcesyjne Kościoła Świętego w Duchu Prawdy, by zapobiec wszelkim manipulacjom i interpretacjom, by wyłonić jedną myśl przewodnią zgodną z Objawieniem Bożym. Trzeba bowiem mieć świadomość, że informacje i opinie zamieszczane w przestrzeni publicznej kształtują życie tych osób. Tak więc stwierdzenie suspendowanego księdza, często zresztą powielane przez wielu duchownych może skutkować prawdziwą tragedią. Tylko gremium sukcesyjne (Apostolskie) ma władzę by rozstrzygnąć tę sprawę. Przyjmując bowiem, że Piotr Natanek powiedział prawdę skazujemy wiele istnień ludzkich na pewną śmierć. Cóż powiemy gdyby się okazało, że się mylił?!
Jeżeli jednak założymy, że są to ludzie w definicji człowieka bożego, posiadającego nieśmiertelną duszę, a nie zwierzęta pozbawione duszy jak stwierdził Piotr Natanek, to musimy zadać sobie podstawowe pytanie, mianowicie czy są to dzieci Boga, czy też diabła, bowiem z ciężkiego grzechu się zrodzili. Musimy zadać sobie również pytanie i odpowiedzieć na nie: Czy człowiek powstały w wyniku pychy rodziców i niepohamowanego pragnienia posiadania „za wszelką cenę” oraz laboratoryjnych narzędzi ma szansę na zbawienie?! Cena może być wysoka! Wiemy bowiem, że dzieci Boga to ci co z wody i Ducha się zrodzili i pełnią wolę Bożą, nie zaś ci, co z ciała matki są zrodzeni. „5 Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. 6 To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem.” J3,5-6
Wiemy również, że wielu narodziło się w grzechu, czy to z gwałtu, z powodu zdrady małżeńskiej, czy jeszcze innych okolicznościach. Jednak nie są straceni, mogą wybrać Boga lub diabła, czystość lub grzech, życie lub śmierć. Oni bowiem nie z woli Boga się zrodzili, a z dopustu, bo grzech stoi w sprzeczności z Wolą Bożą.
Jak będzie z dziećmi poczętymi – zainspirowanymi w laboratorium – nie wiem. Potrzebny jest czas i rozważna obserwacja by móc jednoznacznie stwierdzić czy Duch Święty może na nich spocząć, czy mogą się narodzić na nowo. Pewnym jest, że wielu z nich zginie, bo nie udźwigną ciężaru jaki nałożyli na nich ich rodzice. Któż jak Bóg?!
Rodzice katoliccy winni zdawać sobie sprawę ze swych czynów, szczególnie tych narażających ich potomka na bezmiar cierpień, a być może na śmierć wieczną – nie wiem. Muszą też mieć świadomość pozbawienia ich samych Sakramentów Świętych za sprawą ich własnego wyboru, ich wolnej woli. Któż jak Bóg?! Nie mogą mieć pretensji do Kościoła tacy, co drogę odstępstwa sami wybrali! Wielu może też pomyśleć: Najpierw dziecko, potem spowiedź i sprawa załatwiona. Księdza można oszukać, nawet siebie można oszukać, ale czy można oszukać samego Boga?
Być może prawdziwa pokuta będzie dla nich ratunkiem – nie wiem. Wiem jednak, że u Boga jest wszystko możliwe. Pytanie czy zechce?!
Biorąc pod uwagę fakt, iż po mimo upływu wielu lat trwania ks. Piotra Natanka w karach kanonicznych nie przyszła z jego strony żadna refleksja i postanowienie poprawy, a wręcz przeciwnie, nie widzę w tej sytuacji innej możliwości jak tylko całkowite usunięcie w/w księdza ze struktur kościelnych, mając na względzie dobro całego Kościoła Świętego, który to jest dzielony i ośmieszany przez powyższego kapłana i jego sprzymierzeńców. Zapobiegnie to dalszemu zgorszeniu oraz podziałowi wśród kapłanów i wiernych.
W związku z powyższym zwracam się do Waszej Eminencji o wszczęcie lub przyspieszenie procedury (jeśli takowa trwa) trwałego usunięcie ze stanu kapłańskiego już suspendowanego ks. Piotra Natanka. Przed tym proszę jednak o ostatnie napomnienie suspendowanego kapłana w celu natychmiastowego rozwiązania założonej przez siebie buntowniczej wspólnoty i dobrowolnemu poddaniu się aktom pokutnym.
Z poważaniem
Kamil Stanisław Banasiowski
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
Wyjaśnienie Ostrzeżenie przed propagandą sekciarską.
Poznań, dnia 11 lutego 1946.
Dzienniki
donoszą, że zalegalizowane zostało wyznanie pod nazwą polski narodowy
kościół katolicki. W związku z tą wiadomością podaję drogim diecezjanom
następujące wyjaśnienie:
1)
Wyznanie pod nazwą polski narodowy kościół katolicki nie jest kościołem
katolickim ustanowionym przez Zbawiciela Jezusa Chrystusa, lecz sektą
amerykańską, utworzoną niedawno przez grono odstępców. Jest to więc
jedna z wielu herezyj a nie ten kościół powszechny, od którego Polska
przyjęła wiarę chrześcijańską i chrzest i do którego naród polski należy
od tysiąca lat.
2)
Zgodnie z odwiecznymi przepisami Kościoła katolickiego wiernym nie wolno
pod ciężkim grzechem ani uczęszczać na nabożeństwa do tzw. polskiego
narodowego kościoła katolickiego ani udzielać mu jakiejkolwiek pomocy.
Przeciwnie należy mieć się na baczności przed jego propagandą i po
bratersku przestrzegać przed nią rodaków. Dla wysłanników sekty domy
polskie powinny być zamknięte.
3) Kto
by przystąpił do tzw. polskiego narodowego kościoła katolickiego,
odpadłby tym samym od Kościoła Chrystusowego i wiary ojców, wyłączyłby
się od katolickiej wspólnoty narodu polskiego i od uczestnictwa w
Sakramentach świętych oraz pozbawiłby się pogrzebu kościelnego.
4)
Przestrzegam wiernych także przed wznowioną propagandą innych sekt,
które niepowołane wciskają się w domy polskie. Za żadną cenę, ani za
złote ani za dolary ani za dary zagraniczne, nie wolno sprzedawać swej
wiary, swej duszy nieśmiertelnej, swego honoru katolickiego. Srebrniki
zdrady nie uszczęśliwiły Judasza i nie wniosą ani błogosławieństwa ani
szczęścia w rodzinę, która z Kościołem Chrystusowym zrywa.
Zbawiciel
przestrzega: Kto we mnie tkwić nie będzie, zostanie precz wyrzucony i
uschnie jako latorośl, którą zbierają i do ognia wrzucają i płonie. (J
15.6)
Przeżywamy
okres krytyczny dla ducha narodu. Strzeżcie się pokusy odstępstwa.
Pilniej niż kiedykolwiek wzmacniajmy religijną jedność narodową,
pogłębiając swą wiarę i przynależność do Mistycznego Ciała
Chrystusowego, którym jest święty Kościół katolicki.
Druk: „Zarządzenia Władzy Duchownej dla Archidiecezji Gnieźnieńskiej i Poznańskeij” 3(1946), s. 38-39; także: Dzieła, s. 816-817.
Kilka lat temu podczas kolędy ksiądz mnie zapytał co myślę o tych objawieniach. Tak się złożyło, że dzień wcześniej analizowałem objawienia z Medziugorie oraz wypowiedzi niektórych duchownych zaangażowanych w badanie tej sprawy. Odpowiedziałem, że trzeba być bardzo ostrożnym, bo z tego co mogłem się dowiedzieć, to rzekoma Matka Boża dziwnie się zachowywała, nie mniej dziwne są orędzia.
Wielu biskupów już dawno potępiło te objawienia nazywając je dziełem szatana z uwagi na sprzeczność z nauką Kościoła – różne wersje objawień dawane wizjonerom, co potwierdzało wiele kościelnych komisji. Jednym z hierarchów potępiających objawienia w Medziugorie jest biskup mostarsko-duvnijski Ratko Perić , który zwrócił uwagę na dziwne zachowanie Gospy (Pani). Postać uśmiechała się dwuznacznie, znikała, nie odpowiadając na pytania, nie dotrzymywała słowa, pozwalała się dotykać i robiła wiele innych rzeczy niegodnych „prawdziwej Matki Bożej” – wyliczał biskup. Kolejnym biskupem potępiającym owe objawienia jest bp. Andrea Gemma, który wprost powiedział, że to szatan w przebraniu.
Jeżeli prawdą jest to co przekazują hierarchowie zaangażowani w sprawę, a nie mam powodu by w to wątpić, to jeszcze raz przestrzegam wszystkich pątników przed pielgrzymowaniem w to miejsce. Jak podają różnorakie źródła w jednej z wizji zjawa podająca się za Matkę Jezusa, Matkę Bożą, powiedziała na przykład, że wszystkie religie są wobec siebie równe, gdyż prowadzą do jednego Stwórcy.
To oczywiste kłamstwo, sprzeczne z nauką Kościoła, to cel szatana, by zrównać wszystkie religie „wszyscy bracia”, dzieci jednego Boga, bezimiennego boga. Jak widać wielu się zainspirowało tymi słowami i sukcesywnie realizują ten plan – szatański plan. Każdy katolik niech wypowie Akt Wiary, który mówi: „Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”, a nie powinien mieć już więcej wątpliwości. Z innych wypowiedzi rzekomej Matki Bożej wynikało, że powątpiewa ona w boskość swojego Syna Jezusa oraz zmartwychwstanie ciał.
Jeszcze raz przestrzegam wszystkich katolików przed odwiedzaniem tego miejsca. Cuda i pseudo nawrócenia mogą się tam dokonywać, jednak nie jest to dzieło Boże!
Ze swojego doświadczenia wiem, że diabeł wiele potrafi uczynić by człowieka zwieść, często małpując Boga, często podając się za Matkę Bożą, a wszystko po to by zaszczepić w sercach i umysłach swój diabelski plan, którego owoce będzie można ujrzeć nawet po kilkudziesięciu latach.
Kiedyś objawił mi się w postaci pięknej kobiety w świetle, niby Matki Bożej, która kazała jechać mi do Rzymu na dwa lata, bo tyle mi jeszcze zostało życia, a moja służba Bogu już się skończyła i kilka innych rzeczy jeszcze dodała. Była bardzo realna, piękna, lecz nie czułem w niej miłości, a światło było zimne, zaś słów jakie wypowiedziała, prawdziwa Matka Boża by nigdy nie wypowiedziała. Nie od razu się zorientowałem że to szatan w przebraniu, początkowo myślałem że to prawdziwa Matka Boża, dopiero po modlitwie i przeanalizowaniu towarzyszących mi odczuć oraz słów jakie wypowiadała kobieta w świetle zrozumiałem kto to był. Czy prawdziwa Matka Boża mogłaby zwolnić człowieka ze służby Bogu samemu?! Przenigdy.
Bądźcie ostrożni gdzie chodzicie i w czym uczestniczycie, zważajcie na sekty i pseudo kościoły, które się mnożą jak grzyby po deszczu. Bądźcie czujni! Miejcie w sercu Credo.
Pisząc o miejscach objawień chciałbym się odnieść jeszcze do jednego, do Fatimy, miejsca z którym jestem szczególnie związany, choć nigdy tam nie byłem. Znam jednak Tą, która tam się objawiła – jest prawdziwa, jest Matką Boga i Królową serca mego. Zaświadczam.
Z bólem serca patrzę na to co szatan zrobił z tego miejsca przez serca tamtejszych kapłanów. Przyjdą kary na Portugalię jeśli się w czas nie opamiętają, bowiem sam poproszę o sprawiedliwość dla nich. Niedawno, jeden z księży wikariuszy zorganizował pielgrzymkę do Fatimy. Po powrocie zapytałem go czy się udała, czy jest wzmocniony duchowo. Odpowiedział: „Jestem zgorszony, jestem naprawdę zgorszony, tam teraz rządzi szatan”- dodał. Powiedział, że jest zakaz przyjmowania Komunii Świętej do ust, że tylko do ręki można przyjmować, a gdy chciał podać Komunię Świętą do ust to został złapany za rękę, by tego nie robił, a uczynił to świecki. Zaprawdę, biada temu człowiekowi, który to uczynił. Odrzekłem: dobrze, że mnie tam nie było, dobrze, że nie pojechałem.
Tym samym szczerze odradzam katolikom pielgrzymowania w to miejsce do puki tamtejsi kapłani nie zrozumieją co czynią Bogu samemu, co uczynili z tego miejsca, szczególnie biskup miejsca, na którym spoczywa odpowiedzialność nie tylko przed ludźmi, ale przede wszystkim przed Bogiem, Panem naszym. Przyjmowanie Komunii Świętej na rękę to występek przeciwko Duchowi Świętemu.
Bądźcie czujni!
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
” Od poniedziałku gaz z Rosji nie będzie płynął Nord Stream 1 do Niemiec. Oficjalnie przez 10 dni, aby Gazprom mógł przeprowadzić doroczny przegląd instalacji.” Źródło: tvp,info 12.07.2022, 09:48
„Od 11 do 21 lipca ma trwać konserwacja gazociągu Nord Stream, a jej konsekwencją jest wstrzymanie przesyłu do Niemiec
Niemiecka prasa wskazuje, że tamtejszy rząd jest teraz pod ogromną presją, do której doprowadzili politycy i biznesmeni, którzy uzależnili kraj od surowców z Rosji”
Jeśli Niemcy i Unia Europejska pogrążą się w chaosie, Władimir Putin będzie mógł uznać to za swoje zwycięstwo” — pisze „Neue Osnabruecker Zeitung”
Prosiłem, błagałem, napominałem i ostrzeżenia dawałem, lecz na nic wszystko to się zdało. Niechaj zatem spadnie to, co wisi nad nimi – proszę! Niech zobaczą Ojcze, że ja jestem Twój, Ty zaś jesteś Bogiem Sprawiedliwym, a Sprawiedliwość twoja przez usta moje się wylewa. Bądź wola Toja Ojcze. Przez Jezusa, Syna Twego, Pana życia i śmierci niech się stanie. A Ty Ojcze mi nigdy nie odmawiasz, bo dla chwały Twojej wszystko czynię. Niechaj mnie nienawidzą, by chwała Toja doznała szczytu, przez Chrystusa, z Duchem Świętym – Amen..”
„Niech się otworzy niebo nad Niemcami, przez 10 dni niech będzie otwarte, a biskup Rzymu niech patrzy! Bądź wola Twoja. 13″ Opublikowano 18 kwietnia 2022, autor: apostolus13
J1,6-9: 8 Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła. 9 Każdy, kto narodził się z Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w nim nasienie Boże, taki nie może grzeszyć, bo się narodził z Boga.
Dziś prawda ujrzała światło, dziś zostali obnażeni królowie co to w zaloty do Nierządnicy biegali, a ona ich zwodziła swym wdziękiem. Co z tego wyniknie? Będzie koniec Nierządnicy i wszystkich, którzy z nią obcowali. 10 kwietnia 2022
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu – Jedynemu Bogu
13
PS. To dopiero początek, wybraliście taniec z diabłem, tak będziecie z nim tańczyć – do ostatniego tchu. Dostaliście 10 dni Ekscelencje 18 lipca 2021 , by tęczowe flagi znikły z Pańskiego Stołu. Nie posłuchaliście, tak przez 10 dni będzie nad wami otwarte niebo na świadectwo dla was. Zdejmijcie tęczowe flagi antychrysta z Domu Bożego i ze Stołu Pańskiego, pokutujcie, a może złagodzi Bóg swój gniew i powstrzyma to co się do was zbliża. Albowiem gdy poproszę kolejnym razem o Sprawiedliwość dla was, nie obędzie się bez ofiar, tysiąca ofiar, a kraj wasz pogrąży się w niewymownym chaosie. Takie są konsekwencje nierządu, odejścia od Boga, wypaczenia Chrystusowej nauki, takie są konsekwencje grzechu. Sąd nad wam trwa.
Ołtarz w kościele w Monachium – antychryst zasiadł w świątyni Boga.
fot. Facebook/Karol Wilczyński
Rz 1, 18-32
18 Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta. 19 To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. 20 Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy. 21 Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. 22 Podając się za mądrych stali się głupimi. 23 I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. 24 Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. 25 Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. 26 Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. 27 Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie. 28 A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi. 29 Pełni są też wszelakiej nieprawości, przewrotności, chciwości, niegodziwości. Oddani zazdrości, zabójstwu, waśniom, podstępowi, złośliwości; 30 potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, w tym, co złe – pomysłowi, rodzicom nieposłuszni, 31 bezrozumni, niestali, bez serca, bez litości. 32 Oni to, mimo że dobrze znają wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci, nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią.
Dodano 26 lipca 2022:
Biedacy, jakżeż zatwardziałe są ich serca, dostali dziesięć dni na opamiętanie, na świadectwo dla nich, błagałem u Ojca, by bez ofiar było, by jeszcze gniew powstrzymał na nich, a cóż oni wyczyniają, ciągle Boga obrażają i znak Antychrysta nad swym krajem wywieszają.
Niech więc mają co wybrali sami sobie. Niech się stanie w Imię Boże, by świat patrzył ku przestrodze, by zrozumiał co uczynił. Niech się stanie, Panie mój i Boże. Tylko w Matce jest ratunek, Matka bowiem wszystko może.
W święto społeczności LGBT nad budynkiem niemieckiego parlamentu powiewa po raz pierwszy tęczowa flaga Źródło:dw.com
„Nad siedzibą Bundestagu po raz pierwszy zawisła flaga
środowisk LGBT – poinformowały w sobotę niemieckie media, które
przypominają, że władze wydały w kwietniu oficjalne pozwolenie na
wieszanie takiej flagi przed lub na budynkach urzędowych przy
określonych okazjach.„ Źródło: tvp.info 23.07.2022, 11:02